Internet to mózg współczesnego człowieka; nieco rozdrażnionego, niecierpliwego i skłonnego do impulsywnych zachowań. Wśród zachowań ryzykownych mogą znaleźć się obok siebie przygodny seks, próby okaleczania, sięganie po używki czy w końcu drobna kradzież.
A kto powiedział, że w Internecie nie można kraść? Przecież to takie same medium jak telewizja, radio czy gazety. Czy wielkie koncerny nie dokonują skoków na naszą kieszeń? Zastanówmy się przez chwilę. Przecież Internet wymyślili sami ludzie, jak zatem możliwe jest chronienie ich przed typowo ludzkim złem?
Ale idea była piękna. Przez kilkanaście lat została
jednak nieco wypaczona aż do momentu, w którym w sieci zaczęło być
niebezpiecznie. Jak sama nazwa wskazuje sieć to terytorium ograniczone,
skupiające, ograniczające swobodę poruszania się. Sieć to zasadzka na
zwierzynę. Czy człowiek dał się jej osaczyć?
Kiedy czytam o coraz powszechniejszych
przestępstwach w sieci zaczynam się zastanawiać, czy Internet nie przypomina
swoim kształtem budowy ludzkiego mózgu. Jest nie tylko naszpikowany wielką
ilością połączeń, ale sam tworzy nowe w oparciu o klasyczny system. Dokładnie
tak definiuje się system nerwowy i całe nasze królestwo władania, jakim jest
ludzki mózg. System sieci do złudzenia przypomina ludzki organizm, a jeśli
naprawdę odbija budowę mózgu, musi zawierać również jego tajemnice. Pokoje nie
do końca otwarte, ciemne zakamarki, zagubioną pamięć i rzeczy wyparte. Internet
to mózg współczesnego człowieka; nieco rozdrażnionego, niecierpliwego i
skłonnego do impulsywnych zachowań. Wśród zachowań ryzykownych mogą znaleźć się
obok siebie przygodny seks, próby okaleczania, sięganie po używki czy w końcu
drobna kradzież.
"Im bardziej skomplikowana jest sytuacja, tym
większy udział domysłów i bardziej znaczący wpływ fikcji na naszą percepcję
rzeczywistości" - piszą w kultowej książce "Netokracja",
Alexander Bard i Jan Söderqist. Sieć ze swoją wielokrotnie złożoną strukturą
przypomina zjawisko groźne i nie do końca zbadane. Właśnie wobec jego fenomenu
buduje się w naszej głowie cały świat odbitych wrażeń, myśli i uczuć. Zaczynamy
fantazjować w miejscu, kiedy zawodzi nas spokojne rozeznanie świata. A o spokój
w sieci najtrudniej.
Czym zajmujemy się na co dzień w sieci?
Prawdopodobnie kontaktem. Przyjmuje on jednak zupełnie uniwersalny i totalny
wymiar. Kontaktujemy się nie tylko z ludźmi, ale pracą, tekstami, bankiem i
sklepami. Oczywiście w największym uproszczeniu. Pochłania nas w sieci także
dobro i zło najwyższe: informacja. To właśnie ona przykuwa uwagę największej
ilości internautów, a więc obywateli e-świata. Bo informacja to podstawa
naszej cywilizacji. Mówią o tym przekonująco nie tylko autorzy
"Netokracji", ale również Ryszard Kapuściński. To właśnie on jako
pierwszy w historii zauważył, że przerost informacji w krajach cywilizowanych
spowoduje ogromną katastrofę. Nikt mu jednak nie wierzył.
"Zdobywanie informacji to próba
synchronizowania własnego umysłu i rzeczywistości, która nas otacza" -
piszą Bard i Söderqist w swojej książce. Czy możliwe jest jednak jakiekolwiek
synchronizowanie własnego umysłu z otaczającą rzeczywistością, skoro jest ona
wpisana w strukturę sieci? Czy nie na tym paradoksie opiera się współczesna
psychiatria? To właśnie ona liczy coraz częstsze przypadki chorób psychicznych,
których przyczyną jest Internet.
Złodziei w sieci przybywa. Z raportu poznańskiego
Centrum Superkomputerowo - Sieciowego wynika, że coraz więcej polskich sklepów
w sieci jest fatalnie zabezpieczonych przed e-napadami. Niepostrzeżenie
rośnie liczba drobnych złodziejaszków w sieci. Przypominają oni swoich braci z
zeszłego wieku, o których pisali naturaliści. Drobni złodzieje zasilali wtedy
nowopowstałe miasta i pasaże, w których rodziły się wielkie sklepy. Przepych
przyciągał złodziei od początku świata. A sieć jest tego namiastką. Migotliwa,
złudna, pociągająca, a jednak dająca całkiem realne łupy.