Polacy, mieszkańcy Polski klasy B, należą do tak zwanego "konsumtariatu" - rodzaju proletariuszy zapatrzonych w telewizję. Konsumują jej dobra w poczuciu doświadczenia pełni świata. Pasmo niekończącej się, coraz ogłupiającej rozrywki wystarczy im do szczęścia.
Jaka jest kultura polskiego Internetu i czy grozi
nam dokładnie to samo, co spotkało już inne państwa zamknięte w Sieci? Nad
rozwojem myśli internetowej oraz budowaniu nowego społeczeństwa władzy
zastanawiają się autorzy książki "Netokracja". Pozycja klasyczna dla
rozumienia świata technologicznego weszła na rynek polski dwa lata temu. Co się
zmieniło od tego czasu w Polsce?
Główną myślą Alexandra Barda i Jana Söderqista jest
teza, którą znają wszyscy entuzjaści internetowego świata: podstawą sieci jest
komunikacja. To właśnie ona staje się również podstawą do rozwoju prawdziwie
nowoczesnych społeczeństw na świecie. Brak komunikacji rodzi konflikty i wojny,
a one prowadzą do zubożenia świata. Tymczasem umiejętności komunikacji przydają
się nie tylko w interesach, ale i regulowaniu ustroju wewnątrz państwa. W
książce "Netokracja" nie brakuje uogólnień, które krytycy polscy
uznali za rażące lub aroganckie. Apodyktyczny styl myślenia i wybiórcze
budowanie wątków, nie spodobały się też niektórym czytelnikom. A jednak to
właśnie ta książka nie miała sobie równych w rankingach najlepiej sprzedających
się pozycji na rynku światowym. Księgarnie przyjmowały duże zamówienia, a
ludzie wciąż wykupywali książkę.
Autorzy "Netokracji" to dzieci telewizji i
gwiazdy rodzącego się internetowego biznesu. Obaj ukończyli kilka fakultetów,
zdobyli spore doświadczenie w pracy w mediach tradycyjnych, a kiedy nastała era
Internetu, założyli popularne portale. Postrzegani są w Szwecji jako osoby,
które odniosły w sukces i trzymają się twardo na rynku pracy. Podobnie jak
wiele innych gwiazd podjęli się napisać swój manifest oraz doprowadzić do
konfrontacji między starymi (w ich przekonaniu) mediami a Internetem. Co
znamienne, obaj dziennikarze należą do pokolenia młodych wilków biznesu.
Urodzili się w czasie trwającej w Szwecji transformacji systemu, ale
skorzystali z najlepszych szkół oraz tradycyjnych mediów, dających im pieniądze
oraz doświadczenie. "Netokracja" postrzegana jest przez niektórych za
manifest pokolenia, które dostrzegło zmiany w sposobie myślenia o mediach, ale
które całym swoim sercem po stronie mediów tradycyjnych się znajduje. Telewizja
ich bowiem żywi i ubiera.
Polscy krytycy, m.in. Edwin Bendyk, dostrzegli w tej
książce sporo nieścisłości i garść apokaliptycznych wizji, które się spełniły.
Zabrakło w niej jednak miejsca dla naprawdę uznanych i zasłużonych naukowców
oraz socjologów na miarę Manuela Castellsa, który o zjawisku zwanym
"netokacją" mówił całe lata temu. Czy autorzy tej książki mogli
ominąć w procesie własnej edukacji i przygotowania się do pisania tak głośne
nazwisko? Czy mogli również wcześniej nie słyszeć o tezach, które głoszą w
atmosferze autorskich odkryć?
Książka znalazła się na polskim rynku w dość
specyficznej sytuacji. W 2006 i na początku 2007 roku aż 59 procent Polaków
przyznało, że nie korzysta i nie zamierza korzystać z Internetu. Aż 45 procent
orzekło, że nigdy nie kupi telefonu komórkowego. Wśród potencjalnych odbiorców
manifestu szwedzkich dziennikarzy znaleźli się ludzie, którzy z książki mogli
nie zrozumieć ani jednego zdania. Co więcej, zjawisko w niej opisane mogli
przyjąć z poczuciem, że ich to na pewno nie dotyczy. Polacy, mieszkańcy Polski
klasy B (a więc małych miast i wsi), należą do tak zwanego "konsumtariatu",
a więc rodzaju proletariuszy, którzy zapatrzeni są w telewizję. Konsumują jej
dobra w poczuciu doświadczenia pełni świata. Nie szukają nowości, chyba że
zostaną w w bezpieczny dla nich sposób zareklamowane. Wierzą w
telewizyjnych dziennikarzy, uznając ich za autorytety w wielu dziedzinach.
Również moralności. Konsumtariat jest wysoko ceniony przez polski rząd, bo
łatwo nim zarządzać. Pasmo niekończącej się, coraz ogłupiającej rozrywki
wystarczy im do szczęścia. Poza tym jest to strefa porozumiewania
się z nieudolnymi politykami, którzy w rankingach światowych plasują się na 90
miejscu pośród państw, które w rządzeniu wykorzystują Internet. Polska sytuuje
się daleko za takimi państwami, jak: Uganda, Kenia, Tasmania czy Nigeria.
Manifest szwedzkich dziennikarzy ma niepospolitą
siłę oddziaływania medialnego. Dzieje się tak za sprawą ich charyzmy oraz co tu
kryć, braku rzetelnej debaty nad rodzącym się właśnie medium. Bo czym tak
naprawdę jest Internet we współczesnej Europie? Czym staje się na świecie?
Dobrym i chyba jak dotąd najlepszym sposobem jego wykorzystania w rodzącej się
gospodarce młodego kapitalizmu jest przykład niewielkiej Estonii. Kraj, dawna
republika Radziecka, miał do wyboru drogę rozwoju ekonomicznego lub stan zapaści.
Inteligentni politycy wybrali jednak najbardziej niekonwencjonalne wyjście z
sytuacji. Zamiast zadłużać się w bankach światowych na rozwój ekonomii czy
turystyki, Estonia wzięła potężny kredyt na zbudowanie wielkiej sieci
internetowej. Inwestycja okazała się dalekosiężna i przekraczająca zwykłe
wyobrażenie. Dziś Estonia (pisana w materiałach promocyjnych tego kraju jako
"e- stonia") ma najlepiej skonfigurowaną sieć na świecie, ponadto
kładzie prawdziwe fundamenty pod rozwijający się segment najnowszych
technologii. W tym oczywiście samego Internetu.
A Polska? No cóż. Znajduje się na jednym z ostatnich
miejsc w Europie w rankingu państw, które potrafią godzić rodzącą się
demokrację z netokracją. Wszystko wskazuje na to, że Polska podąża drogą
Wielkiej Brytanii, kraju, w którym znacznie więcej ludzi rekrutującego się
spośród konsumtariatu, dzwoni, żeby oddać swój głos na telewizyjną rozrywkę niż
europosła. Zwykłe lenistwo? Coś więcej. Rażący brak w rozumieniu naprawdę
oczywistych zmian jakościowych na świecie. Bo czasy netokracji, czy się to
komuś podoba, czy nie, dawno już nadeszły. I pozostaje jedynie kwestia, po
której stronie opowie się statystyczny Polak; netokracji, a więc realnego
wpływu na kształt świata czy konsumtariatu, a więc biernego wpatrywania się w
coraz prostszą i głupszą telewizyjną rozrywkę.
Alexander Bard, Jan Söderqist
Netokracja. Nowa
elita władzy i życie po kapitalizmie.
Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne,
Warszawa 2006.