wywrota, Dylaki 2010. udział biorą: ew, hayde, estel, Singer, jaca
Dwa sierpniowe dni i pięć osób – wydawać by się mogło, że to niepozorne spotkanie użytkowników wywroty. Nic bardziej mylnego. To było spotkanie (mimo-wszystko) entuzjastów portalu, osób dotkniętych wywrotą, dla których dobro portalu wyrasta z potrzeb ideologicznych (wszelkie odchodzenia prowadzą do ponownego dojścia). Bowiem nie w ilości a w jakości siła. Okolica sprzyjała integracji i pomysłom, ognisko odstraszało komary i przywoływało wspomnienia z poprzednich spotkań. Wspomnienia na tyle silne, że nie zgasł zapał raz rozniecony w umysłach. Bo okazuje się, że nawet jadąc przed siebie na rowerze nie powinno się wyłączać myślenia. To nic, że jedzie się wolniej do jedynego, oddalonego o osiem kilometrów sklepu, aby zaopatrzyć się w niezbędne do przeżycia artykuły spożywcze. Na zdezelowanym rowerze dojedzie się wszędzie prędzej czy później. Rowery wzięliśmy ze starej szopy Uroczyska, a droga prowadziła do Ozimka – miejsca, gdzie życie kulturalne toczy się przy dworcu, a czekająca na auto trójka wywrotowców stanowi atrakcję turystyczną. Uroczysko zaś mieści się w uroczej wiosce o nazwie Dylaki (nie mylić z Żylaki, żylaki nie mają z tym nic wspólnego).
Nasza mała ilość przynajmniej pozwoliła nam zmieścić się na jednej huśtawce, a wiadomo, że nic tak nie poprawia humoru jak dobre rozbujanie. To niemal dziecięca radość, podobna do tej, gdy w środku nocy odchodzi się od ognia tylko po to, żeby urządzić sobie nocną kąpiel w błocie, które sponsorował poranny deszcz. Przez mokrą i brudną skórę przebija wtedy szczęście i jeszcze chętniej wraca się do ognia, żeby było choć trochę cieplej. I to szczęście paruje, uszczęśliwiając okolicę a jednocześnie pozostaje go dużo na dłuże
j. Tak się ładuje na wywrocie baterie. I tak się uskutecznia tworzenie poezji, kiedy latarką oświetla się kartkę, na której wspólnymi siłami powstaje wiersz. A jak się kartki utraci wskutek deszczu, wiatru, ognia lub innej natury, to zawsze pozostają tacki, z których normalni ludzie spożywają kiełbasę, a wywrotowcy znajdują całkiem inne ich zastosowanie. Wywrotę w takich miejscach dostrzega się w najbardziej nieprawdopodobnych zjawiskach – wyrzeźbieni w drewnie patrzą na nas inni użytkownicy, wzrokiem zdecydowanie pochwalnym. Czasami patrzą też krytycznie, ale te spojrzenia zwykliśmy ignorować. Słuchają poważnych (szalonych?) rozmów o życiu i wszelkich jego przejawach, słuchają pieśni, które przeradzają się w hymny (czy ktoś powiedział, że brak gitary przy ognisku uniemożliwia muzykę?), w końcu słuchają pomysłów, które obligują do wykonania (bo nie trzeba mieć planu, aby działać) i które chce się wykonywać.
Spotkań wywroty chciałoby się więcej. Tu zwracam się do wszystkich zainteresowanych: z odpowiednim entuzjazmem i gotowością do działania można zrobić wiele dobrego, na pohybel s... systemowi i na chwałę czynu wartego zachodu. J
Za podsumowanie sierpniowego spotkania niech posłuży wygłoszony o poranku dwuwers:
„Teraz nową przypowieść Polak sobie kupi:
z wywroty powstał i na wywrotę powróci.”
estel
A tu jeszcze próbka z tego, co powstaje jak się rzuci słowo przewodnik i nakaże pisać wiersz, nie mając pojęcia o wersie poprzednika:
DYLAKI
dobry Angello nie jest zły
o lita mocy, wielkości tworzywo!
Angello w dymie jechał na składanym rowerze przemian
nie pozwalając myśleć
i odlecieli w strefy ogniska jak już tylko wychylili ciemnego patrona
pamiętam, jak młóciliśmy z ojcem
zboże. ale mało było (a estel młócić poczęła
i zamieszkała między nami)
do boju bracia rodacy – młócić pola jak kozacy!
doszczętnie mięknie pod naciskiem zboża
w zorzy jak złoto posypane różami pomarańczami
z piecem połączone już po
to może być problem. bo zaniemogłam
i choć mi słońce lemurem świecić nie chce
w niemożności opanowania ognia widzę siebie
i gdybym mógł to bym zamógł za wszystkie wasze
„nie” mogę
zebrać nieba pod stopy
Rymować też (nie)potrafimy:
spożywczy wiersz jest z Kraju Basków
skóra zwisa jak wieloryb u Baska
jak kupię rower od Pana Staszka
to między nami nigdy nie zaistnieje niesnaska
uratuje nas tylko zdrowaśka
a teraz go w siurek kąsa ten żurek
gorąco jak w fabryce bułek
czerwień jak biały kapturek
musimy się prażyć bo cholera estel zamówiła zero chmurek
on wrzeszczy do mnie: zakręć ten kurek!
a smak jej sutka to niezła niesnaska
Angella opanowała całkowita drgawka
to nie jest mydlenie tylko migawka
bo na ustach każdego chłopca zagości pomadka
nie ruchawka
tak to się kończy – tam leży strzykawka