Od dawna oczekiwany Zjazd członków Wywroty i zaprzyjaźnionego z nami portalu Poezja Polska doszedł do skutku. 24 listopada w sobotni poranek, w spokojnym i niczego nie podejrzewającym mieście Wrocławiu, zaczęły się pojawiać tajemnicze postacie wywrotowych poetek, poetów i wszelkiej maści artystów ogarniętych twórczym szałem oraz szczerą chęcią integracji.
Pierwsi goście zaczęli zjeżdżać do gościnnego grodu Piastów Śląskich koło południa, choć do umówionej godziny rozpoczęcia zlotu (19.00) zostało jeszcze sporo czasu. Wrocławscy gospodarze zmobilizowali jednak wszystkie siły i w składzie: estel, aerjotl, yah - godnie witali bez chleba i soli, za to z bananami na buziach nadciągające z różnych stron Polski rzesze wielbicieli obu portali - Wywroty i Poezji Polskiej.
Plan A przewidywał by najszybciej jak to będzie możliwe, przetransportować rozentuzjazmowany tłumek do lokum , w którym nie zagrażaliby już pragnącym spokojnie spędzić weekend wrocławianom.
Niestety, plan A zawiódł, bowiem ataraksja przetransportować się nie dała w żaden sposób, więcej - siłą perswazji i osobistego uroku przekonała aerjotl'a do realizacji planu B, czyli zwiedzania historycznego Wrocławia, korzystania z bogatej oferty kulturalno - rozrywkowej jaką szczyci się zacny Wrocław, gdyż to najlepszy pomysł na sobotnie popołudnie.
- Byliśmy w Mieszkaniu Gepperta na spotkaniu z Joanną Niną Karczmarewicz - opowiada Beata - wysłuchaliśmy i obejrzeliśmy świetną prezentację na temat "Dyskurs męski i kobiecy w blogach". Energiczna dziennikarka z warszawskiego Programu 1 Polskiego Radia analizowała z humorem styl wypowiedzi niezwykle popularnej obecnie formy elektronicznych pamiętników. Skupiła się na słownictwie dotyczącym cielesności i aktów płciowych dowodząc, że obie płci opisują sytuacje intymne posługując się pojęciami neutralnymi. Opisy niektórych seksualnych doświadczeń przywodziły na myśl obrazy oniryczno - narkotycznych doznań lub sceny dionizyjskich misteriów.
Mimo poważnego z pozoru tematu, zaśmiewaliśmy się do łez. Mówienie o cielesności i aktach płciowych nastręcza wielu problemów. Jest to język skrajności - ślizgający się pomiędzy nazwami stricte medycznymi a określeniami wulgarnymi i infantylnymi. Żeby tych skrajności uniknąć, ludzie tworzą porównania, przenośnie, opisy. Czerpane jest nazewnictwo ze świata zwierzęcego. "Szczególnie męskie przyrodzenie porównuje się do różnych ptasząt." (zauważa profesor Bralczyk)
Potem poszliśmy do klubu dziennikarskiego „Mediateka" na spotkanie pt. „Pasja w sieci". Była to niezwykle interesująca rozmowa Adama Dziury (współtwórcy Planety Wikipedia) i Mariusza Kubika (dziennikarza, współtwórcy i administratora blogów Władysława Bartoszewskiego i Ireny Dziedzic).
Dyskutowaliśmy głównie o sprawach serwisu, o tym, co można by jeszcze ulepszyć, jakie zmiany wprowadzić, itd. Nasz zapobiegliwy i po uszy zanurzony w cybernetycznym świecie kierowca- aerjotl słuchał uważnie, z aprobatą kiwał głową zatroskany niczym ojciec licznej gromady dzieci.
W końcu jednak trzeba było wrócić do hotelu, bo część osób musiała zostawić bagaże. Tam, podczas kolacji poznaliśmy poetów z Poezji Polskiej (w skrócie PP-owców jak sami o sobie mówią). Część osób była nam dobrze znana z Wywroty - wena czyli niezapomka, forres (rena) i nitjer, który na obydwu portalach występuje pod tym samym nickiem. Kilka osób było już wcześniej w Posmyku : amatorka poezji, bona, Marta, wierszofil. Z kiane, el-rossą, wierszofanem, martinezem, Marcinem Wdowikowskim i jacobsem poznawaliśmy się na bieżąco, jedząc schaboszczaki i ustalając kto z kim dzieli dach nad głową.
Po kolacji ruszyliśmy w drogę do Mleczarni, gdzie czekał na nas ogromny stół. Ożywione rozmowy dotyczyły przede wszystkim poezji, ale nie tylko. Wymienialiśmy doświadczenia dotyczące „technicznej" strony działalności portali, ponieważ Poezja Polska funkcjonuje nieco inaczej niż nasza Wywrota. Okazało się, że wielu z nas, oprócz prezentacji własnej twórczości poetyckiej zamieszczanej w Internecie, ma jeszcze inne, nie mniej twórcze hobby. Niektórzy tańczą, śpiewają, inni tworzą kompozycje z kwiatów, jeszcze inni piszą artykuły do gazet. Pojawiły się kartki z wierszami, na których każdy mógł napisać, co czuje i myśli, niektórzy układali wiersze na temat bieżących spraw i zapisywali je na luźnych kartkach.
Tak powstał m.in. wiersz wrocławski, napisany specjalnie z okazji zjazdu, w którym autor wymienia niektórych uczestników zlotu, każdemu przypisując zabawną puentę. Inną formą zabawy było pisanie wiersza przez wszystkich zebranych, tak, by nie widzieli tego, co było wymyślone przez poprzedników. „W ciemno" dopisywano własne wersy. Jak się okazało efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Otrzymaliśmy od Anathemy zespołowo czerwoną gwiazdkę za wiersz „Enter znaczy przejdź".
Prawdziwe ożywienie i zazdrość wśród poetów z PP wywołały wywrotowe koszulki, które rozdał nasz Kierowca Arek wszystkim obecnym na zjeździe członkom Wywroty. Możecie nas podziwiać przybranych w barwy Wywroty na zdjęciach. Konkurencją dla rewelacyjnych koszulek mógł być jedynie równie rewelacyjny tort upieczony osobiście i przywieziony przez Marcina Wdowikowskiego.
Aerjotl , sick oraz ataraksja po wspólnej biesiadzie opuścili lokal przenosząc się do klubu jazzowego „Rura" by poszaleć na koncercie wrocławskiego zespołu Husky.
Potem już wszyscy przenieśliśmy się z Mleczarni do naszego Hotelu „Trio", gdzie w trzyosobowym pokoju 413 (ataraksji, Ew, Aldony) na łóżkach, podłodze i gdzie tylko było można, rozlokowało się dwadzieścia osób. Bona i el-rosa czytały na głos wiersze z przywiezionych przez bonę tomików. Około drugiej w nocy zmęczona ciekawym i bogatym w wydarzenia dniem część wywrotowców postanowiła udać się w objęcia Morfeusza. W pokoju nr 413 nadal jednak trwała zażarta dyskusja na temat konkursu poetyckiego im. Bieriezina, a temat poezji nie schodził z ust podczas nocnych Polaków rozmów. Postanowiono, że następne spotkanie odbędzie się w Krakowie w okolicach stycznia. Efektem rozmów będą także liczne niespodzianki i innowacje związane z działalnością Wywroty, ale to na razie tajemnica.
Wena i forres, nie mogąc się zdecydować przy której grupie zostać, krążyły tam i z powrotem niczym duchy opiekuńcze. Dopiero koło trzeciej wszyscy porozchodzili się do swoich pokojów. Niektórzy pozasypiali już wcześniej, nie bacząc na toczącą się nad ich głowami dyskusję z wierszofilem, któremu znając jego alergiczną wręcz reakcję na kiepską poezję, dano do czytania specjalnie spreparowany wiersz z metaforami w rodzaju „kamień przeznaczenia". Oczywiście było to dzieło zbiorowe, a zakład polegał na tym, czy wierszofil będzie w stanie doczytać ten wiersz do końca. Nie dotrwał...
W niedzielny poranek trzeba było kilka razy przemyć zaspane oczy i szykować się do odjazdu. Pierwsi wyjechali krakowianie - Aldona i sick. Pozostali poszli jeszcze na śniadanie, podczas którego nadal trwały rozmowy o poezji. Zawładnęła niepodzielnie Wrocławiem w tę pamiętną noc listopadowej pełni Anno Domini 2007 r.
Tak zakończył się zjazd Wywroty i Poezji Polskiej we Wrocławiu. Poznaliśmy miłych ludzi, nawiązaliśmy kontakty, które być może zaowocują jakimś wspólnym przedsięwzięciem, a nade wszystko poznaliśmy się nawzajem już nie jako anonimowe nicki, ani nawet nie przez pryzmat swoich utworów (poezji, prozy, obrazów czy zdjęć), ale jako zwyczajni ludzie
Do zobaczenia w znów w grodzie Kraka :)
Aldona Widłak
ataraksja