Czy programowanie ma płeć? - wywiad z Anią Mądrą

Redakcja
Redakcja
Kategoria technologie · 24 listopada 2009

Ania Mądra - programistka i artystka multimedialna, śpiewa flamenco i gra na gitarze. Studiuje informatykę na Uniwersytecie Wrocławskim.

 

Natalia Stankiewicz: Czy programowanie ma płeć?

Ania Mądra: Oczywiście, że tak. Męski styl programowania: kroplówka z kawą, karton pizzy, noc jest piękna, a zło czeka. Żeński styl programowania: nie mógłbyś tego dla mnie zrobić, może...? Żartuję. Jak na razie trochę ciężko określić czy program pisała kobieta, czy mężczyzna. Powód jest prosty: zbyt mało dziewczyn zabiera się do programowania. Ale jeśli któraś jest naprawdę zakręcona, to bez problemu dokopie niejednemu facetowi. Dziewczyny są w stanie siedzieć godzinami i wkuwać Cormena, a to później daje efekty.

 

 



Natalia: Czy w programowaniu starasz się być lepsza od polskich programistów... czy raczej od japońskich programistek?

Ania: Ani od jednych, ani od drugich. Programowanie to dobre narzędzie, a nie obsesja. I tak właśnie traktują to szeroko pojęci Amerykanie i to z ich publikacji uczę się najwięcej. Wykładają to prosto, bez przesadyzmu, od zasad działania, po zastosowanie i nie robią z tego jakichś wielkich czarów-marów. Z wielkimi programistami jest jak z idolami w muzyce: wydaje Ci się, że to jakieś istoty pozaziemskie, bo są tacy "rewelacyjni", a tak bliżej, to zwykli ludzie, z którymi możesz porozmawiać i wypić piwo. Johnem Carmack'iem  się nie podniecam.



Natalia:A teraz zupełnie szczerze - wolisz języki naturalne czy języki programowania?

Ania: Zdecydowanie naturalne. Dają więcej możliwości: można sobie na przykład spędzić wieczór przy gitarze i nad lampką wina, rozmawiając z jakimś Hiszpanem, zamiast klepać kod do rana. Przynajmniej ja wolę pierwszą opcję, ale to jest moja subiektywna opinia. Języki programowania są fajne - można sobie stworzyć wirtualną rzeczywistość (i wirtualnego Hiszpana), pograć na wirtualnej gitarze, ale jak dochodzi do wirtualnej lampki wina, gdy już zostaniemy przy tym porównaniu, to okazuje się, że coś tu nie gra. Budzisz się i nerwowo przebierasz palcami po klawiaturze... Programowanie to tylko/aż narzędzie. Możesz wyrwać kilku nerdów na Haskella, ale oni rzadko potrafią grać na prawdziwej gitarze (nie na Guitar Hero) albo tańczyć (a nie skakać na Dance Dance Revolution).



Natalia:Czy nie słyszysz czasem, że warto było wybrać bardziej kobiece zajęcie?

Ania: Tu będzie zabawnie: częściej słyszę "Przepraszam pana, w czym mógłbym panu pomóc?" Paradoksalnie, dopiero gdy zaczęłam studia na informatyce, zdałam sobie sprawę, że jednak chyba jest coś we mnie z kobiety. Nawet zaczęłam się bardziej kobieco ubierać, przynajmniej od czasu do czasu, gdy nie miałam na sobie informatycznego uniformu: t-shirt, XL, czarny, męski. Poza tym, programowanie to tylko jedna z wielu rzeczy, którymi się zajmuję. Głównie interesuje mnie grafika komputerowa - od pisania shaderów, po rzeźbienie w 3D na tablecie. Jest to zajęcie nierzadko znacznie wykraczające poza granice zwykłego "klepania kodu", sięgające po środki stosowane raczej na ASP.



Natalia: "Co robisz w wolnych chwilach?" "w wolnych chwilach kasuję smsy"... :) ... a Ty jak spędzasz czas, kiedy nie programujesz?

Ania: Gram na gitarze, oglądam anime i myślę, co zrobić na obiad. Acha, przetwarzam to równolegle, a nie sekwencyjnie :D. Rzadko mam wolny czas. Jeśli nie śpię, to zawsze coś robię, bo nie jestem w stanie usiedzieć na miejscu. No dobra, chyba, że jest koncert muzyki elektronicznej.



Natalia: Czy mi się wydaje, czy jesteś kobietą renesansu?

Ania: Śpiewam, gram, maluję, programuję, gotuję, mówię w kilku językach - no może i jestem. A w programowaniu? Myślę, że czasy, kiedy informatyk był osobą wszechstronną, bo znał się i na matematyce, i na programowaniu, i na sztuce, i na muzyce, i na czymkolwiek jeszcze, żeby stworzyć swój własny autorski, pięknie działający program - dawno już minęły. Owszem, istnieją jednostki, które to robią, ale popatrzmy na gry komputerowe - zaczynają coraz bardziej przypominać rzeczywistość (prawdziwą czy marzeń sennych - nie ważne). Wyglądają na możliwe i grając, człowiek "wciąga się" i zapomina, że ma jutro zajęcia, powinien zrobić zakupy, zjeść coś - świat poza monitorem znika. Żeby stworzyć coś takiego potrzebna jest nie jedna osoba i nie dwie, tylko ogromny zespół ludzi, którzy nie tylko nie wszyscy się znają, ale zajmują się tak różnymi dziedzinami, że często nie mają nawet o czym porozmawiać, a przecież pracują nad tym samym programem. Informatyka jest obecnie dośc wyspecjalizowana. Można jej użyć jako narzędzia do namalowania nowej Mony Lisy, ale kto inny będzie mieszał farby, kto inny - werniksował.



Natalia:Czy masz pokusę, żeby programować sobie mężczyzn...?

Ania: Hmm... faceci są jak jedzenie: wirtualne ładnie wygląda, ale się nie najesz. Wolę kawałek soczystego mięsa, dobrze przysmażony, z cebulką i lekką nutą rozmarynu. No i bez dobrego wina się nie obejdzie.

 

 

Natalia Stankiewicz