Psychiatra Ivan Goldberg zaproponował kiedyś w formie żartu termin IAD (Internet Addiction Disorder) - uzależnienie od Internetu. Nie wiedział jeszcze wtedy, że wywołał wilka z lasu...
Początki Internetu
Kiedy
w końcu lat 50-tych XX wieku Związek Radziecki wystrzelił sztucznego
satelitę o nazwie Sputnik, Departament Obrony Stanów Zjednoczonych
powołał Agencję Badań Strategicznych (ARPA). Jej zadaniem było
stworzenie technologii informacyjnych dla celów militarnych. Na
początku lat 60-tych powstaje koncepcja sieci komputerowej. Jej główne
założenia to ułatwienie kontaktów oraz współpracy pomiędzy naukowcami z
różnych części kraju. W listopadzie 1969r. Uniwersytet Kalifornijski w
Los Angeles przesłał do Stanford Research Institute w Palo Alto
pierwszy pakiet informacji - był to początek rozwoju sieci o nazwie
ARPANET. W styczniu 1983 roku nastąpiło rozdzielenie sieci ARPANET na
militarną -MILNET i cywilną INTERNET. Pod koniec 1999r. liczba
użytkowników Internetu przekroczyła 200 milionów i wciąż rośnie.
Infoholizm - uzależnienie od Internetu
Zwykle,
gdy mowa jest o osobie uzależnionej mamy przed oczyma kogoś, kto
nadużywa substancji psychoaktywnych, tj. leków, alkoholu, narkotyków,
itp. Okazuje się jednak, że wiele osób jest uzależnionych od pewnych
zachowań. Wraz z rozwojem sieci komputerowych pojawił się nowy nałóg -
infoholizm (inaczej: siecioholizm) - zdaniem niektórych lekarzy i
psychologów wyjątkowo niebezpieczny.
25-letni Patryk tak opisuje
swoją fascynację Internetem: "To wspaniała rzecz, siedzę sobie w domu i
rozmawiam z całym światem. To takie uczucie jakbyś był w wielkim pubie.
Mogę być kim chcę i bez żadnych zahamowań wyrażać swoje uczucia."
Inny
Internauta, 42-letni Krzysztof, mówi o sobie: "Na co dzień jestem
szarym pracownikiem, który niczego szczególnego do tej pory nie
osiągnął i nie osiągnie. Mam żonę i dwoje dzieci wszystko O.K., ale
on-line jestem kimś zupełnie innym, lepszym, docenianym i podziwianym
przez innych. Wreszcie odnoszę sukcesy i jest mi z tym dobrze."
Ryzykowne rejony sieci
Osoby uzależnione od Internetu lub tym uzależnieniem zagrożone najczęściej spędzają czas na takich formach rozrywki jak:
Internet Reality Chat (IRC) ,Gadu- Gadu, czaty na stronach WWW, itp.
Usługi
te służą do pisemnego porozumiewania się w czasie rzeczywistym z
osobami korzystającymi z Internetu. W życiu codziennym olbrzymią rolę w
komunikacji odgrywa tożsamość. O ile duży wpływ na postrzeganie i ocenę
rozmówcy wywierają stereotypy związane z jego płcią, wiekiem,
przynależnością kulturową, sposobem poruszania się, mówienia, o tyle w
komunikacji za pośrednictwem Internetu brak tych informacji pozwala na
zachowanie anonimowości i na manipulowanie swoją tożsamością. Internet
pozwala na bycie każdemu tym, kim chce być, a jest to łatwe, bo nikt
nie może tego sprawdzić. Właśnie dlatego sieciowe "komunikatory" na
wiele osób działają jak silny magnes. Ludzie korzystający z tych
programów czują się bardzo komfortowo zachowując się, przykładowo, w
sposób, na który w realnym życiu nigdy by sobie nie pozwolili. To rodzi
nowe emocje i ekscytację. Poza dostarczeniem rozrywki te sieciowe
aplikacje pozwalają odrzucić naszą społeczną tożsamość, z której można
być mniej czy bardziej niezadowolonym i której w realnym świecie trudno
jest się pozbyć. Na czacie, na grupie dyskusyjnej, czy w graficznych
światach gier internetowych, zrzucamy starą zesztywniałą skorupę i
kreujemy nasze Ja Idealne.
Właśnie dla tych, którzy cierpią z
powodu niskiego poczucia własnej wartości, poczucia własnej
nieadekwatności, częstej dezaprobaty ze strony innych - ryzyko
uzależnienia się jest największe.
W trakcie sieciowych
"pogaduszek" wiele osób poznaje się wzajemnie, zawiązują się również
formalne i mniej formalne związki. Istnieje jednak także ciemna strona
tej formy komunikacji: zanotowano już liczne przypadki rozkładu
małżeńskiego z powodu angażowania się w wirtualne znajomości. 34-letni
Grzegorz opowiada o swojej fascynacji partnerką on-line:
Jak poznałeś swoją "miłość internetową"?
Zaczepiła
mnie któregoś wieczoru jak byłem w Sieci. Od razu mnie zafascynowała.
To wyjątkowa kobieta, umie słuchać i od razu potrafiła zrozumieć mnie i
moje potrzeby. Jestem żonaty od 12 lat i teraz widzę, że moja żona
nigdy mnie nie rozumiała.
Jak długo trwa ta znajomość?
Jakieś 2 tygodnie. Rozmawiamy ze sobą każdego wieczoru, po kilka godzin, wysyłamy sobie również sms-y.
Czy wiesz kim jest osoba, która tak cię zafascynowała?
Tak, jest mężatką , ma 6-letniego synka, wiem gdzie mieszka i pracuje. Wyznała mi swoją miłość, ja jej też.
A
czy nie przyszło ci do głowy, że ta osoba może w rzeczywistości okazać
się zupełnie kimś innym? Może to nie jest kobieta tylko jakiś żartowniś
, który dobrze się bawi twoim kosztem i zapewne kosztem twojej rodziny?
To niemożliwe. To da się wyczuć czy ktoś kłamie, czy nie. Od
początku umówiliśmy się, że będziemy wobec siebie szczerzy. Wierzę, że
tak jest, zresztą po co miałaby mówić nieprawdę? Rozmawiamy ze sobą na
wiele różnych tematów, nawet na takie, o których z żoną nie
rozmawiałbym.
A próbowałeś kiedyś rozmawiać z żoną na te "różne trudne tematy"?
Nie.
Dlaczego?
Bo nie.
Czy nie przeszkadza ci to, że nie wiesz jak wygląda twoja rozmówczyni, jak się zachowuje, ubiera itd.?
Nie.
Jestem oczywiście ciekawy jak wygląda, kiedy z nią rozmawiam próbuję ją
sobie wyobrazić. Ale nie ma to dla mnie aż takiego znaczenia.
To
dziwne, większość mężczyzn to wzrokowcy. Wygląd płci przeciwnej ma dla
was jeśli nie decydujące, to na pewno duże znaczenie przy nawiązywaniu
kontaktów z kobietami. Czy myślałeś o spotkaniu z nią?
Tak, ale to nie takie proste. Ona mieszka na drugim końcu Polski, a poza tym trochę boję się tego spotkania.
Boisz się, że twoje wirtualne wyobrażenie o niej będzie diametralnie różne od rzeczywistości?
Tak, ale mimo to spróbuję. To jest silniejsze ode mnie.
Czy twoja żona wie czym się zajmujesz wieczorami?
Tak,
wykryła to niedawno i nie wiem dlaczego strasznie rozpacza z tego
powodu. Przecież jej nie zostawiłem i nie spotykam się z moją
rozmówczynią. Nie widzę w tym co robię nic złego, a moja żona
przesadza. Ostatnio doszło do bójki między nami, bo ona przecięła mi
kable telefoniczne. Nie potrafi zrozumieć, że te rozmowy są dla mnie
bardzo ważne, są mi bardzo potrzebne i nigdy z nich nie zrezygnuję.
Jeśli ona nie potrafi tego zrozumieć - to trudno. Próbowałem ją
namówić, żeby sama spróbowała, ale ona nie chce, bo uważa, że od
Internetu można się uzależnić. Namawia mnie, żebym poszedł z nią do
psychologa. To jakaś bzdura. Powiedziałem jej, że jeśli chce to niech
sama idzie i to od razu do psychiatry".
Gry fabularne
Sieciowe
gry towarzyskie to swego rodzaju interaktywny teatr. Rozgrywa się w
różnych "światach" będących odzwierciedleniem przeszłości, wizjami
przyszłości, a także tworami fantastycznymi - tekstową bądź graficzną
rzeczywistością wirtualną. Gracze wcielają się w postacie poruszające
się w przestrzeni opisywanej przez prowadzącego (zwanego Mistrzem Gry,
Strażnikiem Tajemnic, Dungeon Masterem etc.). Odrzucają swoje
doświadczenia mieszkańca planety Ziemia XXI wieku i zaczynają czuć i
myśleć tak jak np. "krasnolud z Kharaz-a-Kharak".
Niejednokrotnie
uczestnicy tych światów identyfikują się tak silnie z jakąś postacią,
że zaczyna się zacierać granica pomiędzy nimi a nią. Strata postaci
prowadzonej przez długi czas to jak strata bliskiej osoby. Są gracze,
którzy przeżywają autentyczne załamanie. Fantastyczne scenariusze
przenikają w warstwę snów, także tych na jawie. W trakcie sesji on-line
gracze przeżywają prawdziwy strach, radość, niepokój.
Jednak
najbardziej "wirtualni aktorzy" uzależniają się od nagród w postaci
uznania, uwielbienia czy pełnego lęku podziwu ze strony innych
grających. Rzadko zdarza się otrzymywać takie nagrody w realnym życiu,
ale w środowisku gier wirtualnych można zostać "królem", jeśli tylko
poświęciło się wystarczająco dużo czasu na doskonalenie swojej postaci
i jej działań.
"W dzień byłem normalnym facetem: sumiennym
pracownikiem, dobrym mężem i ojcem trojga dzieci. - zwierza się
36-letni Andrzej - W nocy, gdy wszyscy domownicy spali stawałem się
inną osobą. Byłem chyba najbardziej agresywnym gnojkiem on-line. To
wszystko trwało do czasu, gdy z powodu nieprzespanych nocy zacząłem
zaniedbywać pracę, dom i rodzinę. Gdy żona odkryła co robię nocami i
podjęła próby odciągnięcia mnie od Internetu zacząłem całą swoją
agresję przenosić na nią. Dochodziło do rękoczynów. Wkrótce przez
zaniedbywanie obowiązków w pracy zostałem z niej zwolniony. W końcu
żona zabrała dzieci i wyprowadziła się do rodziców. Zrozumiałem, że
jest coś ze mną nie tak, tym bardziej, że zacząłem również nadużywać
alkoholu. Udałem się do poradni zajmującej się uzależnieniami. Od kilku
miesięcy przechodzę terapię odwykową."
Grupy dyskusyjne (Usenet)
To
wielka "tablica ogłoszeniowa", na której toczą się dyskusje na
wszystkie możliwe tematy i każdy kto chce zamieszcza tam swoje
argumenty, pytania, cokolwiek. Jedna z najstarszych form zaznaczania
swojej obecności w sieci. Bardzo czasochłonna dla tych, którzy
chcieliby zaistnieć w świadomości innych grupowiczów i być na bieżąco z
nowymi wpisami.
Aukcje internetowe
Sieciowa
aukcja to największy pchli targ w historii naszej planety. Kto nie
wierzy niech odwiedzi choćby www.allegro.pl Miliony produktów, z każdej
chyba możliwej branży, czekają tam na podbijanie ich ceny. Jeśli mamy
coś na sprzedaż (rzecz nawet najbardziej niewiarygodną, jak np. "stary
guzik z gwarancją, który przynosi swojemu posiadaczowi szczęście - cena
wywoławcza jedyne 0,50 zł") możemy wysłać opis przedmiotu, jego zdjęcie
i określić szczegóły aukcji, jak: datę zamknięcia licytacji czy
minimalną cenę sprzedaży. Spisy oferowanych rzeczy są posortowane wg
dat i godzin zakończenia aukcji. Te, do których zamknięcia pozostało
najmniej czasu, znajdują się na samej górze i są wyświetlane na
czerwono. To zwraca na nie większą uwagę i potęguje napięcie. Jak uczy
doświadczenie, największym zainteresowaniem cieszą się aukcje w ich
kulminacyjnym momencie. Inny psychologiczny mechanizm jakiemu ulega
większość uczestników aukcji to angażowanie się z tym większą
determinacją w podbijanie ceny produktu, im więcej jest walczących o
prawo jego własności. Aukcje internetowe mają niebywały wręcz potencjał
uzależniający: angażują swoich uczestników do walki w zdobywanie, w
rywalizację z nieznanym konkurentem, zawierają w sobie pewien element
ryzyka pociągający osoby z "duszą hazardzisty". Cała aukcja rozgrywa
się na przestrzeni kilku dni, jej zakończenie jest określone co do
minuty i rzetelnie odliczane. Można korespondować w jej czasie ze
sprzedawcą lub czytać listy uwierzytelniające jego poprzednie
transakcje. Aukcja sieciowa to niesamowicie rozkręcona machina -
perfekcyjnie wyreżyserowany spektakl z udziałem widza, grający na
emocjach 24 godziny na dobę.
O tym, że bakcyl sieciowych aukcji
może dość niepostrzeżenie przerodzić się w obsesję, przekonał się nie
kto inny, jak sam twórca terminu "cyberprzestrzeń" - Wiliam Gibson. Ten
powieściopisarz, co wydaje się wręcz niewiarygodne, przez wiele lat
unikał Sieci i nie założył sobie nawet konta e-mailowego. Jednak w
końcu, jako kolekcjoner starych zegarów, wciągnął się w aukcje
organizowane przez eBay. Nowa namiętność zaczęła mu się wymykać spod
kontroli. "Co z tego, że w końcu jakaś inna osoba kupiła ten zegar -
zegar, którego nigdy na oczy nie widziałem - skoro byłem teraz z nim
jakoś związany emocjonalnie, bo uczestniczyłem w walce o niego? -
opisuje swoją fascynację Gibson - Zacząłem poznawać psychologiczną siłę
licytacji, z której nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy." "Ojciec
chrzestny" cyberprzestrzeni zdecydował się w końcu na odwyk.
World Wide Web (WWW)
Zasoby
Światowej Pajęczyny (WWW) są nieprzebrane. Na stronach internetowych
można znaleźć wszystko ale poszukiwaniom trzeba niekiedy poświęcić
mnóstwo czasu. A na każdej kolejnej stronie znajdujemy linki wiodące do
nastepnych witryn - być może równie ciekawych. Na szczęście tak
naprawdę mały potencjał uzależnienia tkwi w powszechnym i dobrze
każdemu znanym surfowaniu po stronach WWW - jakieś 7% badanych
internautów przyznaje się do "nadużyć" na tym polu. Jeśli pod uwagę
weźmiemy tylko serwisy zorientowane w typowy sposób na przekazywanie
informacji - odsetek osób użytkujących Sieć w sposób patologiczny spada
do 2%.
Wszystkie osoby uzależnione od Internetu mają ten sam
schemat działania. Na początku występuje zainteresowanie nowością jaką
jest dla nich Internet, później następuje sprecyzowanie zainteresowań
związanych z Internetem, aż wreszcie stopniowe zagłębianie się w nałóg.
To w konsekwencji prowadzi do zaniku więzi emocjonalnych z osobami
najbliższymi, do zaniedbywania obowiązków w pracy lub w szkole,
wreszcie do zrujnowania własnego zdrowia.
Schorzenia odnotowane
u Internautów to: choroby oczu, spadek sprawności psychicznej,
przemęczenie, wahania stężenia hormonów we krwi oraz innych substancji
ważnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. A zatem podobnie jak
w przypadku uzależnień od alkoholu czy narkotyków, mamy do czynienia z
destruktywnym działaniem zarówno na własny organizm jak i na najbliższe
otoczenie : rodzinę, przyjaciół, pracę.
Wielu internautów oburzy
się czytając o uzależnieniu odnoszącym się do Sieci. Po części słusznie
- nie powinniśmy popadać w katastroficzny ton. Nadmierne korzystanie z
Internetu jest często domeną nowicjuszy. Gdy fascynacja nowym medium
blaknie, a pojawi się niewygodna świadomość zaniedbywania realnego
świata - wielu z nich wyrasta z wirtualnych przygód. Można również na
czas jakiś dać się złapać w Sieć i dostrzegając wynikające z tego
niebezpieczeństwo odpowiednio wcześnie podjąć środki zaradcze. Jednak
jak najbardziej realne są historie osób wpadających w "ostry wirtualny
ciąg", zamieniających rzeczywistość na ułudę Sieci. To może przerodzić
się w prawdziwy nałóg, przynoszący w rezultacie ogromne cierpienie.
Ogólnoświatowa Sieć dla coraz liczniejszej rzeszy ludzi staje się
matnią niemalże bez wyjścia. Każdemu internaucie proponujemy przed
zalogowaniem się do Sieci krótką refleksję na temat użyteczności
klawiszy Enter i Escape, a zwłaszcza ostatniego z nich...
Sylwia Czubakowska, Małgorzata Osipczuk
źródło: http://psychotekst.com/