Grażyna Kania w Scenach myśliwskich z Dolnej Bawarii rozbiera relacje międzyludzkie z precyzją rzeźnika, tyle że bez rozlewu krwi. Czuć, jak gra na napiętych nerwach swoich bohaterów, dotykając bolących miejsc i rozdzierając niezabliźnione rany, na zimno odkrywając przed widzem kolejne chore tkanki społeczeństwa.
Scena przypomina wnętrze baraku, w którym zamknięci są wszyscy mieszkańcy wioski. Trzy blaszane ściany bez wyjścia, jakieś gałęzie przypominające drzewa, stół, ława i kran wystający ze ściany - surowa scenografia (Sabine Mader) współgra z surowością wykreowanego świata. Nikt nie może opuścić sceny, ponieważ nie ma żadnych drzwi. Wszyscy są na widoku wszystkich. Gdy jedni bohaterowie grają na proscenium, inni, stłamszeni, tłoczą się z tyłu. Choć nie biorą udziału w akcji, to i tak są obecni. Daje to poczucie, że zawsze czyjeś oczy patrzą.
We wspólnocie nic się nie ukryje, wszyscy wiedzą kto, gdzie, z kim i co. Społeczeństwo posiada mechanizmy regulujące poczynania swoich członków.Wszechobecna kontrola dotyka każdego, bo nikt nie powinien odstawać, ponieważ ci, którzy nie wyznają tych samych wartości, stanowią zagrożenie. Choć w pierwszej scenie wszyscy stoją w jednym rzędzie, to ta równość jest pozorna - tak naprawdę, wieś jest podzielona, lecz nie ma tu dobrych i złych. Każdy w spektaklu Kani nosi w sobie jakąś winę. Nawet jeśli nie sprzeniewierza się niepisanemu zbiorowemu kodeksowi, to i tak grzeszy takimi pragnieniami, które należy ukryć lub wytępić. Wspólnota dzieli się na prześladowców i ofiary. Ofiarą jest tu Inny, który narusza moralność i destabilizuje wypracowane status quo.
Fizyczna i psychiczna przemoc stosowana przez bohaterów wynika z poczucia zagrożenia. Barbara (Teresa Kwiatkowska) nienawidzi własnego syna, Abrama (Piotr B. Dąbrowski), bo przez niego musi uciekać z miejsca na miejsce, choć jej jedynym marzeniem jest osiąść gdzieś na stałe, być przyzwoitą i szanowaną. Maria (Ewa Szumska) chce wreszcie zostać wdową po zaginionym w czasie wojny mężu, by móc poślubić swojego kochanka i żyć uczciwie, bez szykan ze strony wspólnoty. Aktorzy Teatru Polskiego pokazali, jak szybko człowiek może zyskać szacunek i poparcie, jeśli postępuje zgodnie z powszechnie przyjętymi normami, nawet jeśli jeszcze przed chwilą był o krok od popadnięcia w niełaskę. Gorzej jednak, jeśli jest na całkiem straconej pozycji, bo wtedy nikt nie ma dla niego litości.
Kania pokazuje, że w małych wspólnotach pokrzywdzeni nie potrafią zjednoczyć się wobec oprawców, a wręcz sami uczestniczą w nagonce na siebie. Tonka (Anna Biernacik), Rovo (Konrad Cichoń) i Abram krzywdzą się nawzajem, choć to oni powinni najlepiej rozumieć wzajemne cierpienia i mogliby wspierać się w próbach uwolnienia się z wyznaczonego im przez społeczność miejsca. Abram nigdy nie pokocha Tonki i nie zdejmie z siebie piętna pedała. Tonka nie założy rodziny i nie przestanie uchodzić za kurwę. Rovo nie uda się przezwyciężyć niepełnosprawności intelektualnej i nie przekona matki, by nie oddawała go do zakładu. W końcu, doprowadzeni do ostateczności przez szykany pozostałych mieszkańców wioski, sami zadają sobie największe cierpienia, popychając się wzajemnie w ramiona śmierci.
Sceny myśliwskie z Dolnej Bawarii ukazują mechanizm przemocy napędzany hipokryzją i nienawiścią, ale, paradoksalnie, słowo miłość pojawiające się w piosence zamykającej spektakl brzmi zarówno fałszywie, jak i wiarygodnie. Bohaterowie Scen... wierzą w słuszność swoich działań. We własnym przekonaniu postępują moralnie, a nawet racjonalnie, ponieważ ich celem jest przeżycie, tak jak podczas niedawnej wojny.
Spektakl Grażyny Kani to ostatni w tym roku spektakl na deskach Teatru Polskiego i kolejne przedstawienie mówiące o wspólnocie, tym razem o jej mrocznym obliczu. Ze wszystkich nowych propozycji repertuarowych poznańskiej sceny, ta w mojej ocenie jest najciekawsza. Nie można jej jednak uznać za podsumowującą, ponieważ jej właściwa premiera odbędzie się w kolejnym sezonie, można zatem liczyć, że temat wspólnoty będzie kontynuowany. Ciekawi mnie jednak, w jaki sposób oraz czy Teatr Polski jeszcze nas czymś w tej kwestii zaskoczy?
Reżyseria: Grażyna Kania
Przekład: Sława Lisiecka
Współpraca dramaturgiczna: Paulina Skorupska
Scenografia i kostiumy: Sabine Mader
Muzyka: Dominik Strycharski
Reżyseria świateł: Michał Głaszczka
Asystent reżysera: Aleksandra Henglewska
Asystent scenografa i tłumacz: Katarzyna Śmielska
Inspicjent: Magdalena Matusewicz
Obsada:
Piotr B. Dąbrowski /Abram/
Teresa Kwiatkowska /Barbara/
Anna Biernacik /Tonka/
Ewa Szumska /Maria/
Konrad Cichoń /Rovo/
Barbara Prokopowicz /Zenta/
Barbara Krasińska /Rzeźniczka/
Kornelia Trawkowska /Paula/
Piotr Kaźmierczak, Jakub Papuga /Volker, Georg/
Andrzej Szubski /Kostuch/