Wpuszczeni w ogromną przestrzeń zabytkowego kompleksu EC1 i przy akompaniamencie fortepianu, mieliśmy oglądać powolną agonię Iwony.
Podobnie jak my, przytłoczeni przez surowe ściany prowizorycznego teatru, księżniczka Anemia wrzucona w krąg wzajemnej zgody na morderstwo. Mocna woń kadzidła uderza w widzów natychmiast po przekroczeniu progu monstrualnego wnętrza i zostanie z nami również po wyjściu na mroźne powietrze ulicy Targowej.
Dwór burgundzkiego króla przystrojony skromnie, bo tylko w podest przypominający w swoim kształcie ołtarz. Na nim ustawiony długi, metalowy stół, przygotowany na późniejszą ucztę. Poza światłem oświetlającą te drobne pole działań aktorów, nie ma niczego – tylko aktorzy ubrani w pełną elegancji i chłodu czerń. Podniosłe słowa mieszały się wesołym gestem bohaterów. Wyglądało to tak jakby widzowie zostali wciągnięci w pogrzeb ze stypą włącznie, lecz nikt przed przedstawieniem nie ostrzegał, żeby ubrać się stosownie do tego rodzaju ceremonii. Duża część siedzących naprzeciwko zimnego ołtarza ubrana raczej w ciepłych kolorach. Prywatne amulety odczyniające ponure uroki stycznia. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe pod grubym płaszczem. Nikogo jednak nie wyproszono, a uroczystość trwała dalej. Naprawdę będą tu kogoś grzebać?
Na przekór wszystkim we dworze, weszła ona. Cała w bieli, skromna i przestraszona weszła między wrony – a raczej siłą została przyprowadzona i posadzona na krześle. Teraz między nami a księciem, ich królewską wysokością oraz resztą świty rozpoczęło się dochodzenie i badanie tej nieszczęsnej istoty. Przygnębiona, widocznie bezsilna i na dodatek w połowie naga okazuje się mieć więcej siły od całej reszty.
Jej milcząca, i w tej bezbronności odważna postawa rozsadza od środka cały dwór. Wszyscy tylko czekają na moment, w którym będą mogli sobie na niej odegrać wszystkie swoje zaszłości. Każda z oplątanych w czerń postaci ma w swojej przeszłości lub w teraźniejszych zakamarkach coś, na czym gotowa jest zbudować swoją nienawiść do czegoś co obce, inne od form, do których przywykliśmy. Przerażająca jest świadomość jak daleko niesie człowieka jego własny, nieuświadomiony strach, przed wyimaginowanym zagrożeniem. Iwona w tym spektaklu jest uosobieniem czystego strachu i uprzedmiotowienia. Nie jest w stanie obronić się ani przed nękającym ją Filipem, ani przed naszym nieustannym wzrokiem.
Kolejne uderzenia dzwonków wyznaczają rytm spektaklu – pogrzebowej mszy, która kończy się ucztą oraz jest jednocześnie stypą. W czarnych pończochach patrzą na powolną śmierć swojego zagrożenia. Martwy fiolet podsumowuje całą ceremonię.
Iwona, księżniczka Burgunda
premiera 7 i 8.11.2015
reżyseria Anna Augustynowicz
Teatr Studyjny w Łodzi
więcej informacji:
http://www.teatrstudyjny.lodz.pl/obsady-dolacza-iwona-ksiezniczka-burgunda/