COKOLWIEK MA FORMĘ… - „METAMORFOZA” TEATRU NARODOWEGO ISLANDII

Karolina Obszyńska
Karolina Obszyńska
Kategoria teatr · 2 lipca 2015

Bernd Ogrodnik w godzinnym widowisku zamknął zupełnie różne, w formie i treści, etiudy. Począwszy od kilkuminutowego spaceru z lalką, klasyczną marionetką, niezwykle plastyczną i gibką, przez jawajki i frywolne pacynki, czy nawet obrotową planszę, imitującą kwitnące na ziemi życie, aż po… własne dłonie.

Cokolwiek ma formę, jest zdolne przekazać treść – nie tylko tę ideę, ale również swoje lalki, tchnął do życia Bernd Ogrodnik, światowej sławy Mistrz Lalkarski Teatru Narodowego Islandii, który we Wrocławiu zaprezentował swój autorski spektakl pt. „Metamorphosis” („Metamorfoza”). Występ miał charakter charytatywny – wsparł działania Fundacji Przyjazny Dom im. Stanisława Jabłonki na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną.

 

„Metamorfoza” jest zbiorem krótkich etiud dla dorosłych i całych rodzin. Bern

d Ogrodnik, animator z Teatru Narodowego Islandii i Dyrektor Artystyczny „The World of Puppets”  za pomocą oryginalnych form lalkowych opowiada o dynamice świata, nieustannych przemianach, jakie w nim zachodzą, i o tym, jak te przeobrażenia wpływają na nasze relacje z otoczeniem i na nas samych. Widowisko aż skrzy dowcipem, zaczepnymi sygnałami wysyłanymi w stronę publiczności, wartościowym przesłaniem, a ponad wszystko – frapującą formą i treścią, które zastępują jakiekolwiek, niepotrzebne tu, rozwiązania scenograficzne.

 

Rzeczywistość Bernda Ogrodnika to obraz utkany z marzeń, balansujący na granicy świata realnego i baśniowego, ale budujący wrażenie, jakby ta granica sama chętnie zacierała się pod wpływem pozytywnego ładunku emocjonalnego, jaki autor tchnął w swoje przedstawienie. W efekcie powstał swoisty kolaż małych form, zaskakujących coraz bardziej, z każdym kolejnym ruchem i spojrzeniem animatora.

 

Świat bez słów

 

Słowa, w obliczu pomysłowych rozwiązań scenicznych, okazały się zbędne. Kilka prostych, pięknych w przekazie, historyjek, upstrzonych niestandardowymi kukiełkami, wystarczyło, aby zawrzeć w sobie cały kontekst metafizyki i przybliżyć ją widzom w niezwykle przystępny sposób. Bernd Ogrodnik w godzinnym widowisku zamknął zupełnie różne, w formie i treści, etiudy. Począwszy od kilkuminutowego spaceru z lalką, klasyczną marionetką, niezwykle plastyczną i  gibką, przez jawajki i frywolne pacynki, czy nawet obrotową planszę, imitującą kwitnące na ziemi życie, aż po… własne dłonie. Te ostatnie stały się bowiem niezwykle komunikatywnym  narzędziem – za pomocą drobnych tylko transformacji animator obudził w nich kobiety w różnym wieku, Świętego Mikołaja, rozmaite zwierzęta, aż w końcu parę zakochanych w sobie ludzi na wszystkich etapach życia.

 

Spojrzeć inaczej

 

Bernd Ogrodnik do żywego świata wprowadził nieożywione formy, które w jego rękach zdają się zyskiwać nową energię, sugestywny przekaz, zupełnie inny ładunek interpretacyjny.

 

„Metamorfoza” w bardzo subtelny sposób pokazuje, jak energia pochodząca ze świata współgra z tym, ile sami chcemy temu światu przekazać. Z najmniej spodziewanych przedmiotów i części ciała zrodziły się nowe formy, które poprawnie odczytamy podążając za główną myślą spektaklu – nieważne jest to, co widzimy, ale sposób, w jaki to widzimy.

Bernd Ogrodnik zaproszony do Wrocławia przez Fundację Przyjazny Dom, polskiej publiczności dał się poznać już wcześniej – jako przewodniczący jury konkursu Se-Ma-For Film Festival i uczestnik projektu pt. „Zmieniamy świat serce po sercu”, dla którego stworzył kukiełki przedstawiające ludzi niepełnosprawnych. Wrocławski pokaz „Metamorfozy” przybliżył jednak nie tylko postać Ogrodnika, ale też wyjątkowy rodzaj sztuki jego autorstwa – bardzo bliskiej człowiekowi, optymistycznej i wzruszającej.

    
Karolina Obszyńska

 

Metamorfoza – Bernd Ogrodnik, Teatr Narodowy Islandii

(we Wrocławiu spektakl pokazano 24. 06. 2015)