O Wiecznej Kobiecości i zwycięstwie Prawdy nad kłamstwem – refleksje po spektaklu Leszka Mądzika „Zuzanna i starcy”
Recenzowanie przedstawień Leszka Mądzika jest zadaniem tyleż karkołomnym, co niewykonalnym, podobnie jak tłumaczenie metafory na codzienny język albo opisywanie tak subtelnych i ulotnych wrażeń jak zapach kwiatu albo migotanie słonecznego promyka na ścianie o poranku… Ktoś nawet powiedział niezwykle trafnie, że spektakle Mądzika należałoby właściwie odtańczyć, to znaczy wyrazić swoje wrażenia w formie innej sztuki, koniecznie niewerbalnej. Mając świadomość niemożliwego, nie poddam się jednak. Nawet wówczas, jeśli oznacza to przegraną, nie mogę przecież nie podjąć wyzwania.
Najnowsze przedstawienie Leszka Mądzika – artysty wszechstronnego, od ponad czterdziestu lat realizującym autorskie przedstawienia na założonej przez siebie Scenie Plastycznej KUL, powstało we współpracy z Wrocławskim Teatrem Pantomimy. Autor Lustra, zainspirowanego twórczością Brunona Schulza, sięga tym razem po temat wywodzący się niejako z ducha rysunków autora Sklepów cynamonowych, które przedstawiają świat obsesji kobietą i kobiecością. Zuzanna i starcy – opowieść znana z biblijnej Księgi Dawida – służy artyście jako inspiracja do rozważań nad Wieczną Kobiecością (jakby powiedział Goethe), która pociąga mężczyzn w każdym okresie życia. Opowieść ta jednak wiedzie dalej jeszcze, ponieważ jest to także – i może przede wszystkim – historia, w której kłamstwo i władza próbuje ukryć prawdę i zniszczyć ją, ale bezskutecznie.
Spektakl Zuzanna i starcy można, a nawet należy nie tyle oglądać, co kontemplować. Przed oczami widza nieśpiesznie przesuwają się obrazy: najpierw nagich ludzkich stóp, które drepcą w różne strony, a ich dreptanie staje się jakąś gonitwą, poszukiwaniem, „wydreptywaniem’ czegoś bliżej nieokreślonego – tęsknoty? marzenia?
Pojawienie się zjawiskowej Zuzanny, spowitej połyskliwie czerwoną materią, robi szczególnej wrażenie na tle owej szarości i monotonii drepczących stóp. Jest uosobieniem piękna, wdzięku, delikatności. Wyniesiona wysoko – stanowi, zdawałoby się, nieosiągalny szczyt marzeń i pragnień każdego. W kontraście do niej pokazani są starcy – półnagie postacie w maskach, miotające się w swoich ciasnych, zamkniętych przestrzeniach, przypominających trumny. W ich pragnieniach pojawiają się nagie kobiece ciała, prężące się zmysłowo – jak na rysunkach Schulza. Skąpo oświetlone Mądzikowe „ruchome obrazy” niesie przy tym piękna muzyka Jana A. P. Kaczmarka. Są one odległe od banalnej dosłowności: możemy jedynie kontemplować zarysy sylwetki – jej harmonijne piękno – jak piękno rzeźby czy obrazu. Wreszcie starcy, powodowani żądzą, wspinają się ku swojemu pragnieniu, jednak bezskutecznie. Zuzanna – jak każda doskonałość – jest nieuchwytna, nie można jej posiąść. Półnadzy starcy zamieniają się wówczas w sędziów w czarnych togach – skoro nie mogą mieć Zuzanny, zniszczą ją. To, co piękne, jest także kruche, toteż dramatyczny koniec wydaje się być nieuchronny… A jednak tak się nie dzieje. Ku Zuzannie wspina się piękny młodzieniec przypominający Chrystusa – to Dawid, obrońca niewinnej dziewicy. Ostatecznie więc zwycięża Dobro i Prawda.
Przedstawienie Mądzika, choć nawiązuje do znanego z płócien wielu mistrzów tematu podglądania Zuzanny, nie zatrzymuje się jednak na tym, lecz penetruje znacznie głębiej. Fascynacja kobietą, tęsknota za kobiecością, niezależnie od wieku mężczyzny, to ważny, ale nie jedyny temat przedstawienia. Porusza ono bowiem temat prawdy, której bronić nie jest łatwo. Postawa Zuzanny jest więc godna najwyższego uznania – to nie tylko przedmiot erotycznych pragnień, ale także człowiek, który potrafi zawierzyć Opatrzności, trwać przy prawdzie do końca, nawet jeśli grozi za to śmierć.
Barbara Lekarczyk-Cisek (tekst ukazał się pierwotnie na portalu PIK Wrocław)
zdjęcia: Magdalena Franczuk
„Zuzanna i starcy”
scenariusz, reżyseria, scenografia i kostiumy: Leszek Mądzik
muzyka: Jan A.P. Kaczmarek
obsada: Izabela Cześniewicz, Agnieszka Dziewa, Aneta Piorun, Artur Borkowski, Mateusz Kowalski, Radomir Piorun, Krzysztof Roszko, Mariusz Sikorski, Krzysztof Szczepańczyk
Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego
premiera: 19 kwietnia 2013 roku, Teatr Polski Scena na Świebodzkim we Wrocławiu