Przyglądając się dorobkowi Teatru Pieśń Kozła, z pełną odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że będzie to duże wydarzenie dla warszawskiej sceny teatralnej i silny impuls dla wszelkich interpretacji dramatu elżbietańskiego, który, na szczęście, ma się w stolicy całkiem nieźle.
W dzisiejszych Autografach w radiu VOX FM można było wysłuchać niezwykle inspirującej rozmowy z Dorotą Kamińską. Niestety wrodzone gapiostwo nie pozwoliło mi zanotować wypowiedzi aktorki... postaram się jednak sparafrazować słowa, które natchnęły mnie do napisania tego tekstu: „Mam nieco pretensji do dzisiejszych recenzentów. Kiedyś, czytając podobne wypowiedzi, widziałam sztukę, wiedziałam o czym jest, wiedziałam co było dobre i dlaczego i analogicznie, co było złe – także z uzasadnieniem”.
Jest w tym trochę prawdy, choć nie można popaść także w sądy zbyt ogólne. Starajmy się wypełnić lukę, o której mówiła dziś aktorka. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko rzetelnie zajmować się tym, co robimy. Spróbujmy.
Warszawski Teatr Studio dał nam ostatnio możliwość podziwiania spektaklu niejako od wewnątrz... i to nie byle jakiego spektaklu – mowa tu o Królu Learze Williama Shakespeare'a. W ostatnich latach w stołecznym Teatrze na Woli odbyła się premiera Króla Leara, która wywołała wśród krytyków spore poruszenie. Daniel Olbrychski, Cezary Pazura i inni zapewnili widzom prawdziwą ucztę. Właściwie wszystko było na swoim miejscu, poza jednym. Niestety twórcom nie udało się wznieść ponad to, co w tym spektaklu być musi. Z Learem, mimo kapitalnej kreacji Olbrychskiego, nie udało się zrobić nic, co zapewniłoby widzowi swoisty „spacer w chmurach” – nic poza perfekcją.
Inaczej sytuacja ma się z projektem Teatru Pieśń Kozła w warszawskim Studiu. O ile nie możemy powiedzieć zbyt wiele o sztuce jako całości, gdyż z takową obcować jeszcze nie było nam dane, o tyle jej fragmenty były najzwyczajniej porażające. Po sukcesie Makbetha, grupa postanowiła nie zwalniać tempa. Szukając Leara – Oratorium to zbiór kilku pieśni wykonanych w niemalże doskonałej polifonii – od Imparadisso, przez Pieśń Błazna, aż do słynnego lamentu samego Leara. Niezwykła ekspresja, z którą mieliśmy do czynienia na scenie to jedno, drugim elementem jest kwestia interpretacyjna. „Chcemy, aby Studio stało się teatrem metafory i symbolu” – mówił przed pokazem reżyser spektaklu – Grzegorz Bral.
To właśnie uderza w powstającej sztuce. Symbol, metafora, alegoria, eufonia... to terminy teoretycznoliterackie sensu stricto. Teatr Pieśń Kozła potrafił jednak wykorzystać je w przestrzeni sztuki z ogromną swobodą. Te wszystkie elementy tworzą tragiczną historię zaledwie jednego z władców. Pieśni, które zdecydowano się pokazać publiczności, dają obraz przemiany jaka zachodzi w człowieku. Król Lear traci duszę, by stopniowo ją odzyskiwać. To właśnie ten proces, proces utraty świętości i pytanie o jego przyczynę stanowią o sensie tragizmu tak tytułowej postaci, jak całego spektaklu. Bral zadaje sobie pytanie: dlaczego robimy wszystko, aby utracić to, co jest w nas najcenniejsze? To właśnie odróżnia powstającą sztukę od wszelkich poprzedników. Trudno powiedzieć, czy to kwestia muzyki, czy estetyki w ogóle, ale Król Lear w tym wykonaniu pozwala na własnej skórze odczuć historię tragicznej pomyłki ojca wynikającej z nieszczęśliwej miłości do córek.
Ciekawy kontekst interpretacyjny stanowi także jawnie prezentowana inspiracja spektaklu, zawierająca się w trzech zasadniczych punktach: Tekście dramatu, ewangelii św. Tomasza i archetypie labiryntu (gr. λαβύρινθος labýrinthos), rozpatrywanym przez pryzmat znaczenia samego słowa – labrys (obusieczny topór o kształcie motyla) i psyche, czyli dusza. Te elementy, współistniejące w świadomości odbiorcy, rzucają zupełnie nowe światło na dzieło Shakespeare'a.
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na premierę tego świetnie zapowiadającego się przedsięwzięcia. Przyglądając się dorobkowi Teatru Pieśń Kozła, z pełną odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że będzie to duże wydarzenie dla warszawskiej sceny teatralnej i silny impuls dla wszelkich interpretacji dramatu elżbietańskiego, który, na szczęście, ma się w stolicy całkiem nieźle.
© Jacek Podgórski/Nisza Teatralna
Szukając Leara – Oratorium
reżyseria: Grzegorz Bral
muzyka: Jean-Claude Acquaviva
aranżacja muzyczna: Maciej Rychły
przygotowanie pieśni: Kacper Kuszewski
aktorzy: Paula Andrade, Vanio Papadelli, Anu Salonen, Maria Sendow, Anna Zubrzycki, Ewan Downie, Gabriel Gavin, Rafał Habel, Kacper Kuszewski, Ian Morgan, Marcin Rudy
Współpraca Teatru Pieśń Kozła i Teatru Studio im. St. I.Witkiewicza