Recenzja spektaklu „Obrock” to dziewiczy tekst adeptki warszawskiej sekcji Niszy Teatralnej – Pauliny Żaglewskiej.
Pierwsza myśl: Obrock to nic innego, jak odbicie psychiki Witkacego. Pisarz wraz ze swoim milionem myśli, licznymi rolami, które odgrywał w życiu, stanowi nie lada wyzwanie dla scenarzysty, próbującego dostosować sztukę do potrzeb najbardziej współczesnego ze współczesnych ludzi. Nie ukrywajmy - tego typu sztukę oglądają z reguły ludzie, pasjonujący się danym autorem lub sztuką w ogóle - dlatego też tak ułożony przez panią Ignaczak scenariusz jest poniekąd intrygą, przyciągającą do teatru nie tylko wielbicieli Witkacego, ale i widzów, lubiących wyższy poziom kultury, a jednocześnie chcących tę kulturę zrozumieć.
Obrock w moim odczuciu jest próbą (zresztą udaną) wyjęcia z głowy Witkiewicza zlepka myśli, przeżyć i emocji związanych z najbliższymi, a w szczególności z matką.
W spektaklu występują zaledwie dwie osoby: Matka (Irena Jun) oraz Leon (Jarosław Gajewski). Sztuka trwa tylko 50 minut. Mimo tak krótkiego czasu, bohaterowie mają pełne osobowości, są tak skomplikowani, że potrafią pozytywnie zmęczyć nawet najbardziej ambitnego widza.
Kapitalne kreacje bohaterów skupiają na sobie całą uwagę oglądającego.
Scenografia obejmuje puste pomieszczenie, wyznaczone przez trzy ciemne kotary. Robi to niesamowite wrażenie, gdyż zupełnie kontrastuje z wnętrzem Leona i jego Matki. Z drugiej strony, szarość i ciemne kolory, towarzyszące otoczeniu, mogą być poniekąd odzwierciedleniem stanu psychicznego i kobiety i jej syna. To samo dzieje się z muzyką, która wywołuje dreszcze.
Irena Jun mogłaby być matką Leona na co dzień. Była w tym tak naturalna, że można by pomyśleć nad tym czy w prywatnym życiu nie utożsamia się z graną przez siebie bohaterką bądź chociaż po części nie podziela jej problemów.
Spektakl opiera się głównie na dialogu matki z synem. Aktorzy pokazują nam niesamowitą zamianę ról (Irena Jun gra najpierw matkę, następnie Dorotę, a za moment Leonka). To samo robi Gajewski, który pod koniec przedstawienia daje popis swoich aktorskich umiejętności w momencie wygłaszania monologu. Scena ta jest wyjątkowa. Ewidentnie dochodzą tu do głosu poglądy Witkacego odnośnie sztuki, a także jego filozofia życia. Jarosław Gajewski oddaje się tu bez reszty emocjom, towarzyszącym bohaterowi. Gesty, mimika, intonacja.. to wszystko robi ogromne wrażenie. Nasza uwagę zwraca jednak w tym momencie także Matka, która w momencie monologu powoli wycofuje się ze sceny i znika w mroku.
Podsumowując, można stwierdzić, że Obrock to nie pierwszy i pewnie nie ostatni spektakl, pokazujący przekonania Witkacego. Ciekawym zjawiskiem natomiast jest fakt, że to przedstawienie ma na celu skierować uwagę widza nie na teksty Witkacego, ale na popisy aktorskie dwojga występujących, tj. przekazywane emocje, manifestowane uczucia. Z czystym sumieniem można przyznać, że bardzo dobrze na tym wyszli.
Paulina Żaglewska
Nisza Teatralna/ Grupa Warszawska
***
OBROCK
Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza z Warszawy
według Stanisława Ignacego Witkiewicza
Scenariusz: Ewa Ignaczak
Reżyseria: Bartosz Zaczykiewicz
Scenografia: Aleksandra Semenowicz
Muzyka: Tadeusz Wielecki
Światło: Mirosław Poznański
Obsada:
PARAMATKA – Irena Jun
PARALEON – Jarosław Gajewski
więcej na :
http://www.teatrstudio.pl/obrock/intro.html