Byty i niebyty w „Obrocku”, czyli autoprojekcja rodem z Witkacego.

Nisza Teatralna
Nisza Teatralna
Kategoria teatr · 22 listopada 2010

W ramach projektu Nisza Teatralna ukazuje się recenzja spektaklu „Obrock” w reżyserii Bartosza Zaczykiewicza. Tekst ten inauguruje kolejny etap naszego Wywrotowego projektu: działać zaczęła Ekipa Warszawska, którą kieruje Jacek Podgórski - autor recenzji.

 

 



Wchodzimy. Ciemno. Cicho. Nagle snop światła, jak żywa myślowa projekcja oświetla dialog dwóch, chyba dwóch, postaci. Niedomówienia i niepewna ontologia kierują nas gdzieś ku onirycznym wizjom kogoś, kto niebywale zagubił się w labiryncie własnego umysłu.

Na ile można posądzać Witkacego o autobiografizm –

trudno powiedzieć, zważywszy na jego zamiłowanie do autodegradacji myślowej i absolutne rozproszenie uwagi pomiędzy różne dziedziny życia. Faktem jest za to, że jego stosunki z rodziną układały się różnie i że w jakimś stopniu znalazło to odzwierciedlenie w dramacie Matka, którym posłużyła się Ewa Ignaczak do stworzenia scenariusza Obrocku.

 

Problematyczne jest jednoznaczne określenie tematu sztuki. Przyglądając się Obrockowi z bliska, zauważymy, że istotą, centrum, w miarę rozwoju sytuacji, staje się tajemnica. Dotyczy ona wielu fragmentów duszy artysty, syna, matki, artysty – syna, syna – matki i innych konfiguracji postaci. W istocie nie wiemy kim jest Leon, główny bohater dramatu. Bywa, że jest paraleonem, zdarza mu się być też paramatką, by wreszcie stać się czymś w rodzaju metagłosu artysty. Konstrukcja postaci, o ile można mówić o konstrukcji bytu, o którym nie wiemy, czy na pewno istnieje ( mowa tu w szczególności o matce, której rolę odtwarza Irena Jun), jest rewelacyjna. Odbiorca gubi się w tym niejasnym świecie dopóty, dopóki przedstawiane fragmentarycznie elementy nie zaczną się wyraźnie zazębiać. Pewne konkluzje, do których posuwają się bohaterowie Obrocku ujawniają ambiwalentny stosunek syna do własnej matki, która staje się celem koncentracji wszelkich, nawet najbardziej absurdalnych zarzutów. Leon (Jarosław Gajewski), który przez swój rys psychologiczny pretenduje do miana samego Witkacego, zdaje sobie sprawę ze zbyt wielu porażek, które stały się udziałem świata a w tym jego samego. Oto zauważa jak artysta niszczy własne życie i jak bardzo niemoralna jest sztuka, która zawładnąwszy człowiekiem staje się bezwzględną mocą destrukcyjną. Demoniczna obsesja intelektualna ogarnia Leona w każdym właściwie monologu, dawkując odbiorcy napięcie jak coraz silniejszy narkotyk, uzależniając od siebie. W miarę rozwoju akcji, Leona opuszczają omamy, zauważa, że z każą chwilą staje się bardziej samotny i że próba walki z hydrą swojego umysłu nie może odbywać się bronią, którą on wybrał. To nie Leon dyktuje warunki, bo nie on zna istotę bytu i tajemnicę istnienia, zaś świadomość niemożności ich odkrycia przyprawia go o szaleństwo.


Obrock w reżyserii Bartosza Zaczykiewicza to apoteoza groteski i niemocy, to studium świadomości, śledzonej podczas wewnętrznej walki, w której każda część nas skazana jest na druzgocącą klęskę. Takowej na pewno nie ponieśli twórcy spektaklu, nawet gdy ma się w głowie tak znakomite realizacje jak ta Erwina Axera z Englertem i Mikołajowską.


Jacek Podgórski/ Nisza Teatralna

 

 

Teatr Studio

Warszawa

http://www.teatrstudio.pl/

 

 

 

Reżyseria:Bartosz Zaczykiewicz
Scenariusz:Ewa Ignaczak
Muzyka:Tadeusz Wielecki
Obsada:Jarosław Gajewski, Irena Jun