Impresja o spektaklu „Osąd”

Nisza Teatralna
Nisza Teatralna
Kategoria teatr · 15 listopada 2010

Kolejne omówienie spektaklu „Osąd” w ramach projektu Nisza Teatralna. Tym razem o swoich wrażeniach opowiada Justyna Białogłowicz.

 

 

Archanioł, czy anioł Apokalipsy, a może po prostu starszy facecik w szlafroku?  Czy prysznice są nieodzownym elementem wystroju Czyśćca? Czy Człowiek na wózku inwalidzkim to prorok, który przeżywszy apokalipsę osobistą, zwiastuje nadejście końca świata? A gdzie plasuje się w tej wizji Niebo? „Osąd” to genialny generator pytań, już od pierwszego ruchu aktora, aż do granic naszej pamięci po spektaklu.

 

Skierowany na zmysłowe doznania tryptyk z pewnością spełnia swoją rolę. Każdy ze zmysłów, atakowany milionem impulsów, a poprzez przemożną chęć widza, by nie uronić ani kropli przekazu, odkrywane zostają nowe wrażenia, niemal „między-zmysłowe”. Wielowymiarowość przekazu opiera się na przetasowaniu światła, dźwięku i mistrzowskiej pantomimy. Doświadczamy mistrzowskiej ekspresjii, którą władają najbardziej ludzkie, czyli nieokiełznane emocje. Geniusz scenografii polega na ukazaniu „ponadprzestrzeni”, której nie znamy z doświadczenia, w której człowiek wydaje się obcy i zagubiony.

 

Znalezienie siebie w tej niezwykłej inscenizacji, tak wyraźnie kreślącej ludzką naturę na płaszczyźnie domniemanych przez religię, filozofię i tradycję dróg. Bezsprzecznie dotykane  są kwestie religijne, co nadaje spektaklowi  wielowymiarowości już w założeniu i stawia każdego człowieka, którego cechuje unikatowa wiara i postrzeganie Boga, w pozycji interpretatora subiektywnego. Ile percepcji, tyle interpretacji.

 

W całości dostrzegamy przede wszystkim przeciętność, ułomność jednostki oraz jej powtarzalność. Cześć ostatnia z pewnością służy jako dobry klimaks burzy nastrojów i emocji wywołanych u widza. Wydawałoby się, że jest najprostsza w przekazie i treści, ale jednocześnie niewątpliwie najbardziej bogata w wyraźnie zapadające w pamięć elementy. Brak przesycenia treścią, wyraźnie zamierzona melancholia w ruchu daje publiczności czas na rozwój wrażeń, kontemplację. W ostatnich minutach spektaklu znajduje się miejsce na indywidualizm jednostki, co dostarcza ziarenka nadziei.

 

Poszukiwanie chronologii linków w przedstawieniu, które okażą się jednoznaczne, jest bezskuteczne. Trzy obrazy: Jerzego Kaliny, Pawła Passiniego i Leszka Mądzika są jak magnesy cały czas zmieniające położenie względem siebie. Wchodzimy w różne poziomy metafizyki, formy, od elementów budzących oczywiste skojarzenia po zagmatwane i trudniejsze do jednoznacznego zinterpretowania niuanse.

 

W spektaklu „Osąd” zestawienia tego, co ludzkie, z tym, co rozgrywa się poza naszą świadomością, zmuszają do głębszych refleksji. Stale narastają kolejne pytania: czy jesteśmy w stanie pojąć istotę Sądu Ostatecznego? Wiedzieć, co zostanie nam zaliczone na korzyść naszego wiecznego szczęścia, a co nie? Czy jesteśmy w stanie butnie stwierdzić, że wiemy, gdzie podąża ludzka droga ? Czy czeka nas los optymistyczny, czy też nie? Jakiś nas przecież z pewnością czeka…

 

                        Justyna Białogłowicz

 

„Osąd” – spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego. Reżyseria: Jerzy Kalina,Paweł Passini,Leszek Mądzik.

 

więcej na:

 

www.pantomima.wroc.pl