Dziewiąty finał Brave Kids pokazał, że najlepiej uczyć się zabawy od dzieci. 113 dzieciaków, jedna wrocławska scena. Teatr z miejsca nagradzanych spektakli zmienił się w salę pełną radości i zabawy.
Kiedy myślę o tegorocznym finale Brave Kids, gdzieś z tyłu głowy, jakiś mały głosik, może niezbyt zbliżony do Sylwii Grzeszczak, nuci mi: cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest!
Finał był małą-wielką rzeczą. Był krótkim wydarzeniem, na które składało się wiele optymizmu, pracy i chęci. Był energiczną dawką pozytywnego myślenia, która zachwiała moimi emocjami tak, że do domu chciało mi się wracać w podskokach. 113 dzieciaków, z 19 krajów zaprezentowało coś, o czym na co dzień zapominamy. Pokazały, jak wspólną pracą - opartą na zabawie - można łączyć i mieszać nasze różnice kulturowe i etniczne. Nie ma granic, nie ma barier, jeżeli tylko uwierzymy w siłę pozytywnego nastawienia. Otwórzmy szerzej oczy i poza konsumpcją dostrzeżemy drugiego człowieka.
Jeżeli potraktujemy kulturę jako zabawę, ba, założymy jak Johan Huizinga, że kultura wywodzi się z zabawy, to multikulturowo globalny świat, ma szansę zaistnieć. Obecnie częściej stawiamy na pierwszym miejscu kwestie związane z materialnymi dobrami. Przemysł, handel i technologia wyznaczają granice między przepływami kulturowymi. Dochodzi do zderzenia cywilizacji - jak to powiadał Samuel Huntington. Wszystko to staje się racjonalne i łatwe do wytłumaczenia w oparciu o statystyki i wyliczenia. A co z bardziej nieuchwytnymi elementami? Co z wartościami ukrytymi głęboko w naszej kulturze? Dzieciaki w trakcie finału pokazały, że współpracując i wymieniając się swoją kulturą, mogą stworzyć wspólnotę. Poprzez wspólne doświadczanie wrażeń czerpanych z etnicznych dźwięków, są w stanie wypracować język mówiący o bardziej ulotnych rzeczach. Poprzez wspólny ruch są w stanie uczyć się i czerpać z tego radość. Brave nie mówi o dobrach materialnych. Brave, a w tym wypadku Brave Kids, pokazuj, że za podstawową kategorię powinniśmy przyjąć zrozumienie. Dzieci pokazały, jak łatwo budować wspólnotowe poczucie, kiedy chce się otworzyć na drugiego człowieka, na jego inność a nie portfel.
Taneczno-muzyczne przedstawienia wbiło mnie w fotel. Sprawiło, że pomyślałam: można, naprawdę można budować dialog nie odrzucając swojej kultury, a wręcz przeciwnie, można ją wykorzystać i dać, pokazać, zainteresować nią innych. Bez żadnego narzucania. Praca, cierpliwość, otwartość i zrozumienie. Może idealizuję, ale przedstawienie poruszyło. W szczególności dziewczynki w hinduskich strojach tańczące krakowiaka. Tak odrębne tradycje kulturowe, a jednak, udało się. Taka fuzja nie ma w sobie nic z bezczeszczenia. Współcześnie tyle mówi się o globalnej wiosce, zapominając, że nie ogranicza się ona do przemysłu czy kultury euroamerykańskiej. Etniczna odrębność zaprezentowana w Brave Kinds pokazała, że wcale nie musimy dążyć do stworzenia jednej kultury. Możemy pielęgnować swoją odrębność, dzielić się nią i współtworzyć dialog z inności. Teatr Polski we Wrocławiu zamienił się na chwilę w miejsce wielkiej, międzykulturowej zabawy.
Może to jest przepis na sukces i brak sporów? Może po prostu trzeba uwierzyć, że wszystko wywodzi się z zabawy? Tylko, jeżeli wszystko będzie zabawą, co będzie na poważnie?
Spektakl pokazał, że można rozmawiać bez barier. To mały krok, ale może właśnie pionierski, żeby usiąść i bez barier porozmawiać o istniejących problemach. Może kiedy przepracujemy ważne sprawy z perspektywy wspólnej zabawy, radości jaką daje wspólnotowość, staniemy się bardziej empatyczni na cierpienie innych. W końcu pokazały nam to dzieci, sieroty z całego świata, które na trzy tygodnie, dzięki wspólnotowości, wypracowały coś, co jest piękne i raduje.
----------------------------
BRAVE KIDS, 10.07.2015, 17:00 - TEATR POLSKI, GABRIELI ZAPOLSKIEJ 3