„Koleiny i bezdroża widzialności. Osoby niewidome wobec patrzenia, oglądania i bycia widzianym” – wykład Kamila Pietrowiaka
„Twarz zawiera w sobie niejednokrotnie więcej ekspresji, niż komunikacja werbalna […]. Osoba niewidoma powinna wyćwiczyć różne wyrazy twarzy z pomocą widzącego instruktora, który spełnia w tym wypadku rolę lustra, reagując również słownie, odpowiednio do wyrazu twarzy przyjętego przez niewidomego. Ćwiczenie takie umożliwi niewidomemu dojście do wprawy i nadawanie swojej twarzy odpowiednich do okoliczności wyrazów”. [Krok za krokiem. Podręcznik czynności życia społecznego dla niewidomych, Polski Związek Niewidomych, Warszawa 1979]. Zdania te sprowokowały autora Kamila Pietrowiaka do zebrania opowieści, przeczuć i obserwacji dotyczących sposobów odnoszenia się osób niewidomych do „widzialności” i „świata widzących”, notowanych podczas prowadzonych od 2011 roku badań etnograficznych. Tytułowe koleiny i bezdroża widzialności stanowią przestrzeń, w obrębie której autor będzie podążał za poszczególnymi, wyłaniającymi się w toku badań zagadnieniami: ogólnymi wyobrażeniami i próbami rozumienia przez osoby niewidome działania zmysłu wzroku; abstrakcyjnością i „obcością” wielu zjawisk i działań w świecie „ludzi widzących”; edukacją osób niewidomych w zakresie posługiwania się widzialnym ciałem – wyglądem, mimiką, gestami; rozumieniem i używaniem słów i zwrotów związanych ze sferą widzialności, m.in. widzieć, oglądać, zobaczyć, makijaż, „do zobaczenia”. Równocześnie wędrówki te dają nadzieję na dotarcie do wyobrażeń ludzi widzących na temat zarówno osób niewidomych, ich niewidomości i niewidzialności, jak również własnych możliwości i warunków poznawczych.
„Doświadczenie niewidzenia” – wykład Emilii Stalmach
Jestem człowiekiem. Jestem kobietą. Jestem weganką. Jestem studentką. Jestem osobą, która wciąż szuka pracy. Jestem też niewidoma, a ściślej: mam doświadczenie niewidzenia. To jest moje doświadczenie. Czasami zastanawiam się, jaka bym była, gdybym widziała, i na ile to zmieniłoby mnie i moje życie. Ale nie myślę o tym zbyt często. Tak naprawdę trudno jest mi to sobie wyobrazić. Niewidzenie to dla mnie pretekst do wytwarzania nowych sytuacji, poznawania ludzi, eksperymentowania. Myślę, że bez tego naprawdę wiele bym straciła.
Mam świadomość, że wzrok ma kluczowe znaczenie dla większości ludzi, wśród których żyję. Niektórzy potrafią powiedzieć, że lepiej mieć raka niż nie widzieć. Może to dlatego, że patrzenie jest łatwe, ułatwia życie. Ludzie mówią mi: „Ja widzę” i to jest coś, co mam mi wszystko wyjaśnić. I co z tego, że widzisz? Skąd ja mam wiedzieć, co i jak widzisz? Czasami na wszelki wypadek wolę tłumaczyć różne rzeczy tak, jakby inni też nie widzieli.
Widzenie jest dla mnie bardzo skomplikowane. Ja sobie tego nie wyobrażam. Wiem, że istnieje taki zmysł, wiem, że są oczy, którymi można dotykać przedmiotów. Patrzenie to dla mnie takie dotykanie oczami. Ja dotykam dłonią, a inni dotykają oczami. Widzieć to tworzyć sobie w głowie obraz rzeczy jeszcze przed tym, zanim się jej dotknie. W wykładzie chciałabym opowiedzieć, jak bardzo nie znam się na widzeniu.
10 grudnia, godz. 18:00, CaféTHEA, Przejście Żelaźnicze 4
Kurator DYSKU Gepperta: Bartek Lis