Optymistyczne przepowiednie

MichałSg.
MichałSg.
Kategoria sztuka · 22 grudnia 2012

Wywiad z Adamem Laską i Szymonem Szewczykiem, autorami wystawy „Optymizm", którą możecie oglądać w katowickim Rondzie Sztuki od 16 grudnia 2012 do 7 stycznia 2013. Będą piramidy, ziemia i... batmobil.

 

Zacznijmy od tytułu projektu, jego hasła przewodniego. W tekście poświęconym wystawie wyjaśniacie, że chodzi tu o optymizm właściwy odkrywcom, wynalazcom, związany z wyzwaniami, przekraczaniem granic, pokonywaniem ograniczeń. Czy tego rodzaju optymizm jest też motorem napędowym waszej działalności artystycznej?

 

Szymon: Moim nie jest, bo ja chyba nie jestem optymistą. Jest to dobry moment, aby podkreślić, że tytuł wystawy nie dotyczy bezpośrednio nas. Jeśli mówimy tutaj o sobie, to raczej poprzez nasze zainteresowania.

Adam: Baliśmy się tego od początku, że jeśli nazwiemy wystawę ,,Optymiści” nagle stanie się to nazwą naszego duetu lub coś w tym stylu. Dlatego troszkę unikamy tego skojarzenia, natomiast akurat z mojego punktu widzenia jest tak, że jest tu kilka prac, które obrazują moje osobiste odkrycia, więc przynajmniej w pewnym stopniu wydaje mi się, że takim mini-odkrywcą jestem w stanie się nazwać.

 

 

Czy wspólny projekt nie jest też swego rodzaju wyzwaniem? Planowaliście tę współpracę od początku czy uzgodniliście na pewnym etapie powstawania prac?

 

Szymon: Wystawa była od początku, już w zamierzeniu duetem. Wyszło to dość naturalnie, dlatego że robiliśmy już kilka rzeczy razem i znamy swoje prace oraz sposób myślenia na tyle, by dobrze się porozumieć w przestrzeni wystawowej.

Adam: Jest to tak naprawdę nasza pierwsza poważna wystawa i pierwsza wspólna zarazem. Wybór był dla nas naturalny, mamy w końcu wspólną pracownię, dobrze się znamy, potrafimy sobie zaufać. Wiele projektów, które tworzymy konsultujemy ze sobą. Często jest tak, że Szymon pyta o jakąś rzecz, ja odpowiadam prostym zdaniem i okazuje się, że to jest rozwiązanie. Bywa też, że pomysły Szymona są jakby dopowiedzeniem moich prac. Poza tym zawsze nas postrzegano, może w związku z tym, że niewielu facetów było na naszym roku, jako ludzi mających podobny sposób myślenia. A po naszych dyplomach okazało się, że byłaby nawet taka potrzeba zmierzenia się ze sobą.

 

 

No właśnie, ten sam rocznik, ta sama uczelnia, Adam powiedział już, że konsultujecie się ze sobą w kwestiach artystycznych. Jesteście, więc dla siebie wzajemnie krytykami, czy też jeden z was pełni rolę mentora?

 

Szymon: No, Adam jest zdecydowanie krytykiem (grupowy śmiech). Jeśli nie wiem czy powinienem jeszcze dopracowywać jakąś pracę, czy jest tam coś, co może razić, to wtedy pytam Adama, a jak Adam powie, że trzeba poprawiać to nie ma rady.

Adam: Ja to widzę zupełnie odwrotnie. Wydaje mi się, że to właśnie Szymon jest taką osobą (i nie mówię tutaj o złej krytyce, tylko krytyce konstruktywnej), która pokazuje, w jakim kierunku pójść, albo troszkę wyluzować. Bo często jest tak, że łatwo jest przegiąć, szczególnie w malarstwie, i zamalować obraz na śmierć, czyli malować za dużo, a mniej bywa niekiedy lepiej. Ja właśnie jestem osobą, która stara się dążyć, może podświadomie, do ,,ładnego obrazka”, a Szymon to minimalista, potrafi zadecydować o tym, w jakim momencie przestaje malować. Więc wydaje mi się, że pod tym względem także się uzupełniamy: mnie czasem brakuje tej estetycznej formy w pracach Szymona, a Szymon jest w stanie zastopować mnie w dobrym momencie.

 

 

Artyści zajmujący się sztuką, nazwijmy ją ogólnie konceptualną, często wywodzą się z innych dyscyplin. Wy macie wykształcenie malarskie. W jaki sposób wpływa to na charakter waszych realizacji, w końcu nie ograniczacie się tylko do tego jednego medium?

 

Szymon: Myślę, że jeśli chodzi o realizacje pozamalarskie, to w moim przypadku nie wpływa na nie za bardzo, nie wiem czy wpływa w ogóle. Natomiast malarstwo ciągle mnie interesuje, czego na wystawie nie będzie można zobaczyć, bo nie będzie tu moich obrazów, tylko obrazy Adama. Przy czym w tym momencie szukam już chyba w malarstwie innych rzeczy; często okazuje się, że pewne pomysły okazują się lepsze, łatwiejsze do odczytania w przypadku innych technik.

Adam: Od pięciu lat pracujemy w pracowni Tobisa, więc ma to na pewno jakiś wpływ, nie wiem czy bezpośredni, czy to po prostu kwestia tego, że mamy wspólny punkt widzenia, potrafimy się z tym profesorem porozumieć, ale jest też tak, że wzrastaliśmy w tej pracowni konceptualnej, więc taki kierunek wydaje się naturalnym wyborem. A to, w jakim medium pracujemy jest kwestią indywidualnego doboru środków do pracy. Taki sposób tworzenia wydaje się nam najlepszy, bo nie wszystko da się namalować, nie wszystko da się też przedstawić w rzeźbie.

 

 

A czy nie macie wrażenia, że wśród publiczności wciąż żywe jest anachroniczne myślenie o malarstwie, jako królowej sztuk wizualnych?

 

Adam: To chyba kwestia tego, że nie można stworzyć pracy, która byłaby ideałem dla wszystkich. Myślę, że zarówno sztuka konceptualna ma swoich odbiorców, jaki i ta bardziej bazująca na emocjach. A jako że nie da się zadowolić wszystkich, a mnie sprawia przyjemność mieszanie technik, więc staram się przede wszystkim realizować samego siebie, a jeśli ktoś to odbierze, to jest to tylko z plusem dla mnie.

Szymon: Mnie się wydaje ze rynek też ma na to wpływ, bo obrazy są kupowane najczęściej ze względów praktycznych, co pewnie przekłada się na ich popularność również poza obiegiem.

Adam: To chyba przebiega etapami – swego czasu mówiło się, że mamy przesyt malarstwem, co spowodowało wyjście ku innych technikom. Myślę, że teraz to właśnie obiekt jest bardziej interesującym przedmiotem sztuki. Natomiast , tak jak mówiłeś, ,,stara matka” – malarstwo – wciąż ma rację bycia, ciągle się będzie przebijała ; to jest to z czego wszystko wynika, i jest to też medium które umożliwia pełne zaangażowanie w pracę, dające całkowitą świadomość i pewność tego, co będzie jej efektem końcowym.

 

 

Wróćmy jeszcze na chwilę do optymizmu. We wcześniejszej rozmowie podkreślaliście, że wasza sztuka nie przekazuje treści ideologicznych jak sztuka krytyczna czy feministyczna, ani nie naucza, lecz ma być formą zabawy intelektualnej opartej na interakcji z odbiorcą. Czy więc nie można nazwać jej w jakimś sensie właśnie sztuką optymistyczną, pozytywną, otwartą na widza?

 

Adam: Tak jak powiedziałeś: my nie bazujemy na sztuce krytycznej, nie żonglujemy jakimiś mega wzniosłymi ideami, ale wynika to chyba po prostu z tego, że chcemy robić to, co nas cieszy, a ja staram się wobec tego robić to, co sam chciałbym zobaczyć w galerii. Poza tym wydaje mi się, że sztuka powinna mówić szeptem, delikatnie, balansować między dosłownością a niedopowiedzeniem, a więc posługiwać się niuansem, a nie walić prosto z mostu i stwierdzać, że jest tak albo inaczej, a jeśli nie to sorry.

Szymon: Dlaczego nie, jeżeli ktoś ma wyraziste przekonania i jest osobą, dla której jest to naturalny sposób wypowiadania się. Niektórzy po prostu tacy są, i nie wynika to z ich charakteru.

Adam: Ja mówię o tym, co do mnie osobiście trafia, a sztuka nie powinna być w żaden sposób krępowana, nie można ustalać dla niej jakichkolwiek ram.

Szymon: Napomniałem cię właśnie, dlatego że sam powiedziałeś coś takiego: sztuka powinna coś tam…

Adam: Mówię wyłącznie z własnego punktu widzenia o tym, co osobiście cenię, co do mnie trafia. I tak jak stwierdziłem w ostatniej części wywiadu, który pojawił się, na blogu: kiedy mówi się coś na głos i jest tego zbyt dużo, to traci to swoją moc, może też zatracić przesłanie i stać się tym samym zwykłym bełkotem, którym człowiek jest zmęczony, czyli już nie słucha, coraz bardziej stara się uchronić przed nadmiarem treści.

 

 

Przejdźmy do konkretów, czyli tego, co będzie można zobaczyć na wystawie. Czy nie obawiacie się zarzutu o swego rodzaju efekciarstwo? Dwie główne instalacje: ,,piramida” i ,,ziemia” bazują na silnych doznaniach, i swoją atrakcyjną formą mogą odciągać uwagę widza od treści zawartych w dziełach.

 

Szymon: Zawsze jest taki problem, ale to dotyczy wszystkiego, także bardzo dobrze namalowanych obrazów. Adam wspominał w rozmowie na blogu, że za dobrze maluje i często ludzie zatrzymują się na samej formie, nie szukają dalej. Jeśli chodzi o efekciarstwo na tej wystawie, to staramy się nie przegiąć za bardzo. Nie będziemy zdradzać jak to się dzieje od kuchni, ale będziemy się kontrolować, żeby to nie było za bardzo krzykliwe i takie…

Adam: Jarzące się (śmiech). To jest stały balans między przegięciem a nie przegięciem, a z racji tego, że dopiero zaczynamy, pewne za kilka lat będziemy patrzeli z dystansem na te prace, które teraz powstaną. Może wtedy będą też inne spostrzeżenia, na dzień dzisiejszy staramy się to zbalansować. I chyba tej wystawy nie można nazwać świecącą i iskrzącą się, zresztą zobaczymy jak wyjdzie w momencie, kiedy wszystko już będzie gotowe. Niemniej, wydaje mi się, że jest to wszystko na granicy, ale stonowane.

Szymon: Te efektowne rzeczy robimy też chyba, dlatego, że często nasze prace bywają ciężkie, to znaczy, że nie są to prace szczególnie rozrywkowe. Niektórym robienie takich prac może wydawać się głupie, my myśląc, trochę podświadomie o widzu, staraliśmy się nie zanudzać, tak mi się wydaje.

Adam: Bo możesz pokazać treść, która sama w sobie będzie już na tyle trudną rzeczą, że odbiorca nawet nie będzie chciał wejść w ten temat, żeby ją zgłębić. To jest właśnie wspomniane balansowanie, podstawianie widzowi, choć może to głupie skojarzenie, sera w pułapce na myszy, który umożliwi przytrzymanie na troszeczkę dłuższy czas przy danym obrazie, co w dalszym etapie może procentować właśnie tym, że odbiorca zagłębi się w dzieło. Tyle, że faktycznie, rodzi się niebezpieczeństwo, że to może być zbyt ładne i człowiek spojrzy tylko i pójdzie. To jest płynna sprawa.

Szymon: Zostawiliśmy też dużo znaków, w tekście, w mapie, na której są opisy. Jest, więc sporo podpowiedzi, które mówią o tym, że nie jest to tylko efekt.

 

 

Na wystawie zaprezentujecie również instalacje odwołujące do fikcyjnych pojazdów z komiksów…

 

Szymon: Chodź, pokażę, (lecz wstaje sam, odchodzi na kilka kroków, po czym wraca z modelem, batmobilu i przekazuje go mi. Oglądam, ostrożnie obracając w dłoni i zwracam). Tamten to prasolot (Adam wskazuje palcem inny model, w głębi sali wystawowej). Także tak wygląda zniszczony batmobil… Co interesujące w ,„Batmanie” były tam takie momenty, sytuacje bez wyjścia, gdy nagle okazywało się, że to jest właśnie jedyny ratunek. On przechodził takie zderzenia, które nie miały prawa nie zniszczyć istniejącego realnie pojazdu. I myślę, że twórcy filmów wyrażają w ten sposób tęsknotę za stworzeniem czegoś, co byłoby idealne. To jest właśnie ta pogoń za perfekcją, która wizualizuje się, moim zdaniem, właśnie w filmach. A ja sprowadziłem to marzenie na ziemię, robiąc modele zniszczonych batmobilu i prasolotu.

Adam: To masz może w planie zrobić jeszcze więcej tych obiektów?

Szymon: No wiesz co, miałem, ale nie znalazłem innych, które pasowałyby skalą, a chciałem żeby były one podobne pod tym względem do siebie, no i w miarę ciekawe. Po prostu chciałem zrobić więcej, ale takie naprawdę pasujące znalazłem tylko dwa.

 

 

Szymon posiada w swoim dorobku cykl ,,Ikony”, zawierający przetworzenia dzieł z tradycyjnego kanonu historii sztuki. A więc z jednej strony pojazdy z komiksów, z drugiej – arcydzieła malarstwa. Czy jako artyści czujecie się bardziej przedstawicielami kultury wysokiej czy popularnej? I która w większym stopniu was inspiruje?

 

Szymon: Hm… ja staram się reprezentować kulturę aktualną, to znaczy nie mam tutaj na myśli popkultury, tylko te wszystkie aspekty kultury, które mówią o tym, co jest teraz, i nie są zapatrzone zbytnio w przeszłość.

Adam: To jest naturalny wybór. Myślę, że czasem fajnie jest być postawionym przed takim pytaniem ze względu na to, że człowiek raczej nie decyduje na co dzień czy będzie szedł bardziej w tym czy tamtym kierunku. Ja po prostu wybieram te rzeczy, które mnie interesują. My akurat zajmujemy się takimi sprawami, a nie innymi, bo jesteśmy osobami zaciekawionymi światem codziennym. Lecz nie tylko tym, który spotykamy za oknem, ale również takim, który gdzieś tam możemy wygrzebać w Internecie, i jego malutkie, fajne historie zawsze nas bawią. Mówiłeś o pojazdach Szymona, tego raczej w życiu codziennym byś nie spotkał, natomiast z racji tego, że…

Szymon: (z pasją, jak zawsze, kiedy mowa o pojazdach) Ale dążenie do tworzenia rzeczy idealnych jest zupełnie realne.

Adam: Wiadomo, że czasy, w których żyjemy, i pokolenie, z którego jesteśmy, oraz zmiany, jakie w przeciągu ostatnich dwudziestu lat nastąpiły w Polsce mocno na nas wpłynęły: otworzyły na świat, globalizację, pewnie też trochę na pop.

 

 

Skąd zainteresowanie przypowieściami, bo to jeden z motywów wspólnych dla waszych realizacji, i temat bardzo aktualny, rozmawiamy przecież na kilka dni przed domniemanym końcem świata.

 

Szymon: Właśnie, ten koniec świata …bo nie mieliśmy takiej intencji, żeby się na to załapać, ale..

Adam: Bardzo unikaliśmy takiego zderzenia, bo mnie przynajmniej drażni już ten temat, i jego wszechobecność w mediach, reklamach. Z tą przypowieścią to akurat moja praca, jeżeli chodzi o film (film: przypowieść), natomiast wykresy (wykresy z przypowieściami – przyp. w naw. M.S) są pracami Szymona. Ten projekt powstał tak naprawdę jakieś dwa lata temu lub nawet wcześniej (w tym miejscu panowie przeprowadzili między sobą krótką, lecz ożywioną dyskusję w celu ustalenia przybliżonej daty zdarzenia, w której głos ostateczny należał do Szymona). Generalnie właśnie wtedy stwierdziliśmy, że fajnym pomysłem będzie próba zmierzenia się z jednym tematem. W końcu wybraliśmy dwa: przepowiednie oraz mechanizmy/mutacje, bo tak nazywał się ten drugi temat, i serię prac, które powstały zamknęliśmy w dwóch książkach. Więc te akurat prace, które się tutaj znalazły, choć rozumiem, że mogą się w jakiś sposób kojarzyć z tym domniemanym końcem świata, w rzeczywistości powstały dużo wcześniej. Poza tym myślę, że są bardziej o przetrwaniu, i o ciągłości czasu, ciągłości świata, więc są naprawdę totalną przeciwnością tego, z czym mamy się niby spotkać.

 

 

Mówiliście o końcu świata i ,,reklamie” mu towarzyszącej , więc na zakończenie wywiadu proponuję pytanie – zabawę : przyjmijmy, że za kilka dni ma rzeczywiście nastąpić koniec, wobec tego, w jaki sposób zachęcilibyście ewentualną publiczność do poświęcenia, jakże cennego w tych okolicznościach, czasu i zobaczenia waszej wystawy?

Adam: Mam wrażenie, że Szymon zbudował niezły bunkier ze swojej piramidy, niewykluczone, że zmieściłoby się tam dziesięć osób, także jakby ktoś chciał się schronić u Szymona to można poprosić o jego numer.

Szymon: Jak się nie zmieszczą do piramidy, zawsze można próbować zakopać się w błoto.

Adam: (śmiech) Mówiąc serio, zapraszamy zainteresowanych, myślę, że będzie to fajna sytuacja, jeśli ktoś przyjdzie i powie, że było to naprawdę ciekawe doświadczenie. Zachęcam do tego, żeby ktoś do nas podszedł, szczególnie na wernisażu, taka fajna wymiana energii na pewno nam się przyda.

Szymon: Wernisaże są spoko, dlatego że zawsze można zapytać autora, jeśli ma się wątpliwości, czy też jakiś niedosyt, i chce się wiedzieć więcej.

 

 

Dziękuję za rozmowę. 

 

 

 

 

Szymon Szewczyk i Adam Laska

Optymizm

Galeria +

Rondo Sztuki, Katowice

16.12.2012 - 07.01.2013

wstęp wolny

 

 

Wszystkie informacje na temat wystawy znajdziecie na blogu: 


http://optymizm-wyzwanie.blogspot.com/