Wprowadzenie do sztuki komputerowej, czyli o retrocomputingu i demoscenie

Luc3k
Luc3k
Kategoria sztuka · 25 października 2012

Czym jest demoscena? Najogólniej rzecz biorąc, jest to subkultura wykorzystująca do celów twórczych komputery.

 

Komputery minionej epoki mają się nieźle – i to w dwojaki sposób. Pierwszy, dość oczywisty, czyli po prostu fizycznie wytrzymują próbę czasu i nadal działają. Na dowód bardzo chętnie wyciągnę swoją Amigę oraz Commodore C64 z szafy i podłączę do telewizora. Drugi aspekt to zainteresowanie, jakim się cieszą. Hobby nazywane „retrocomputing” również ma swoich fanów, wystarczy spojrzeć na fora internetowe, rozejrzeć się po okolicy – często znajdzie się ktoś, kto po tygodniu pracy w biurze na Windowsie, w weekend wczytuje gry na ATARI z magnetofonu i bawi się do połamania joysticka. W ostatnim miesiącu odbyły się również dwie, z tego punktu widzenia ważne imprezy: Dawne Komputery i Gry w Krakowie (6-7 października) oraz RetroKomp Gdańsk 2012 (20 października). Mało kto jednak ma świadomość, że poza czysto rozrywkowym wykorzystywaniem starych komputerów, mają one do dziś zastosowanie w tworzeniu sztuki.

 

Czym jest demoscena? Najogólniej rzecz biorąc, jest to subkultura wykorzystująca do celów twórczych komputery.

 

Zacznijmy jednak od początku – demoscena ma swe korzenie w działalności crackerskiej, czyli zajmującej się łamaniem zabezpieczeń oprogramowania. Czytelnicy pamiętający komputerowe lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku kojarzą na pewno programy-wizytówki (czyli tzw. Cracktro) grup Crystal, Fairlight i innych, zajmujących się wprowadzaniem w obieg dysków ze złamanymi programami. Młodsi czytelnicy na pewno widzieli programy typu „keygen”, których tysiące da się znaleźć w sieci – obydwa typy programów, poza tym, że są w konflikcie z prawem autorskim, posiadają w swej budowie logo grupy, czasem dodatkowe grafiki, oraz utwory muzyczne, najczęściej oparte na syntezowanych brzmieniach (tzw. chiptune). Demoscena w swej działalności rozwija te pierwsze próby twórcze, odrzucając walor praktyczny w postaci łamania prawa. Powstają więc programy, które demonstrują połączenie umiejętności autorów i możliwości (bądź ograniczeń) sprzętu, na którym zostały napisane.

A sprzęt, cóż – był taki a nie inny. Ograniczę się do komputera, z którym miałem najwięcej do czynienia, czyli do Amigi. Nie chcę się jakoś znacząco zagłębiać w specyfikacje techniczne, ale przytoczę podstawowe dane:

Amiga 500 – procesor Motorola 7 Mhz, 512kB (pół Megabajta!) pamięci RAM, kość graficzna, która generalnie wyświetla jednocześnie 32 kolory, dźwięk 4-kanałowy.

Amiga 1200 -  procesor Motorola 14 Mhz, 2 MB pamięci RAM, kość graficzna wyświetlająca 256 kolorów, dźwięk również 4-kanałowy.

Porównanie do współczesnych komputerów jest oczywiście bez sensu, co widać na pierwszy rzut oka. Co tu dużo mówić, dwuletni telefon komórkowy, którego do niedawna używałem, był wg danych producenta dużo bardziej zaawansowany technicznie.

 

A jakie to ma znaczenie? Otóż ograniczone możliwości starego sprzętu stanowią punkt wyjścia dla działalności demosceny. Poza czystą działalnością twórczą i zmaganiem się z własnymi zdolnościami, autorzy mogą też pokazać, że da się jakiś efekt osiągnąć lepiej, wydajniej czy mniejszym nakładem pracy komputera. Wyobraźmy sobie że organizujemy na Wywrocie kilka konkursów – na przykład fotograficzny, w którym użyć można aparatu maksymalnie 1 Mpix, nie korzystamy z zoomu, a edycji fotografii można dokonać jedynie w windowsowym programie Paint. Albo konkurs muzyczny – zamieścimy na portalu paczkę brzmień i sampli dozwolonych do wykorzystania, a w programie muzycznym będzie można użyć maksymalnie 4 ścieżek audio.

 

Takie ograniczenia to dla aktywnych uczestników demosceny codzienność, i co najlepsze, nie ma tłumaczenia, że jeżeli program nie działa na twoim komputerze to musisz wymienić kartę graficzną – ponieważ poza niewielkimi dodatkami w postaci dysku twardego czy dodatkowej pamięci RAM, te maszyny się między sobą nie różnią. Jeśli więc coś nie działa, to znaczy że zostało kiepsko wykonane. Szkoda, że współczesny rynek komputerowy nie działa podobnie.

 

Przejdźmy od teorii do konkretów, czyli kilka przykładów z krótkim omówieniem. Na dobry początek film ze scenowej imprezy Revision 2012. http://www.youtube.com/watch?v=4sL529CDhwY Prezentuje on program demonstracyjny „Boogietown” stylizowany na teledysk, łączący elementy grafiki, animacji i muzyki, wszystko razem zgrane w tempie i w czasie, zakodowane we współpracy dwóch grup działających na demoscenie. Zanim ktoś przyzwyczajony do współczesnych gier komputerowych i animacji postawi zarzut, że to marne i nijakie, proszę spojrzeć nieco wyżej, ponownie na specyfikację komputera Amiga 500, i uświadomić sobie ile da się z takiego zabytkowego sprzętu, kolokwialnie mówiąc, „wycisnąć”. Tym bardziej, że nie jest to wygenerowany filmik, tylko działający w czasie rzeczywistym program, uruchamiany na tymże starym sprzęcie na żywo w czasie imprezy (warto zwrócić uwagę na żywiołowe reakcje publiczności).

 

Następny program demonstracyjny, „Starstruck” z roku 2006, do dziś uchodzący za jeden z najlepszych na Amigę 1200. Co prawda wymaga rozszerzenia pamięci RAM i karty procesorowej o taktowaniu 60 Mhz (!), prezentuje jednak ogromne możliwości przestarzałej kości graficznej, jednocześnie całości nie sposób odmówić świetnie wykreowanego „klimatu”. http://www.youtube.com/watch?v=LtMjsoGaxz8

 

Na zakończenie, coś bliższego użytkownikom konsol, czyli program demonstracyjny na Game Boya – pierwszą przenośną konsolę od firmy Nintendo. Kto miał tę konsolę i grał w Super Mario czy Donkey Konga może się zdziwić, jakie graficzne i muzyczne efekty można osiągnąć na tym brzęczącym i wyświetlającym jedynie odcienie szarości sprzęcie.

http://www.youtube.com/watch?v=QyvBNhzshKQ

 

 

 

Zainteresowanym i dociekliwym polecam lekturę stron internetowych, m.in.:

www.startup-sequence.pl

www.pouet.net

Warto również posłuchać wywiadu z Bartłomiejem Dramczykiem, który jest po prostu znawcą demosceny: http://bi.gazeta.pl/im/5/6927/m6927555.mp3

Wiele nagrań programów demonstracyjnych można też znaleźć w serwisie Youtube.

Będę wdzięczny za pozostawienie komentarza pod artykułem, bo jeżeli znajdzie się ktoś, kogo temat zaciekawił, to chętnie napiszę coś więcej.