Na półkach księgarń coraz więcej rozsiada się fantazyjnie ilustrowanych książek dla dzieci, komiksy już dawno przestały być rozrywką dla małolatów, dlatego zachęcam do zapoznania się z tą pozycją ludzi, którzy pragną zaznajomić się z pradziadkami, dziadkami i ojcami współczesnych ilustracji.
Z przedmowy Paula Hogartha: „Od dawna nawet najlepiej wykształceni krytycy sztuki traktują ilustracje po macoszemu. Świadczy o tym powszechnie spotykana, uwłaczająca ilustratorstwu uwaga »to tylko ilustracja«, kierowana pod adresem obrazów, w których malarze starają się wyrazić lub przekazać jakieś idee." Współczesny czytelnik (pierwsze zagraniczne wydanie albumu pochodzi z roku 1990) na takie stwierdzenie prawdopodobnie odpowie zdziwionym uniesieniem brwi, przypominając sobie historię rozwoju fotografii. Ilustracja ma się dobrze; coraz tańsze i łatwo dostępne tablety graficzne sprawiają, że para się nią coraz szersze grono artystów i amatorów. Niezależnie od tego czy chodzi o rysunki obrazujące gazetowe artykuły, fabuły powieści, czy o ilustracje żyjące własnym życiem na licznych portalach internetowych. Zainteresowanie tematem jest spore. Tym bardziej warto sięgnąć po wydany nakładem Muzy niewielkich rozmiarów album w półtwardej oprawie przystępnie prezentujący historię rozwoju ilustratorstwa na przestrzeni ostatnich stu pięćdziesięciu lat.
Autorzy, Nick i Tessa Souter, przedstawiając dorobek artystów, zrezygnowali z podziału tematyczno-narodowego na rzecz uniwersalnych ram czasowych. Pozwala to czytelnikowi wyrwać się z ciasnych klatek -izmów i wartkich prądów epok i wpłynąć na szerokie wody wolnej wyobraźni, nie tracąc jednak z oczu historycznego zarysu linii brzegowej. Oczywiście ilustracje nie powstawały w próżni. Najpierw artyści starali się za ich pomocą wyciągnąć wspólny mianownik z wyobrażeń czytelników, nadając bohaterom książek dosłowny wygląd, następnie służyły oświacie, szerzeniu propagandy i reklamowaniu towarów i usług. Dopiero potem stały się odrębną dziedziną sztuki. Dlatego dzisiaj nawet bardziej niż kiedyś, ilustrator jest kimś więcej, niż tylko wykonawcą poleceń redaktora i zleceniodawcy.
Państwo Souter proponują podział na cztery istotne według nich przedziały czasowe. Pierwszy rozpoczyna się w okolicy roku 1850 wraz z pojawieniem się idealnego towarzysza dobrej książki – wygodnej kanapy, a kończy z nastaniem nowego wieku. Rozwój techniczny ułatwił wydawcom masowe rozpowszechnianie swoich produktów, a to, w połączeniu z dbaniem o wygodę pośladków, stało się przyczynkiem do powstania mody na przesiadywanie z książką w domu. Swoje kilka groszy dorzuciła też rozwijająca się w zawrotnym tempie prasa; gazetowe rysunki szybko zyskały sobie przychylność czytelników. W tej części albumu nacieszymy oczy głównie ilustracjami z książek: są tutaj nieśmiertelne rysunki Sir Johna Tenniela z Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrola, niepokojące zjawy Gustava Doré’a z Boskiej Komedii Dantego, ale także plakaty Henriego de Toulouse-Lautreca.
Kolejny, najdłuższy rozdział, obejmuje okres od roku 1900 do rozpoczęcia II Wojny Światowej. Są to lata wyjątkowo płodne, wypełnione twórczymi eksperymentami, fascynacją sztukami dekoracyjnymi i subtelną secesją. W następnej części przyjrzeć się można rezultatom zaprzęgnięcia karykatury do wojennej propagandy i kształtowaniu się amerykańskiego stylu życia w latach 50. Potem przychodzi czas na rewolucję seksualną, pop-art, psychodeliczne podróże do światów równoległych zakończone miękkim lądowaniem w roku, w którym człowiek po raz pierwszy bez użycia narkotyków postawił stopę na księżycu. Ostatni rozdział obejmuje lata 1970-1990, okres małej stabilizacji, i zawiera wśród wielu innych prace kilku znanych na świecie polskich artystów, m. in. Andrzeja Dudzińskiego i Rafała Olbińskiego.
Do wszystkich prezentacji autorów podoczepiane są króciutkie tekstowe ogonki, nie będące, na szczęście, encyklopedycznymi informacjami biograficznymi, a czymś w rodzaju mieszanki faktów, dat, mini interpretacji i ciekawych anegdot z życia artysty i jego dzieł. Oczywiście nie jest to w żadnym razie album wyczerpujący temat, o czym po cichu wspominają sami autorzy. Stanowi za to doskonały wstęp do poznania tej grubaśnej gałęzi sztuki. Nie jest ona być może jeszcze tak silna w Polsce, jak chociażby w Ameryce, gdzie na salę sądową wstęp ma tylko ilustrator, a nie fotograf, ale rozrosła się do całkiem pokaźnych rozmiarów dorodnego badyla gotowego na wypuszczenie zielonych pąków. Na półkach księgarń coraz więcej rozsiada się fantazyjnie ilustrowanych książek dla dzieci, komiksy już dawno przestały być rozrywką dla znudzonych małolatów, dlatego bardzo zachęcam do zapoznania się z tą pozycją ludzi, którzy pragną zaznajomić się z pradziadkami, dziadkami i ojcami współczesnych ilustracji. Jeśli więc, drogi czytelniku, nic ci nie mówią takie nazwiska jak James Montgomery Flagg, Harry Theaker czy Wayne Anderson, to zaopatrz się czym prędzej w tę pozycję, umość swoje pośladki w wygodnym fotelu i przeglądaj, przeglądaj, przeglądaj.
Rafał Łukasik
Ilustracje. Przewodnik, opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo Muza S.A., 2012
Liczba stron: 320