Papieże sprzedają się najlepiej – nie tylko na odpustowych jarmarkach pod świątyniami, ale także jako temat funkcjonujący w sztuce współczesnej. Każda artystyczna ingerencja, podejmująca papieski wątek, niechybnie zostanie zauważona w kraju, gdzie według oficjalnych danych ponad 90 procent obywateli to katolicy. Każda z nich jest bowiem potencjalnym zarzewiem konfliktu na tle obrazy uczuć religijnych.
Rodzi to paranoidalną sytuację, gdy artysta, chcący odnieść się do miejsca i czasu w którym żyje (a przyznajmy, że kwestia religii jest w Polsce jednym z najbardziej istotnych elementów tego życia), stawiany jest z góry na pozycji wichrzyciela, skandalisty i prowokatora wobec wartości, które wszyscy powinniśmy uznać za wspólne i obowiązujące.
Pomysł Petera Fussa na wystawę o papieżu był zaskakująco prosty i wykluczający możliwości nadinterpretacji zamysłu artystycznego. W jej ramach znalazły się dwadzieścia cztery gipsowe figurki, masowo produkowane przez wytwórców ogrodowych krasnali, które Fuss własnoręcznie pomalował, nadając ornatom Jana Pawła II kolory tęczy. Ponadto, w formie fotograficznej dokumentacji, zaprezentował około sześćdziesiąt zdjęć rzeźb papieża, które kadrował tak, by ukazać tylko jego twarz, a nie całopostaciowe figury. Warto wspomnieć, że owych sześćdziesiąt ujęć zostało wybranych spośród ponad czterystu pomników Wielkiego Polaka, ustawionych w całej Polsce w trakcie pontyfikatu i po jego śmierci.
Wybór Fussa był tendencyjny – dokumentował najbardziej kuriozalne jego przedstawienia. Nawiązania do pompejańskiej czy egipskiej rzeźby nie są w nich rzadkością. Pomimo tego, że zdjęć portretujących papieża za jego życia powstało mnóstwo, poszczególni twórcy - w myśl szeroko zakrojonej swobody i wolności twórczej - decydowali się czerpać inspiracje również z fizys dostojników politycznych, a nawet bohaterów Star Treka. Osobno udokumentowane zostały popularne pamiątki – fetysze, które można nabyć u straganiarzy lub w sklepach z dewocjonaliami. Wśród nich otwieracze do butelek, naparstki, breloki, zegarki, mieniące się i świecące obrazki, długopisy, durnostojki – kurzołapki, wszystkie zaś opatrzone wizerunkiem papieża.
Zabieg Fussa polegający na tym, by zaprezentować w formie dokumentacji realnie istniejące, szeroko reprodukowane i „dozwolone” formy przedstawień papieża, wydawał się pewnikiem. - Ja nie obrażam wizerunku papieża, być może jednak czynią to w dobrej wierze osoby deklarujące swe przywiązanie do niego – zdawał się mówić poprzez ekspozycję przewrotny artysta. Konsekwencje takiej postawy zaszły jednak o wiele dalej, niż można byłoby przypuszczać na podstawie skromnej, niewielkiej ekspozycji. Legenda Petera Fussa, skandalisty, który nielegalnie wykleja niewygodne politycznie bilbordy, dosięgła go również przy tej akcji. Nieoczekiwane zainteresowanie mediów tą wystawą stało się dodatkowym jej kontekstem. Artykuły w krajowej prasie codziennej i branżowej, zainteresowanie różnych programów państwowej telewizji, sprawiły, że nie potrzeba było specjalnie jej reklamować, by odwiedzający zaczęli poszukiwać niewielkiej galerii Studio BWA.
Dodatkową „strategią” reklamową było to, że w drugi dzień funkcjonowania wystawy w progi galerii zawitali funkcjonariusze policji, którzy otrzymali doniesienie o „obrazie wizerunku papieża”. Nie dopatrzywszy się znamion przestępstwa, a więc oceniając charakter wystąpienia, postanowili nie ingerować w jej funkcjonowanie. Ta krótka, całkiem sympatyczna wizyta, wywołana reakcją zgorszonego gościa galerii (czy aby na pewno gościa? Trudno to stwierdzić, nie udzielono bowiem informacji o zgłaszającym), dodała pikanterii i rozgłosu temu skandalowi bez skandalu. Ze względu na charakter ekspozycji, jak też ingerencję władzy, swe oficjalne stanowisko wobec niej postanowiła zająć Katolicka Agencja Prasowa. Tutaj pojawił się problem, gdyż Fuss, ze względu na swą wywrotową przeszłość, wymierzaną przeciwko strukturze Kościoła, podejrzewany był o kolejny zabieg mający na celu zdyskredytowanie jego wizerunku. Suma sumarum uznany jednak został za osobę głęboko przeżywającą i gorszącą się szarganiem świętości papieża przez wytwórców i dystrybutorów jego masowych przedstawień.
Dyskurs, początkowo skupiony na trawieniu przez popkulturę różnego rodzaju celebrities, jej ambiwalencji i swoistego egalitaryzmu wobec wartości, przeniósł się w sferę granic wolności artystycznej wypowiedzi oraz funkcjonowania mediów, które nastawione są na tendencyjne, atrakcyjne medialnie stawianie problemów. Forma gry, jaką zastosował Fuss z tym kulturotwórczym czynnikiem, okazała się wymierzona w takie właśnie postrzeganie funkcjonowania w obiegu publicznym sztuki.
Kontrowersyjny temat, jakim z pewnością jest wizerunek papieża, został przez artystę potraktowany na zasadzie cytatu; jego kontrowersja bowiem nie oparła się na ingerencji w ten wizerunek artysty, ale na sposobie wskazania na konkretny, funkcjonujący w strukturze społeczeństwa problem pauperyzacji mitów i świętości. Fuss wyprowadził media – jak to mówi popularne powiedzenie – „w pole”, podtykając im pod nos lustro, w którym próbowały się dopatrywać skandalu. Przedmiotem gry nie stała się zgoła niewinna wystawa, ale rodzaj przeczulenia, z jakim media i odbiorcy reagują na tematy religijne w sztuce.
zdjęcia: http://www.peterfuss.com/