Co nam zostało po Cyklonie B?

Agnieszka Kłos
Agnieszka Kłos
Kategoria sztuka · 11 listopada 2007

Czas w sztuce Tomka Bajera to wielkie "memento", które kieruje do nas przytomnie i inteligentnie. Tylko kto w dzisiejszych czasach potrafi za tym nadążyć?

Cyklon B
Wierzycie w stary podział sztuki na sztukę dobrą i złą? Ja nie. Od czasu, kiedy okazało się, że również w podziale biorą udział określeni politycznie krytycy, przestałam wierzyć w ogólnie pojęte podziały. Dziś częściej niż gustami krytyków kieruję się w sztuce własnym nosem. Jak dotąd mylę się nieczęsto. 

Podział sztuki na dobrą i złą jest umowny. Odwołuje nas do jakiejś ogólnie przyjętej zasady estetyki w myśl której część obiektów sztuki jest dobra (to znaczy poprawna politycznie?), a inna zła. Kiedy się śledzi jednak historię sztuki jako proces poznawczy od razu widać, że za podziałem na sztukę dobrą i złą stoją określone nazwiska krytyków sztuki, mecenasów i sponsorów, a w konsekwencji również polityków. Od nich nierzadko zaczyna się mówić o jakiejkolwiek sztuce, bo oni zwykle pozwalają na jej zaistnienie w szerokiej świadomości. Oczywiście istnieje nurt sztuki niezależnej. Mówimy jednak o podstawowym podziale w historii sztuki i współczesnych mediach. Zawsze za określonym przekazem i recenzją stoi człowiek. Dziennikarz, krytyk, redaktor, wydawca. I o tym należy pamiętać oglądając prace Tomka Bajera, wrocławskiego artysty młodego pokolenia. 

Dlaczego jego prace wymagają tak rozbudowanego wstępu? Bo mówią nie tylko o najnowszej historii, ale również polityce i strategiach wykluczenia. Tomek Bajer nie szuka rozgłosu, mimo że jego krytyczne prace nabierają coraz większej wagi na rynku sztuki. Nie tak dawno jego prace zostały skonfrontowane z pracami innego artysty krytycznego, Zbigniewa Libery. I wyszły z tej konfrontacji obronną ręką. 16 listopada o godz. 18.00 we wrocławskiej Galerii Entropia, będzie można zmierzyć się w siłą jego prac oko w oko. To właśnie wtedy Tomasz Bajer pokaże nam część projektu, który niemal w całości dotyka specyfiki zawłaszczania marek i logotypów przez kolejne korporacje. Firma zjada firmę, a człowiek człowieka, mówi Bajer w swoich precyzyjnych pracach, które na przekór bylejakości w sztuce robi sam. Żeby przekonać się, jak bardzo są to obiekty precyzyjnie zrobione, trzeba przyjść na wernisaż albo wystawę. Wrocławska potrwa do 4 grudnia. 

Projekt, który pokaże odwołuje nas do skojarzeń optycznych i niechlujności w percepcji. Oto bowiem młody twórca pokazuje znak graficzny, który do złudzenia przypomina markę jednego z najbardziej znanych koncernów farmaceutycznych na świecie. Koncernu, wypada dodać, który w czasie drugiej wojny światowej dorobił się na eksperymentach medycznych i produkcji cyklonu B, który służył do masowego zabijania Żydów. Marka koncernu z siedzibą w Nadrenii - Westfalii ma się dobrze i istnieje w sposób nienaruszalny po dziś dzień. Robiąc, o zgrozo, bardzo dobre interesy. Tomasz Bajer zwraca uwagę nie tyle na jej historię i produkt firmowy (cyklon B), ile pokazuje, jak łatwo jest nam pomylić firmę z jakąkolwiek podobnie brzmiącą nazwą. W tym wypadku okazało się, że nazwisko artysty do złudzenia przypomina logotyp wielkiego koncernu. 

Praca Tomka Bajera pyta nas głośno: w jakim świecie żyjemy? Czy złudzenie optycznie to wyłącznie pomyłka naszych zmysłów, czy nie ma w niej czasem podpowiedzi czasów, w których przyszło nam żyć? Czy nie jest tak, że zmącenie percepcji staje się od dawna naszym udziałem, wspomaganym przez media, szum informacyjny oraz przeszkody w dotarciu informacji do pojedynczego człowieka. Ostatecznie o tych przeszkodach, zniekształceniach mowy, obrazu i myśli, mówią dziś niemal wszyscy pisarze. Tomasz Bajer dokonuje więc w sztuce swoistego przeniesienia języka, którym tak naprawdę posługujemy się codziennie. Niezauważalnie piszemy "adadis", myśląc o prawdziwej marce ubiorów sportowych. Co za tym idzie? Nie tylko śmieszne przejęzyczenie, ale groźne zachowanie konsumenckie. Śmieszy nas firma "adadis", ale niewiele brakuje, żeby właśnie buty tej firmy mieć w szafce. Na ten wąski aspekt rozumienia komunikatu we współczesnym świecie doskonale zwraca uwagę Tomasz Bajer. Nadaje on swojemu komunikatowi ironiczny wydźwięk, który bez znajomości historii pozostanie wyłącznie pustym skojarzeniem. Dla tych, którzy wiedzą, kto produkował cyklon B w czasie drugiej wojny światowej, to skojarzenie będzie zupełnie inne. 

Podziwiam sztukę Tomka Bajera, dlatego o niej piszę. W prosty sposób, nieco dosadny, a czasem piekielnie ironiczny ten rewolucyjny, w moim pojęciu twórca, doszukuje się znaczenia słów i ich brzmienia. Od podstaw, od początku, ab ovo. 

Jest w jego sztuce jeszcze coś. Kategoria czasu, na którą zwraca uwagę jakby pośrednio. Czas odgrywa rolę czytnika materii, bo artysta sam wykonuje swoje obiekty. Poza tym czas w jego sztuce przenika się i wplątuje odbiorcę w znacznie dłuższą perspektywę niż jedna wystawa czy wernisaż. Czas w sztuce Tomka Bajera to wielkie "memento", które kieruje do nas przytomnie i inteligentnie. Tylko kto w dzisiejszych czasach potrafi za tym nadążyć? 

Nie przegapcie wystawy, która w najbardziej oczywisty, a jednak odkrywczy sposób pokazuje nam sprawy, o których chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Stosunki polsko - niemieckie nie są zdaniem Tomka Bajera sprawą historii, polityki, ale dnia dzisiejszego. Z całym jego zapleczem marketingowo - usługowym. W końcu sam cyklon B i jego produkcja też była wynikiem czyjejś kalkulacji, obliczeń i wiary, że uda się na nim zbić interes życia. Udało się? Na to pytanie każdy widz może udzielić sobie własnej odpowiedzi. Kupując lub obserwując jak inni kupują drażetki bayerowskiego koncernu. 

Więcej na temat samej wystawy:

http://www.entropia.art.pl/Bajer/intro.html
http://www.free.art.pl/bajer_tomasz/