"(...) Ciotki, pedały, geje i homoseksualiści, w stereotypowych ujęciach prezentują swoją odmienność od szarego, styranego robotą i codziennością polskiego mężczyzny."
Oiko Petersen, o swych zdjęciach umieszczonych w light boxach mówi, że tak naprawdę wcale nie muszą być odczytywane jako portrety homoseksualistów. Szuka w nich raczej różnorodności w postrzeganiu męskości. A ta, jak wiadomo, wcale nie musi być tylko jedna – w stylu macho.
Niestety nie ma tak łatwo. Gej polski, wzorem swoich poprzedników znanych z historii jest dziś postrzegany jako męczennik w sprawie o wolność wypowiedzi i kształt demokracji. Taka sytuacja do pewnego stopnia nie dziwi. W samej społeczności gejowskiej sprawy legalizacji związków partnerskich czy prawo adopcji dzieci przez pary homo są niejednokrotnie przedmiotem wielu dyskusji. Środowisko gejowskie jest źle postrzegane przez samych gejów, a co dopiero mówić o sporej części homofobicznego społeczeństwa. Nie wiedzieć dlaczego, gej polski uznany został za głównego przeciwnika życia i stanowi rzekomo największe zagrożenie dla kondycji polskich rodzin. Przy takim fermencie wokół możliwości manifestowania swej tożsamości wydawałoby się, że jedynym sposobem na uświadomienie swego istnienia i akcentowanie uczestnictwa w społeczeństwie jest tworzenie terrorystycznych, partyzanckich gej-bojówek. Taka postawa bowiem wpisałaby się w naszą narodową tradycję misjonarstwa i walki wyzwoleńczej.
Petersen proponuje coś innego. Jego zdjęcia pokazują chłopaków i facetów, którzy nie tylko są dumni ze swej odmienności, ale też radośni, kuszący, przystojni, czasem po prostu zabawni. W atmosferze święta, maskarady, artysta ten nadaje subwersywny komunikat – patrzcie, jestem ciotą, pedałem gejem i to jest fajne. Nie mam z tym problemu. Jednocześnie, w jego pracach nie ma epatowania seksualnym skandalem w stylu Patrycji i Lukrecji, ciotek pikieciarek rodem z PRLu. Nie ma też natrętnego moralizatorstwa i próby „dopasowania” wizerunku geja do społecznie akceptowanej hybrydy w stylu zdjęć Karoliny Breguły z cyklu Niech nas zobaczą. To, czym szokuje Petersen to naturalnością, z jaką geje są gotowi poddać się konwencji ich .
Na wernisażu wystawy miała swój specjalny show drag queen Lea, kiedy zaśpiewała kilka gejowskich standardów muzycznych. Diwa ta gościła również w dyskusji, zorganizowanej przez Agnieszkę Kłos z Petersenem w tydzień po otwarciu wystawy. Specjalnym gościem w trakcie tej dyskusji była profesorka Maria Szyszkowska. Również ja brałem w niej udział. Przez moment miałem wrażenie, że kręcimy program dla niemieckiej stacji telewizyjnej. To był rodzaj talk show, w którym spieraliśmy się o potrzebę akcentowania orientacji homoseksualnej w różnych przejawach kultury; o tym, jak taka orientacja jest w stanie wpłynąć na jakość i artyzm poszczególnych realizacji plastycznych, literackich czy teatralnych. Niezależnie od wniosków, które wówczas wyciągnęliśmy (nie udało się ustalić wspólnego stanowiska), myślę, że wzbudzając taką dyskusję na forum publicznym, wśród gości galeryjnych, odnieśliśmy pewien sukces. Polegał on na wyniesieniu do publicznej debaty kwestii związanych z kulturą queer.
Na jednym ze zdjęć Oiko szczupły młodzian przytula swą twarz do maski gazowej. To chyba najmocniejsze, najbardziej radykalne zdjęcie na wystawie. Być może w walce o demokrację nie chodzi o to, żeby zwyciężyć wroga, ale o to, żeby go oswoić. Dopóty, dopóki ciotowatość, queer będzie stawiana w kontrze do „normalnych” zachowań, a nie będzie traktowana jako wzbogacająca kulturę różnorodność, polski gej nie będzie mógł mówić o pełnym w niej uczestnictwie.