Moim zdaniem trudniej jest pisać tak jak pisało się kiedyś . Napisać że się umiera, delektując się barszczem to tak jak wymyślić fabułę kolejnego odcinka nudnego serialu. To samo tyczy się ogłaszania swojej własnej moralnej upadłości, bycia na bakier, cierpienia itd. Trudniej powiedzieć że wszystko jest jak było . Że może boli ale jak człowieka, czyli że może przejść . Że kocham bo potrzebuję akceptacji czy czegokolwiek . Że życie jest życiem a ja siedzę i delektuje się barszczem .To wymaga odwagi.
Przeczytałem ostatnio wywiad ze Świetlickim na łamach Twarzy, prawie profesjonalnej gazetki (gazety !-bo i kolor i sens ) wydawanej przez studentów WSKIMS im. Giedroycia . Ponieważ przeczytałem dobrze się przy tym bawiąc, to nie tyle ze będę się pastwił co napisze co mi na sercu leży .Czasem mi po głowie chodzi czemu tylu młodych ludzi którzy piszą wiersze (czemu nie poetów patrz poprzedni tekst) ma talent większy niż chociażby marny mój pseudo-talencik , a nie potrafi napisać o niczym poza dewiacją przy zgaszonym świetle (o dewiantach dowolnej płci ) bądź opowieścią dosłownie o suficie (pewnie stamtąd wziętą ).Jak wiadomo ja pisać nie potrafię ,ale zdaje mi się że gdybym potrafił to strałbym się poznać życie, chociażby dlatego że człowiek piszący to człowiek z założenia inteligentny . Może to kwestia poglądowa bądź
różnicy życiorysów ,ale nie zauważyłem nigdy żeby życie było aż tak tajemniczo niewdzięczne jak się jawi przez pryzmat wierszy które są trochę jakby główno- nurtowe w młodym światku piszących .
Obiecałem że nie będę się pastwić więc kończę, nie moją jest przecież rzeczą oceniać . Któs kogo cenię powiedział jednak kiedyś że życie byłoby niczym gdybyśmy nie mogli tak sobie posiedzieć i pogawożyć o wszystkim i niczym . Więc może o pisaniu ?
Zaczynam rozumieć skąd się bierze to postrzeganie świata jakiego w wielu współczesnych wierszach nie pojmuję. Zaczynam też dzięki Świetlickiemu rozumieć czemu to takie modne i dzięki modzie rozumiem samego Świetlickiego . Nie powiem że go nie lubię ,bo bym skłamał, zwyczajnie jest dla mnie jak zeszłoroczny śnieg , a i zdarzyło mi się kiedyś wyć „teraz chcę być twoim psem „ (czy coś takiego ) co było piosenką Świetlików .
Świetlicki zaś nie lubi Turnaua bo jak mówi „do tej pory za poezję uchodzi pisanie o niczym , a nie o czymś” . Nie każdy musi Turnaua lubić ,fakt że ja akurat lubię . Ciekawi mnie tylko czemu Turnau śpiewa o niczym ? Czyżby K.K Baczyński pisał o niczym ? Może Brzechwa też ? Zdaje się że chyba nie w tym rzecz.Więc o co w końcu moim zdaniem chodzi ? Świetlicki ładnie mówi, opowiada , wymija i zawsze trzyma zalecony mi kiedyś luz . On jest zmęczony .On nie ma nadziei .On jest upadkiem . Jego nic nie obchodzi bo wie dokąd idziemy .
Poprę się jeszcze dla pełni obrazu wywiadem z Kubą Winiarskim, który powiedział że jeśli wiersz ma niedociągnięcia w kwestii formy on nawet go nie czyta( moim zdaniem to twierdzenie jest istotne dla utrzymania kursu konkluzji ). Więc o co mi właściwie chodzi ? Wbrew pozorom nie o Świetlickiego, Turnaua czy nawet Winiarskiego . Chodzi mi o model,o formę poety młodego pokolenia . Wzorzec na luzie tak jak i wykonanie .
Moim zdaniem trudniej jest pisać tak jak pisało się kiedyś . Napisać że się umiera, delektując się barszczem to tak jak wymyślić fabułę kolejnego odcinka nudnego serialu – jest to kwestia wyobraźni . To samo tyczy się ogłaszania swojej własnej moralnej upadłości, bycia na bakier, cierpienia itd.
Trudniej powiedzieć że wszystko jest jak było . Że może boli ale jak człowieka, czyli że może przejść .
Że kocham bo potrzebuję akceptacji czy czegokolwiek . Że życie jest życiem a ja siedzę i delektuje się barszczem .To wymaga odwagi. Wielki ból „seryjny” i popularny cynizm wydaje się być dosyć sztuczny.
Nie wierze że tylu jest ludzi ukrytych w mroku ,chociaż pewnie kilku jest , bo czasem bywa ciężko.
Może się mylę ale wiem jedno – model jest nie ważny, modeli nie ma . Są tylko ludzie którzy piszą i ten oto
Bardzo Subiektywny Koniec .
Ps. Barszcz można pominąć