Właściciele przedsiębiorstw z dużą flotą pojazdów firmowych zakochali się w systemach monitoringu GPS, gdyż te umożliwiają im optymalizację kosztów eksploatacji samochodów oraz pozwalają skutecznie nadzorować jakość pracy podwładnych. Sami kierowcy nie podzielają jednak optymizmu swoich pracodawców, skarżąc się na brak zaufania z ich strony. Ale czy rzeczywiście powinni narzekać?
Nie ulega wątpliwości, że systemy lokalizacji samochodów pomagają w sprawnym zarządzaniu transportem i mają realny wpływ na podnoszenie efektywności firmy przy jednoczesnym redukowaniu niepotrzebnych kosztów. Za ich pomocą pracodawca można bowiem bezproblemowo nadzorować trasę danego kierowcy, czas jego pracy, kolejne punkty postojowe i gospodarkę paliwową, co pozwala na bieżąco wykrywać odstępstwa od założonych norm u konkretnych pracowników lub pojazdów. A nie od dziś wiadomo, że im wcześniej uda się coś zdiagnozować, tym większa szansa na wyeliminowanie problemu.
Czy monitoringu GPS trzeba się bać?
Współczesne systemy monitorowania pojazdów zapewniają pełną kontrolę nad maszynogodzinami i roboczogodzinami, co znacząco ułatwia rozliczenia. Co więcej, prowadzą do wzrostu bezpieczeństwa i wygody. Czemu zatem część pracowników tak ich nie lubi? Powód jest prosty – dzięki monitoringowi GPS można łatwo wykryć wszelkie nadużycia ze strony nieuczciwych kierowców. Przed systemem nic się nie ukryje: ani przekraczanie dozwolonych prędkości, ani kradzieże paliwa; łatwo da się też wychwycić wybieranie nieoptymalnych tras czy nieautoryzowane przebiegi. Nie dziwi zatem, że aż 38 procent pracowników firm, które nie wdrożyły jeszcze systemu monitoringowego, wypowiada się negatywnie na temat takiego rozwiązania. Rzeczywistość pokazuje jednak, że to głównie strach przed nieznanym. Z tych samych badań wynika bowiem, że tylko 5 procent pracowników firm stosujących rozwiązania telematyczne, ocenia je negatywnie!
Monitoring GPS na ratunek
Systemy monitoringu GPS pozwalają na sprawdzanie informacji w czasie teraźniejszym, co może doprowadzić nawet do… uratowania komuś życie. W te wakacje pewien 59-letni kierowca pracujący dla przewoźnika z Sofii zatrzymał się na parkingu przy włoskiej A-55 niedaleko Turynu. Jego pracodawcę zaniepokoiła jednak długość postoju – trwał on zdecydowanie dłużej niż powinien. Kierowca nie odbierał telefonu, więc właściciel firmy zlokalizował ciężarówkę przy pomocy GPS-a, a następnie skontaktował się z kawiarnią znajdującą się na tym samym zajeździe. Jej pracownicy udali się do pojazdu, gdzie odkryli leżącego na podłodze kabiny kierowcę. Okazało się, że 59-latek doznał udaru. Kierowca natychmiast trafił do szpitala. Jego stan jest ciężki, ale mężczyzna żyje – wyłącznie dzięki czujności przewoźnika i możliwości lokalizacji ciężarówki, cieszy się ekspert z Flota-Online.pl.
Temat monitoringu GPS budzi nadal wiele skrajnych emocji, ale nie da się ukryć, że to po prostu najlepszy sposób na kontrolę pracy zatrudnionych kierowców oraz świetna metoda na zautomatyzowanie wielu procesów rozliczeniowych w przedsiębiorstwie. Problem w tym, że monitoring GPS nadal postrzegany jest jako narzędzie do karania złych pracowników, choć równie dobrze może przecież służyć do nagradzania tych najlepszych.