Niepisana zasada decorum zostaje mimowolnie zachowana: niekompletny obraz oddaje się za pomocą wytrąconego z rytmu języka, który niejako się z nim zespaja i zyskuje na autoteliczności; jest po części metajęzykiem, sam zwraca na siebie uwagę.
Eksperyment polifoniczny
1.
Strategia wypowiedzi, zastosowana w Odach odbitych jest nader ciekawa, aby jednak móc ją zanalizować, należy dokładniej określić, „kto mówi” w tych wierszach. Będę stosował nazwę podmiotu mówiącego lub – wymiennie – poety (niekoniecznie jednak konkretnego poety-Karola Maliszewskiego).
2.
Zaciekawia przymiotnik w tytule zbioru - „odbite”. Zostawmy na razie ody, mówmy - „wiersze odbite”. Dlaczego odbite?
Przedstawmy sobie sytuację poety. Otoczony hałasem, uniemożliwiającym mu dokładne przyjrzenie się rzeczywistości, aby móc ją zbadać, musi uciec się do specyficznego eksperymentu. Przebiwszy się – choćby po części – przez wszędobylski strumień informacji, komunikatów i dźwięków, zostaje w końcu – dzięki sile indywidualności:
Dopiero za którymś razem
dopuszczony do głosu,
a spośród głosów
któryś z kolei (...)
(„Oda do szumu”)
Dopuszczony do głosu, a więc mogący go wreszcie z siebie wydobyć i to z siłą wystarczającą, by mógł przebić się przez hałas, a przebiwszy się, odbić od rzeczy „takich, jakimi są” – powiedziałby hermeneuta. Ten głos – głos wypuszczony – nazywam głosem nieautotelicznym. Jest on póki co bardziej kompletnym narzędziem, sondą, mającą zebrać próbki, niż właściwą dykcją poetycką.
Powraca – odbity właśnie – w formie niedoskonałej, niosąc ze sobą obraz odłamka rzeczywistości. Niedoskonałość nie jest jednak wadą. Niepisana zasada decorum zostaje mimowolnie zachowana: niekompletny obraz oddaje się za pomocą wytrąconego z rytmu języka, który niejako się z nim zespaja i zyskuje na autoteliczności; jest po części metajęzykiem, sam zwraca na siebie uwagę. Dobrze odwzierciedla to dalszy ciąg wiersza:
odcedzony, odbity od powierzchni,
czczy, wydawał się trafiać w istotę
i odwrotnie;
pośród tego szumu przyszło się wysłowić,
opowiadać po stronie,
samotnieć w jazgocie.
Wiersze odbite są więc efektem „obróbki echa”, pracy nad tym, co przyniósł odbity od rzeczy głos, puszczony, wśród nieustannego jazgotu, wszechobecnego i wszędobylskiego strumienia informacji, jak bumerang. Przy czym akt wypuszczenia ma w sobie więcej niezamierzonego wandalizmu, niż precyzji.
Czy na pewno oda?
3.
Jest z tym ogromny kłopot. O większości utworów w książce można powiedzieć zarówno to, że są odami, jak i to, że nimi nie są. Wydaje się, że przynależność gatunkową określa zdecydowana tematyzacja wiersza (do szumu, do znaczenia, itd.); utwory zawarte w częściach drugiej i trzeciej (Wierszach pisanych i Moim bracie Hiobie) nie są tak rygorystycznie określone. W ostatnim wierszu czytamy zaś:
pora poezji
odmówić
zbieraj się, szmato
– trzeba więc stwierdzić, że elementu pochwalnego, tak charakterystycznego dla ody, brak. To byłby argument przeciwko zdecydowanej klasyfikacji gatunkowej wszystkich wierszy.
Zacznie się od ody, twarde prawo,
lecz prawo, a reszta może nawet być
elegią z tych glos, glosolalią
żarliwą, pokrętną. I naszą.
-– mówi z kolei utwór otwierający zbiór. Weźmy więc te słowa – po omacku – za klucz do definiowania: mamy część pierwszą, ody, i całą resztę – glosy, dopiski, glosolalię, żarliwą - miejscami owszem; pokrętną – z pewnością. I naszą – ich, jego, poety, czytelniczą? Możliwości odczytania jest wiele, w każdym razie jednak glosolalię na pewno autentyczną.
4.
Skoro więc – pobieżnie – oddzieliliśmy to, co odą jest, od tego, co nią nie jest, należy zapytać: na czym polega ody „odowatość”? Na pewno nie na podobieństwie do antycznego wzorca. Oda Maliszewskiego jest „odbita” także pod względem poetyki. Brak w niej podmiotu zbiorowego, brak wzniosłego, patetycznego stylu, brak wreszcie wersyfikacyjnej regularności. Wątpliwości można mieć – o czym już wspomnieliśmy – co do niezbyt widocznego lub wręcz nieobecnego elementu pochwalnego. Chyba że spojrzeć na rzecz ironicznie i potraktować te wiersze jako anty-ody. Poeta opiewa, mówiąc podniośle, już biorąc za temat. Wartościowanie nie jest istotne. Ironia jest wszechobecna. Podmiot – parafrazując określenie Mefistofelesa z Fausta Goethego – chcąc dobrze, czyni źle.
Czy aby na pewno źle?
Jakub Antolak
Ody odbite, Karol Maliszewski
Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza
Wrocław 2012