Agon jako doświadczenie języka

Oko Jamnika
Oko Jamnika
Kategoria nisza krytycznoliteracka · 21 marca 2012

Czerpiąc z niemożności wyrażalności Szeremeta buduje potencjał do kolejnego wyławiania zdarzeń i przerabiania ich w dokumenty, poświadczające partykularne, osobiste doświadczenie świata, ubierane w subiektywny, ponadogólny system wartości.

Nowy dokument tekstowy Krzysztofa Szeremety jest poetyckim zmaganiem się z poszarpaną tkanką świata, wobec której usytuowany zostaje jej językowy ekwiwalent – wiersz, wyrażający się w ocalającym, choć ułomnym języku. Poeta  zbiera porozrzucane, niekoherentne, często wewnętrznie sprzeczne obrazy, kolażując je w procesie twórczego przerabiania.

 

Rzeczywistość rozumiana jako przedmiot wystawiony podmiotowi do czytania (interpretowania) odnosi skojarzeniowo do postrukturalistycznego myślenia rzeczywistości Jacquesa Derridy i najsłynniejszego chyba zdania filozofa: „wszystko jest tekstem”. Dla Szeremety nie tylko rzeczywistość poddaje się czytaniu, ale wręcz domaga się samego przerabiania w inny rodzaj tekstu – poezję, będącą nieustannym zmaganiem poety, gdyż język, będąc tworem arbitralnym, nie jest w stanie reprezentować zbyt dynamicznego, nieuchwytnego dziania się rzeczywistości. Nieustanny agon zauważalny jest w poezji Szeremety na wielu poziomach, ujawniając się w porządku metafory, jak i rzeczywistej konstrukcji językowej, niejednokrotnie wprowadzając odbiorcę w bezsens, niezrozumiałości, zaciemnianie skrywające szczątki sensu. Szeremeta próbuje ocalać świat, dokumentując w poezji te obrazy, które wydawać się mogą dla niego kluczowe, egzystencjalnie istotne, prowadząc ku próbie samorozpoznawania, stając wobec egzystencjalnego zmagania. Poza tym jest to poezja znoszenia, mieszania porządków (sacrum – profanów), wyznaczania nowej drogi w niedookreślonym, amorficznym kształcie nowego, ukształtowanego po roku dziewięćdziesiątym, świata.

 

Męczące wiersze są odbiciem męczącej tkanki świata, akcentujące jej niewyrażalność. Wydaje się, że u Szeremety brakuje związku, relacyjności, a każdy przytaczany element zdany jest na samoistność, trwając jakby w zredukowanej hierarchii, w uniwersalizacji, ujednorodnieniu. Dlatego metafizyka tak łatwo przeplata się z powszedniością, patos z plugastwem, moralna wątpliwość traci ważność wobec nierozstrzygalności pochodzącej jakby z esencjalnej niemożności świata; próba ujednorodnienia, którą dokonuje się u poety według własnych reguł wyboru. Wydaje się, że tekstowa rzeczywistość wiersza to ruch egotyczny, akcentujący własną niemożność zbudowania trwałej relacji wobec innego, traktowanego w porządku iluzji, złudzenia. Nawet jeśli poeta wyciąga rękę do innego/innej, to jedynie w celu somatycznego, zmysłowego doznania, rozpoczynającego ruch odrzucenia. Dlatego obecność staje się negacją, a rzeczywistość klatką, w której umiera cała metafizyka, a jeśli nie umiera, to odnajduje się gdzie indziej, znajdując swe miejsce w powszechności, w najbliższym, często wręcz banalnym, a znaczącym elemencie wyłącznie dla artykułującego tekst podmiotu.

 

Całościowy opis rzeczywistości jest dla poety niemożliwym ze względu na nie dającą się ująć złożoność świata. Stąd pojawiają się nieprzystające do siebie obrazy, wprowadzając podmiot niejako w schizofreniczne rozbicie. Tym sposobem poeta ponosi specyficzny rodzaj porażki, paradoksalnie nakazujący kolejny ruch utekstawiania świata. Czerpiąc z niemożności wyrażalności, Szeremeta buduje potencjał do kolejnego wyławiania zdarzeń i przerabiania ich w dokumenty, poświadczające partykularne, osobiste doświadczenie świata, ubierane w subiektywny, ponadogólny system wartości. Dlatego ma miejsce znoszenie wspólnoty, rozumianej jako naddany, kontekstualizujący dyskurs, wyznaczający powszechną tożsamość, dokonujący się w porządkowaniu i obiektywizacji doświadczenia. Stąd wnioskować można, iż poeta pragnie zaprezentować myślenie przejścia z poziomu ogólności, przyznającej sobie prawo do kształtowania i wydawania moralizujących sądów, na poziom subiektywnego uobecniania żywego doświadczenia, wtłaczanego w indywidualny, poetycki tekst. W tym miejscu dokonuje się ruch etyczny poety, będący próbą zapamiętania, przerobienia i zrozumienia partykularnych obrazów świata, w celu ich zachowania czy ochraniania. Z drugiej zaś strony niemożność zatrzymania czasu i jego nieustanny bieg uświadamia ciągłość tracenia, rozmywania się ogólnego oglądu rzeczywistości.

 

Wydaje się, że Szeremeta w zbyt popularnym dziś, ponowoczesnym modelu poetyzowania nie domyka niczego, dlatego po częstokroć wikła się w tworzenie nieczytelnych, niereferencjalnych obrazów, prowadząc język na własnej, podmiotowej smyczy. Czytając wiersze, mamy do czynienia z zerwaniem wielkiej, nadrzędnej i roszczącej sobie prawo do hierarchizowania narracji, na rzecz konstrukcji własnej mikronarracji, będącej emanacją niemożności i nawet niechęci skierowanej ku próbie obejmowania całości. Dlatego poezja ta jest poza wartościowaniem i wydaje się, że uznanie jej należy wyłącznie do subiektywnego, indywidualnego sposobu odczuwania, gdyż bezkompromisowość zmagań pisarza przerabiającego w akcie twórczej pracy doświadczenie w tekst nie może być mierzone podług żadnej odgórnej skali, szczególnie przez młodych odbiorców, rozpływających się w nieuchwytnej, amorficznej i subiektywnie mapowanej współczesności.

 

Szeremeta daje ciekawy, aczkolwiek niełatwy (lub zbyt łatwy, czy wręcz banalny) poetycki kąsek, wzywający nie tyle do intelektualnego zmagania, ile do próby akceptowania określonego sposobu wyrażania i poetyckiej wrażliwości. Poezja ta może, jak też nie musi, się podobać i nie ma żadnego wiążącego argumentu, aby zaangażowany czytelnik musiał po nią sięgnąć. Momentami wydaje się, że zapis Nowego dokumentu tekstowego był prosty do stworzenia, podobnie jak prosty może być do usunięcia. Jeśli tomik nie znalazłby miejsca we współczesnej mapie życia literackiego, nikt by nie poczuł się zawiedziony, odczuwając dojmującą pustkę niewypełnionej jeszcze niszy. Jeśli się zaś znalazł, to dobrze. Tak też można.

 


Paweł Handzlik

 

 

Nowy dokument tekstowy, Krzysztof Szeremeta
Wydawnictwo Zeszyty Poetyckie
Gniezno 2011