„Odpływamy jak nieparzyste wysepki”. O debiucie Jakuba Sajkowskiego

Tomasz Smogór
Tomasz Smogór
Kategoria nisza krytycznoliteracka · 20 stycznia 2012

Czytam ów tomik jako opowieść o człowieku, bólu, zmaganiu się z chorobą drugiego człowieka, a także wyalienowaniu.

Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłem uwagę przy lekturze Ślizgawek, jest nagromadzenie czerwieni w dobranym rekwizytorium. Zdają się to już sygnalizować części, na jakie jest podzielony tomik, czyli: Odchodząc od ognia i Wracając do ognia. Drugim ważnym, obok ognia, elementem podkreślającym czerwień, jest krew. Kolor ten przejawia się też poprzez inne słownictwo. Jest to osadzone w pewnej kontrze do bieli zimowego krajobrazu.

 

Tomik osnuty jest wokół kilku tematów, z których jednym z kluczowych jest Rosja. Nie tylko, jako miejsce rozgrywania się wierszy, ale i region historyczno-kulturowy. Występują więc odniesienia do prawosławia, świata cerkwi i ikon. Przywoływane są wydarzenia historyczne. Pojawiają się także wielkie nazwiska literatury rosyjskiej (Tołstoj, Czechow czy Bułhakow). Tak więc mamy Annę Kareninę, Oniegina czy Annuszkę. Znajdujemy się na Patriarszych Prudach, na stacji moskiewskiego metra, w Igarce czy w Jałcie (dziś Ukraina).

 

Nie tło rosyjskie jest tu jednak, w moim poczuciu, najważniejsze. Czytam ów tomik bardziej jako opowieść o człowieku, bólu, zmaganiu się z chorobą drugiego człowieka, a także wyalienowaniu.

 

Z wiersza otwierającego tom, „ORh-”, dowiadujemy się o niedopuszczeniu jednego z bohaterów do poboru krwi, gdyż: „krwi zdrowej i chorej nie można mieszać”. Kolejny wiersz zdaje się być jego kontynuacją, kiedy okazuje się, że: „...w oczekiwaniu na diagnozy, w bezsenności, jesteśmy/samotni?” („Małe rezurekcje”). Ile to mówi o bezsilności wobec choroby, kiedy „nabożeństwa” nie działają. A dodatkowo podmiot ogranicza się do drugiej osoby w słowach: „...w tobie się kończę...” („ABRh-”). I nawet Bóg nie ma w oczach owych więzów krwi (,,Pierwszy wiersz dla Ewy”). W jednym z wierszy podmiot wyznaje, że: „Trzeba być żeby wiedzieć co się posiada. // Jedyne, co dzielę ze światem, to choroba...” („Wstrząs”). Ostatecznie więc zmywa się naczynia po zmarłych („Małe rezurekcje”, z części drugiej).

 

Jest to bliskie filozofii egzystencjalnej, iż życie ludzkie jest absurdem, a człowiek jest skazany na samotność. Wierszem, w którym zdaje się tkwić odpowiedź owego odejścia od ognia, jest „You will never walk alone” (1) w symbolicznej scenie „gasnącego” psa (suki), przeradzającego się ostatecznie w człowieka.

 

Druga część jest w dużej mierze powrotem podmiotu do dzieciństwa, do ogniska domowego. Zawiera sporo złych wspomnień z nim związanych, jak np. „Śnieżki”, w którym dzieci „Biorą jedynie sypki śnieg, w zamian tępy ból”.

 

Ślizgawki to świat, w którym ludzi łączy bardziej wspólny śmiech, podczas oglądania filmu, niż inne relacje. Obraz chłodu i wyalienowania. A także wymieszania kulturowego, w którym rzeczywistość się zlewa, jak w kubku herbaty lipowej, by użyć porównania z wiersza „Joanna i alergie”.

Ślizgawki jawią się jako metafora świata niestabilnego – czy to w kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami” („Rejs Winogrady-Wilczak”), czy w scenie, z wiersza tytułowego, gdzie podłoga w pociągu zamienia się w ślizgawkę. Znaczącym będzie tu fragment z wiersza „Ratuś”, gdzie:

 

                   Świat ściera się, śmieje, świstki ściółki w środku,
                   trzask ciepła ogniskowej, trzaski lodu na rzece.
                   W swoich snach odpływamy jak nieparzyste wysepki.


Ale Sajkowski podejmuje także inne tematy. To również uważny komentator rzeczywistości, potrafiący odnieść się do środowiska kiboli:

 

             A oni nie patrzą na ostrzegawcze barwy,
                 gwiżdżą na skojarzenia klejące do słowa „asfalt”
                 jak skórka od banana rzuconego z trybun.
                 W ich tożsamości jest miejsce, by się otworzyć,

            („Lot trzmiela”)


czy spojrzeć krytycznym okiem na kulturę popularną:


               Czujesz

 

               ten związek z wysoką kulturą, kiedy gasną
               ekrany multipleksów i pojawiają się

 

              naprawdę białe wiersze?
           („Czujesz”)

 

Charakterystyczną cechą tomiku są wiersze o wspólnych tytułach, nieposiadające numeracji, co nie zakłada jakiejś odgórnej kolejności lektury, są to: „You will never walk alone”, „Jałta”, „Małe rezurekcje”. Występują też wiersze o zbliżonych tytułach „ORh-” oraz „ABRh-” mające w zamierzeniu korespondować ze sobą. W utworach tych powracają motywy, miejsca i postaci. Inną cechą tomiku są anglicyzmy.

 

Ślizgawki są niejako kontynuacją myśli autora, którą zawarł w wierszu „Maj”, pochodzącym z przeddebiutanckiego arkusza Piętra. Kręgi: „...ogień oznacza życie. Czerwień oznacza wschód”. Tomik jest sprawnie skomponowaną całością, ze słowami kluczowymi: Rosja, choroba, ślizgawki oraz ogień i krew jako pierwiastki życia. Wierszom towarzyszy motyw podróży koleją oraz sporo scen oniryzmu. Przy lekturze odniosłem jednak wrażenie przesytu czerwieni. Czasami do tekstów wkradało się nadsłowie. W niektórych zaś miejscach przerzutnia stawała się, w moim odczuciu, zbyt nachalna. Jednakże tomik zainteresował, będę obserwował dalsze poczynania literackie Jakuba Sajkowskiego.

 



                                                                                           

                                                                                               © Tomasz Smogór

 

 


Jakub Sajkowski, Ślizgawki
Zeszyty Poetyckie, 2010
liczba stron: 52