Ktoś umiera, ktoś wypada, a pociąg kontynuuje podróż

anonim
Anonimowy użytkownik
Kategoria nisza krytycznoliteracka · 13 października 2011

Zmęczenie. Gdybym miał opisać za pomocą jednego słowa kondycję kobiety mówiącej w „Fabryce Tanich Butów” Magdaleny Gałkowskiej, to być może użyłbym właśnie tego.

Z pewnością zawahałbym się przy „niepokoju”. Oglądanie się wstecz i łowienie obrazów tego, co za plecami, obok, rzadziej na horyzoncie. To fotograficzne wiersze, stawiające, jak zaznaczyła sama autorka, na precyzję. Krótkie frazy, następujące po sobie jak ruchy ołówka podczas szkicowania rysunku.

 

świat trzeba unieruchomić, bo tylko tak
można spojrzeć mu w oczy

 

zatrzymanie akcji i opis, bez pośpiechu i przypadkowości. Zmęczenie. Nie wolno niczego przegapić, to nie jest bezmyślny pęd młodości, ale liczenie,  sporządzanie listy dobytku.

 

Poczucie utraty ciąży nad wierszami, co jakiś czas wkradające się w nie pod postacią konkretnych słów. Żal za czymś, co nie miało szans na zaistnienie, gorzkie formułowanie uszkodzeń wewnętrznych poczynionych przez niepowodzenie. Pozostali mężczyźni to zaledwie chłopcy, nie robią wrażenia. Erotyzm – chłodny, niejednoznaczny, raczej brzydki. Trudno doszukiwać się żaru i płomiennych wyznań. Improwizacji. Wszystkie klocki od dawna są na miejscach.

 

 

Pojawia się obsesja śmierci, potrzeba ucieczki. Tymczasowość zniechęca do pozostania na swoim miejscu, bo to miejsce nie posiada mocnych fundamentów. To już nie jest moment, w którym trzeba coś sobie udowadniać, ścierać się z życiem na jego warunkach.


w zaułkach, gdzie nie dociera światło
nie będzie śladów na ciele. nie będzie
żadnych prób. jedynie pewność.

 

Spokój jako cel i obiekt pragnienia. Z kolejnych wierszy – obrazów możemy wyczytać zniechęcenie powoli toczącym się schematem, w który zmieszczeni są ludzie. Ktoś umiera, ktoś wypada, a pociąg kontynuuje podróż. Jest się daleko od innych, bo bliskość jest trudna, kosztuje krew. To właśnie alienacja i ciężar przeżyć stanowią główne przyczyny dystansu podmiotu, który zwraca się coraz bardziej w kierunku jakiejś ostateczności.

 

To, co mógłbym zarzucić tomikowi i zawartym w nim wierszom, to pewnie nierówność. Niektóre z rysunków naszkicowane są zbyt niewyraźnie, a zdjęcia nie ujmują niczego szczególnie poruszającego. Poprawność i jakość dykcji sprawiają, że nie ma tu tekstów słabych, są natomiast bezbarwne. Głębokie, przeżyte fragmenty przecinane są niekiedy sprawnie spreparowanymi komunikatami. Brakuje krwi. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że przybrana poetyka trzyma w ryzach szaleństwo i sposób opisu to konsekwentnie budowana całość, przemyślana i kompletna. Ja, jako odbiorca chciałbym jednak oberwać od poezji odrobinę głębiej. Zdarza się to tutaj od czasu do czasu, kiedy autorka nurkuje i uderza prosto w nerw. Z pewnością trudno jest pogodzić precyzję z emocjonalnością, zrozumiałość z krzykiem. Dostajemy zestaw bardzo dobrze skrojonych, ciekawe napisanych wierszy, które uzyskują całkiem niezły wydźwięk uniwersalny. Czy poruszają? Do mojej wrażliwości przedarły się niedobitki, ale trzeba przekonać się samemu. Być może nie jesteście aż tak gruboskórni.

 

 

 

 

 

Magdalena Gałkowska, Fabryka Tanich Butów

Liczba stron: 46

Wydawnictwo Kwadratura, 2009