Autorzy już od samego początku odważnie stawiają tezy, dość trafnie analizują zachowania, obyczaje i oczekiwania współczesnego społeczeństwa...
„Zmieszały się estetyki i poetyki, style i sposoby komunikowania. Środki przekazu [...] stały się obiektem uwielbienia.” – tak dzisiejszy świat widzą autorzy Książek i ekranów. Generalnie porównują oni, bynajmniej nie jednokrotnie, popkulturę do supermarketu, w którym każdy bierze co chce i za to płaci - proste zasady.
Autorzy już od samego początku odważnie stawiają tezy, dość trafnie analizują zachowania, obyczaje i oczekiwania współczesnego społeczeństwa, co uświadomiłem sobie dopiero po przeczytaniu połowy książki. Przeważnie zaczynają bardzo niewinnie – bo czego można się spodziewać od tekstu, który bazuje na np. Zaczarowanym ołówku? – a kończą często – humorystycznie ujmując tematy kontrowersyjne. Wydaje się, że autorzy ułożyli eseje w naprawdę przemyślany sposób. Próżno szukać tu przypadkowego tekstu, którego lektura nic ze sobą nie niesie.
Na początku poznajemy stosunek autorów do komiksów, obrazów, fotografii, kolekcjonerstwa, komizmu, a później do bardziej poważnych dziedzin życia, które niegdyś były opakowane w coś, co teraz nie istnieje – tabu. I trudno nie podzielić ukrytego przerażenia autorów, kiedy czytamy o wyuzdaniu otaczających nas zewsząd mediów – wszystko ocieka nagością, seksem, wręcz pornografią. Bilbordy, reklamy, gazety, gry – tam wszędzie są nagie kobiety, które, de facto, same do tego doprowadziły.
Kiedy czytelnik zaczyna czytać Książki i ekrany, może zniechęcić go ilość odniesień do starszych dzieł i ich twórców. Autorzy poświęcają nawet jeden cykl esejów trylogii Henryka Sienkiewicza. W książce można znaleźć odniesienia do lektur szkolnych (Zbrodnia i kara, Nie-Boska komedia), ale także do mniej znanych tekstów czy postaci (w jednym krótkim eseju można doliczyć się aż sześciu nazwisk i tytułów ich tekstów). Biorąc pod uwagę fakt, że książka została skierowana głównie do młodych ludzi po szkole średniej, momentami staje się ona zbyt trudna. Oczywiście, tacy panowie jak Platon, Różewicz, Mickiewicz, Rembrandt są znani, jednak obawiam się, że o Januszu Tazbirze młodzi ludzie nigdy nie słyszeli, co z pewnością może utrudnić zrozumienie toku myślowego autorów. Dlatego podczas czytania książki warto zerknąć do Internetu lub tradycyjnych słowników, które na pewno przydadzą się niejednokrotnie.
Celem Leszka Pułki, Małgorzaty Kosińskiej-Pułki oraz Agnieszki Ziółek, jak sami piszą, było ułatwienie życia ich „młodym przyjaciołom”. Chcieli postawić drogowskazy między nimi a dzisiejszym światem, który w pewnym momencie może być dla młodego człowieka niejasny. Ale zachodzi tutaj pytanie, czy aby na pewno taka pomoc jest realna? Czy da się ukierunkować młodzież w odpowiednim stopniu? Sam, będąc w tej grupie społecznej, jestem w stanie z dość dużą pewnością stwierdzić, że nie. Dlaczego? Z jednej prostej przyczyny. Mianowicie z tej, że – jak sami autorzy stwierdzili – dzisiejsza młodzież nie chce czytać – ona chce widzieć, ona potrzebuje wrażeń wizualnych! Jednakże wcale to nie oznacza, że nie warto przeczytać Książek i ekranów. Z pewnością warto, dzięki zapoznaniu się z treścią, lepiej rozumieć kulturę, z którą przecież spotykamy się każdego dnia. Poza tym, w trakcie czytania dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy, uświadamiamy sobie to, co od dłuższego czasu ukrywa się w zakamarkach naszego intelektu. Cała sztuka polega na tym, aby w przyszłości wykorzystać pozyskaną wiedzą w odpowiednim stopniu.
Artur Zawadzki/ Nisza Krytycznoliteracka
„Książki i ekrany. Eseje o kulturze popularnej”
Leszek Pułka, Małgorzata Kosińska-Pułka, Agnieszka Ziółek,
Anna Wojciechowska,
Oficyna Wydawnicza ATUT, Warszawa, 2005
Liczba stron: 236, okładka miękka.