Drugi esej omawiający twórczość Grzegorza Kwiatkowskiego w ramach Niszy Krytycznoliterackiej wyszedł spod pióra Marcina Sierszyńskiego.
Czytając wiersze Grzegorza Kwiatkowskiego z najnowszego tomu Osłabić można odnieść wrażenie, że niełatwo będzie mu zrezygnować z powziętego kształtu wiersza. To już trzecia książka poetycka, w której eksploatuje podobne tematy, wykorzystując wypracowaną już metodę używania języka – charakterystycznego, sporo czerpiącego z tradycji tzw. poetów przeklętych – i wierszy stawiających na opis, poznawania przestrzeni i jednostkowych historii.
1.
Umieszczony w tej książce „literacki tryptyk” składający się z wierszy o wspólnej nazwie urodzić składa się na swoiste credo poety. Pesymistyczne słowa powtarzane jak w refrenie, łączące się we wspólny motyw: „powinni się nie urodzić” (urodzić), ewoluują w stronę: „powinniśmy się nie urodzić” (urodzić II) aż do konkretyzacji: „powinien się nie urodzić” (urodzić III). Przejście z oskarżenia do kajania się i powrót do skargi, wciąż jednak asekurujący się słowami „powinniśmy się nie urodzić”. Można do tego dodać historię bez większych zobowiązań interpretacyjnych, gdyby po drodze tego tryptyku nie pojawił się wiersz urodziły. Wspólny rdzeń tytułów może sugerować wtrącenie – wtrącenia zawsze są ważne – albo wzięcie w nawias snutej narracji (stanowienie harmonijnej całości) poprzez odwołanie się do postaci znanych nam z poprzedniej książki Kwiatkowskiego, czyli Eine kleine Todesmusik.
urodziły
aby choć odrobinę wzmocnić i podrysować swoje życie
chodzą w góry
świnie idące na rzeź:
Uve Justice Bertche i Lili
pozaszywane świnie
żeby nie wypadły im flaki
chociaż i tak przez odbyt wypadają
„co się z wami stało?
pamiętam was jako małe różowe piękności
w dzieciństwie życie stało przed wami otworem”
„najadłyśmy się przedmiotów i doświadczeń
które nam podstawiono
jesteśmy bardzo zakłamane i wiecznie podniecone
lepiej byłoby dla nas
gdybyśmy się nie urodziły”
Powrót w Osłabić do Uve, Justice, Bretche i Lili stanowi zamknięcie ich historii zawartych w poprzednim tomiku, jak i uzupełnienie trzech omawianych wierszy. Dlatego jest naraz wtrąceniem i nawiasem. Erratą i kluczem interpretacyjnym. Warto na to spojrzeć w kontekście zamknięcia tryptyku, czyli urodzić III oraz pojawiających się w nich postaci. Te w powyżej cytowanym wierszu reprezentują nihilizm, który ujawniają w swojej zbiorowej wypowiedzi. Zaś mężczyzna, który „często chodził roztargniony po ulicach i zaczepiał przechodniów” (urodzić III) przypomina w swoim zachowaniu szaleńca wieszczącego „śmierć Boga”, czyli uosobienie filozofii walczącej z europejskim nihilizmem. Nawiązania do dwóch przeciwnych sobie wartości moralnych nie jest bezzasadne, zważywszy na potęgę ich oddziaływania na dzisiejsze czasy. A wskazówką są ostatnie słowa zmierzających na górę „świń idących na rzeź”. Wyraźnie nawiązują do słów Schopenhauera. Leszek Kołakowski pytał się kiedyś, nawiązując do pesymistycznej filozofii gdańszczanina (proszę zauważyć, że drogi Schopenhauera i Kwiatkowskiego „krzyżują się” na Pomorzu): „Czy powiedzenie, że lepiej by było, gdyby świat nie istniał, ma sens jakiś, cz też jest całkiem niedorzeczne: lepiej dla kogo? Nie dla nas, skoro nas by nie było. Nie dla woli kosmicznej, bo dla niej nic nie może być lepsze albo gorsze. Więc lepiej w ogóle? Cóż to znaczy? A jeśli powiedzenie jest absurdalne, czy równie absurdalna jest jego negacja, czyli powiedzenie: »dobrze, że świat istnieje«?”[i] Nawiązuję do tych słów, gdyż dźwięczą mi w głowie od wielu lat, a Kwiatkowski reanimuje te pytanie, nie próbując nawet odpowiedzieć na nie. Zmniejszając „świat” do roli czterech bohaterów wiersza stwarza nową sytuację poetycką, nawiązującą do pewnych idei, ale wciąż pozostającą na gruncie badań autora Przeprawy.
2.
Powyższe rozważania na temat czterech świetnych wierszy, wchodzących w skład Osłabić, miały na celu wprowadzenie do moich opinii zawartych we wstępie tego szkicu. Dlaczego uważam, że Kwiatkowskiemu ciężko będzie zrezygnować z wiersza narracyjnego, opartego na lirycznych rozdziałach? Oto odpowiedź: jest on poetą konsekwentnym. Co pociąga za sobą pewną odpowiedzialność – za siebie jak i za czytelnika, który zazwyczaj oczekuje czegoś nowego (tzw. masowy – w poezji powszechnie uważany za gatunek wymarły, jednak pozostałości po przodkach dają się nieraz we znaki). Dzięki konsekwencji autora trzeci tomik powinno czytać się, cóż, jak otwartą księgę. W wielu recenzjach książek tego poety zwraca się uwagę na kreowanie przezeń sytuacji lirycznych, jednak nikt bodaj nie zastanowił się, w jakim celu Kwiatkowski tak konstruuje wiersz. Wydaje się, że w ten sposób autor buduje sieć powiązań, opierających się na fragmentaryczności przedstawień, a więc powiązania są niejako autonomiczne podczas procesu czytania – narzucają się same, bez pomocy z zewnątrz. W tym sensie są to także wiersze mówiące językiem utajnionym, który swój byt osadza dopiero w relacji tekst->czytelnik, w czym przewyższa inne „konsekwentnie” projektowane książki starające się utrzymać spójność tylko na planie estetyki, czyli chcące dotrzeć do czytelnika okrężną drogą tekst->wrażenie wzrokowe->czytelnik. Osłabić, podobnie zresztą Przeprawa oraz Eine kleine Todesmusik, tworzą wielką narrację pozlepianą delikatną nicią.
3.
Co Kwiatkowski chciał „osłabić”? Wolę mocy, jak w prologu zostało napisane? A może nie kogoś/coś, lecz wykazać osłabione struktury społeczeństwa (matka, s. 13; upośledzona, s.15), zanik wartości i chęci życia (autor II, s. 28), przemieszanie społecznych ról i końcowe ich zrównanie (zębów, s. 51)? Nadanie tytułu książki poetyckiej w bezokoliczniku byłoby jaskrawym przykładem osłabienia języka, niezdolnego do konkretyzacji, słabego i gubiącego się; wiele wierszy zawartych w tym tomie gubi w tytule wartość gramatyczną, naznaczając treść rezygnacją w podjęciu walki z ginącymi kwestiami użytkowania mowy. A jak wiadomo, „język jest skarbnicą wiedzy i myśli ludzkiej”, która to skarbnica w Osłabić zatraca się, obraca w nicość. Dlatego wiersze są „tylko” strzępami większej narracji.
Nie chciałbym być źle zrozumiany – autor Przeprawy niewiele ma wspólnego z lingwistami, niemal nic. Ucieka od modnej poetyzacji umieszczonej w języku. Feliks Przybylak w Inskrypcjach ulotności podzielił się ważną myślą nt. istoty języka, pisząc o Traktacie Wittgensteina:
Celem filozoficznego myślenia staje się logiczne wyklarowanie myśli. Punkt wyjścia stanowi refleksja, że świat nie jest już światem rzeczy i przedmiotów, natomiast jest światem faktów w przestrzeni logicznej. Ich obrazem jest myśl. A postrzeganie zmysłowe myśli wyraża się w zdaniu. Zatem zdanie jest dla języka, dla myśli rodzajem kostiumu, przebrania. Idąc dalej tym tropem, zdanie w takim układzie staje się obrazem rzeczywistości, a więc modelem.[ii]
Odbicie tego układu znajdujemy właśnie w Osłabić. Więcej nawet, ów model u Kwiatkowskiego staje się zarazem tarczą, chroniącą przed pochopnym upraszczaniem odbioru tych wierszy. Zakładając kostium, broni swojej wizji świata, gdyż tylko w ten sposób jest w stanie wywołać wrażenie. Dobrą ilustracją tych słów jest wiersz lekcja estetyki w zajezdni tramwajowej:
I
pasażerów poproszono o opuszczenie pojazdu
po godzinie usunięto awarię
II
było tam wielu mu podobnych
za wielką przeszkloną szybą zachodzące słońce
byli spokojni
wrócili do swoich małych czynności
było im dobrze
Tutaj rolę tarczy pełni szyba, a „zachodzące słońce” jednoznacznie kojarzy się z „końcem” – dnia, życia? Podmiot liryczny rozumie, że opuszczając autobus straci pewną część siebie i powróci „do swoich małych czynności” jak inni, wtopi się w tło. Przyrównanie człowieka do awarii, którą trzeba usunąć, tworzy atmosferę raczej lekcji historii estetyki, niż jej żywe uczestniczenie w dzisiejszym świecie. Smutne, ale łatwo udowodnić, że prawdziwe.
4.
Podsumowując, wiersze Kwiatkowskiego są przejmująco smutne. I zdecydowane na ukazanie nam pesymizmu jako najwłaściwszego spojrzenia na rzeczywistość. Słowa, które chcą nam uświadomić, że lepiej abyśmy się nie urodzili nigdy, wyszły już poza ramę książkową: „Powinni się nie urodzić” jest projektem, który został zrealizowany w Gdańsku. Warto pamiętać o tym wszystkim także słuchając muzyki, jaką tworzą Trupa Trupa (nawet tutaj skojarzenia ze śmiercią!), gdzie Grzegorz Kwiatkowski jest wokalistą i gitarzystą. Osłabić zaś jest jego najlepszą książką – dojrzałą, bardziej wyważoną i skupioną na realiach, w jakich przyszło nam żyć.
Marcin Sierszyński
[i] L. Kołakowski, O co nas pytają wielcy filozofowie. Trzy serie, Kraków 2008, s. 195.
[ii] F. Przybylak, Inskrypcje ulotności. Przemiany w polu tworzenia, Wrocław 2002, s. 63.