Dominik jest człowiekiem wielu talentów — raper, producent muzyczny i inżynier dźwięku, a także muzyk, kompozytor. Artysta nie daje o sobie zapomnieć. Całkiem niedawno pojawił się jego najnowszy singiel „Twoja przestrzeń”.
Karolina Filarczyk
DONIU
Umówmy się, że mamy 2004 rok, w niedalekiej przyszłości pojawia się twoja Monologimuzyka. Zakładałeś w najśmielszych marzeniach, że wszystko w twoim muzycznym życiu potoczy się w tym kierunku?
Absolutnie, i to było piękne, że nic nie zakładałem. Chciałem po prostu robić muzykę i chociaż przez chwilę łączyć przyjemne z pożytecznym.
„Przestrzeń”, która wówczas otworzyła Ci największe wrota muzycznego show-biznesu, stała się prawdziwą kością niezgody – ortodoksi mieli ci za złe, że „sprzedałeś” hip-hop, świat muzyki popularnej przekonała się, że twoja muzyka może być dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych. Gdyby teraz ktoś poprosił cię o tak szaleńczy krok w muzyce – zdecydowałbyś się?
„Żałuj tylko tego, czego nie zrobiłeś” - to ułatwia życie. Nie mamy wpływu na przeszłość, żyjmy i starajmy się układać przyszłość, tylko na nią mamy minimalny wpływ. Krytyka jest potrzebna. Hejt niekoniecznie. Nic nie wnosi, tylko krzywdzi. Jednak dzięki muzyce, mimo ostracyzmu, mogłem rozwijać się na też na innych polach, poznawać ciekawych ludzi i nadal poszerzać swoje horyzonty, umiejętności, mogę pracować, kreować i nadal to robić, myślę, że z sukcesami. Ponownie zdecydowałbym się na ten krok, co więcej, nagrywałbym więcej takich utworów wtedy.
Całkiem niedawno pojawiło się (moim zdaniem) konkretne Postscriptum do „Przestrzeni”. „Twoja przestrzeń”, to kontynuacja tamtego numeru, dopisek, czy ot mała dygresja à propos tego, co tu i teraz?
Nagrywając ten utwór blisko 20 lat temu, rozpoczynałem przygodę z muzyką na szeroką skalę, utwór był bardzo osobisty i dzięki temu oryginalny. Dziś nagrywając swoisty „follow up” do oryginału odwołuję się do dzisiejszych obserwacji pokolenia 40 latków, tego, co nas otacza, naszej przestrzeni, tego, co zastajemy rano tu i teraz. Mamy inne obowiązki, radości i zmartwienia niż wtedy, dla jednych przestrzeń się zamyka, dla innych wręcz przeciwnie - wciąż nowe wyzwania ją poszerzają. Myślę, że moja się poszerza regularnie i o to dbam.
Klip do nowego utworu powstawał w pięknych okolicznościach przyrody. W obiektywie widać zarówno polskie krajobrazy, jak i islandzkie. Dlaczego pojechałeś właśnie na Islandię?
A uwierzysz, że ujęcia z Islandii i ujęcia z Polski dzielą 4 lata? Tuż przed pandemią dostałem zaproszenie z Polskiej Szkoły w Reykjaviku, aby spotkać się z młodzieżą i dzieciakami stąd pomysł na nagrania przy tej okazji. A zupełnie niedawno dograliśmy ujęcia w Gdyni i tak powstał klip. Często nagrywamy ujęcia w nietypowych miejscach, do których podróżuję. Tu należą się podziękowania dla chłopaków współpracujących z moją agencją kreatywną #dlpromotion - Maciejowi i Kubie, ale i Łukaszowi odpowiedzialnymi za zdjęcia i montaż. Lubię taki klimat klipów!
Muzyka od dłuższego czasu nie jest twoim głównym zajęciem. Czy mimo wszystko planujesz pojawić się na scenie z mikrofonem w ręku?
Gram od czasu do czasu oraz pojawiam się gościnnie na koncertach innych wykonawców. Obecnie spełniam się na kilku polach: w agencji kreatywnej DL Promotion, na polu producenckim i marketingowym. Wspieramy marki i podmioty publiczne w promowaniu produktów i nowych rozwiązań. Również starałem się przez lata nabywać kompetencji oraz sukcesywnie rozwijać umiejętności, stąd ukończenie studiów podyplomowych - które były kolejną ciekawą przygodą. Cieszę się, gdy mogę realizować nowe projekty i pracować z zaangażowanymi ludźmi, których szanuję. Muzyka zawsze była i będzie moją pasją, która jest dla mnie świetną odskocznią od pędu, w którym każdy z nas na co dzień funkcjonuje. Warto pisać i grać, aby nie zwariować!
Słowo „mówione” w muzyce jest cały czas na czasie. Wielu młodych myśli, że po wydaniu numeru czy dwóch złapali Boga za nogi i będą gwiazdami hip-hopu. Na własnej skórze przekonałeś się, że tak nie jest. Z perspektywy czasu miałbyś jakieś złote rady dla wszystkich „młodych gniewnych”, którzy szturmem pragnąć, zdobyć scenę?
Nie jestem wujkiem „dobra rada” - każdy z nich wywodzi się z innych uwarunkować społecznych. Każdy przypadek jest inny. Jedno się nie zmienia: potrzeba dużo pracy, otwartości, szczęścia i również talentu. Grunt, by nie zapomnieć o tym, że popularność przychodzi falami a życie to zbiór sinusoid. Chwalę sukcesy innych. Niezależnie od stażu na scenie.