Opollo – „Invisible End”

Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński
Kategoria muzyka · 3 kwietnia 2023

 

W czasach kiedy większość kompozycji jest „zrobiona” a nie zagrana ambient może wydawać się gatunkiem twórczo łatwym. Mało dźwięków, ograniczone barwy, brak wyraźnie wyodrębnionej linii melodycznej. To może kusić niejednego początkującego twórcę.  Łączenie (sklejanie) odpowiednich komponentów przy pomocy jakiegoś dedykowanego programu skomplikowane raczej nie jest. To są jednak tylko pozory. Skupianie się na wybrzmiewaniu poszczególnych dźwięków i jednoczesne osiąganie określonego nastroju do łatwych nie należy. Dlatego też artystów godnych uwagi zajmujących się budowaniem ambientowych nastrojów jest raczej niewielu. Jednym z  nich jest muzyk/muzycy tworzący pod szyldem Opollo. 

Wspomniana wyżej nazwa z jednej strony sugeruje Opole (Jarosław Leśkiewicz – inicjator projektu, pochodzi  z tego miasta, współpracuje też z innymi muzykami), z drugiej strony przywodzi na myśl program Apollo. Nie jest to bez znaczenia ponieważ większość dokonań Opollo odwołuje się do tematyki kosmicznej (księżycowej). 

 

Czego więc możemy spodziewać się po płycie Invisible End (wydanie 02.10.2021)? Klimatów  znanych z wcześniejszych produkcji? Po części tak jest. Po części zaś usłyszymy bardziej mroczne i „agresywne” nastroje. Artyści odważnie eksplorują obszary  o dark ambietowym rodowodzie z mechanistycznymi wtrętami i… rockowym zacięciem (szczególnie 7-my utwór). Łączenie brzmień elektronicznych z gitarowymi nie należy do odkrywczych, ale ułożenie z takich plam dźwiękowych czegoś godnego uwagi do łatwych nie należy. Opollo to się udaje mimo oszczędnych (minimalistycznych) środków wyrazu. Takie podejście artystów dało zaskakujący efekt końcowy. Powstała muzyka tajemnicza, mroczna, żeby nie powiedzieć, że rozchwiana. Jak z sennego koszmaru, choć tym koszmarem (ani tym bardziej koszmarna) nie jest. To oniryczne rozchwianie tworzy niepowtarzalny nastrój, szczególnie wyrazisty w… ciemności kiedy zaczyna pracować wyobraźnia. Może przywiedzie na myśl bliżej nieokreślony zapis z jakiejś obcej planety? Może skojarzy się ze ścieżką dźwiękową do nieistniejącego filmu? A może przywoła dystopijne wspomnienia z przyszłości (lub teraźniejszości)? Możliwości jest bez liku. 

 

Grzegorz Cezary Skwarliński ©

 

P.S. Artykuł pierwotnie ukazał się na blogu MME "Astral Voyager"