Duńska artystka MO wystąpi 15 maja a nie 8 lutego 2022 w warszawskim klubie Niebo.
Każdy, kto naprawdę rozumie muzykę pop, wie, że nie ma lepszego sposobu na rozpoczęcie nowej ery jako gwiazda popu niż zmiana fryzury. Duńska megagwiazda MO to ktoś, kto naprawdę wie co robi - dlatego ufarbowała włosy na rudo. Nowe włosy MO były nie tylko decyzją estetyczną, była to część szerszej ewolucji, którą 32-letnia wokalistka, autorka tekstów i producentka przeszła od czasu wydania swojego ostatniego albumu, "Forever Neverland" z 2018 roku.Po premierze głośnego debiutanckiego albumu "No Mythologies to Follow" w 2014 roku osiągnęła światowy sukces dzięki "Lean On", nagranemu z Major Lazer. Jest to jeden z najlepiej sprzedających się singli wszech czasów, z globalną sprzedażą przekraczającą 13,1 miliona i ponad trzema miliardami streamów.
Chociaż artystka opisuje ten czas jako "przygodę życia", zanim skończyła trasę koncertową "Forever Neverland" w 2019 roku, MO zdała sobie sprawę, że jest wypalona zawodowo. Po powrocie do Danii czuła się wyczerpana fizycznie i psychicznie. "Musiałem zrobić sobie przerwę, żeby dowiedzieć się, dokąd zmierzam i czego chcę." - mówi.
"Motordrome". To tytuł, który nie tylko wskazuje na motywy albumu, ale jest zgodny dźwiękami i kierunkiem estetycznym, które MO teraz odkrywa. Skłania się w ciemniejszy, senny pejzaż dźwiękowy, z echami punkowych i grunge'owych korzeni MO. Rezultatem są jedne z najbardziej klimatycznych i genialnych popowych piosenek, jakie MO kiedykolwiek napisała.
Tworzenie "Motordrome" z uwagi na pandemię było bardzo skoncentrowane wokół Skandynawii i Kopenhagi, co jest słyszalne w charakterystyce płyty. Większość albumu została nagrana w zamknięciu z przyjaciółmi i współpracownikami. "To niesamowici autorzy piosenek, mogę otwarcie mówić o tym, jak się czuję i możemy rozmawiać na te tematy. Wtedy naprawdę możemy tworzyć świetne piosenki. Każdy wygrywa." - mówi MO. W przypadku głównego singla, pulsującego "Live To Survive", MO zaprosiła również brytyjskiego producenta S.G. Lewisa, aby dodać albumowi odrobinę disco blasku.