Muzyka i obraz ruchomy (film) są ze sobą mocno związane. Bywa, że jest to związek nierozerwalny (np. muzyka Philipa Glassa do eksperymentalnych dzieł dokumentalnych Godfreya Reggio: Koyaanisqatsi, Powaqqatsi, Naqoyqatsi). Bywa, że ścieżka dźwiękowa jest na tyle uniwersalna, że może żyć swoim własnym życiem (np. muzyka Vangelisa do Blade Runner’a). Głównym zadaniem soundtracków jest mimo wszystko odpowiednie podkreślenie/przekazanie nastroju jaki niesie (ma nieść) dany obraz. Jest jednak pewna grupa filmów gdzie kompozycje nie tylko wybijają się ponad swoją rolę ale niejako ratują dany obraz. Moim zdaniem tak jest w przypadku rosyjskiego filmu Coma (Кома) z 2019 roku.
Coma to obraz z ciekawym pomysłem na fabułę ale dość nieudolnie opowiedzianą historią. Film może zaskoczyć oprawą wizualną i nastrojem, który oscyluje gdzieś pomiędzy Matrixem a Incepcją. I właśnie ten nastrój kompozycje Andrusa umiejętnie podkreślają. Muzyka nie uratuje całokształtu, mimo najszczerszych chęci. Jednakże jest na tyle dobrze „skrojona”, że niedociągnięcia fabularne filmu stają się jakby mniej zauważalne. Większość kompozycji zawartych na płycie skojarzy się z dark ambientem. Dark ambientem, który jest dość „agresywnie” podszyty dub’em (sekcja symfoniczna też ma sporo do powiedzenia). Takie połączenie mocno oddziałuje na słuchacza tworząc nastrój nie tylko tajemniczości ale też nieustannego zagrożenia. Idealnie wpasowuje się tematykę obrazu. W oderwaniu od filmu kompozycje niczego jednak nie tracą (nawet zyskują, ponieważ mogą „uwolnić” wyobraźnię).
Coma ma niestety wady charakterystyczne dla większości ścieżek dźwiękowych. Niektóre kompozycje są zdecydowanie za krótkie (ponieważ ilustrują konkretną scenę). Od premiery filmu do publikacji muzyki minęło kilka miesięcy (soundtrack ukazał się na wiosnę 2020). Kompozytor jednak nie zdecydował się na wydłużenie utworów (i ewentualne usunięcie powtarzających się motywów). Czy to dobrze, czy to źle trudno powiedzieć. Moim zdaniem trochę szkoda. Klimaty dźwiękowe jakie udało się Andrusowi stworzyć są intrygujące. Gdyby trwały dłużej płyta byłaby mroczniejsza (w pozytywnym znaczeniu).
Grzegorz Cezary Skwarliński ©