CBL to szwedzki duet zajmujący się tworzeniem muzyki, którą często określa się mianem ambient. Czy na pewno? Moim zdaniem ambient to gatunek/nurt, który niesie ze sobą specyficzny, nieuchwytny i wieloznaczny klimat, niekoniecznie z wyodrębnioną melodią (kompozycje o wolnym tempie nie oznaczają od razu ambientu). W twórczości zespołu spotkamy zaś płyty bliższe stylistyce downtempo/chillout niż o stricte ambientowym charakterze. Jednak niektóre dokonania CBL niosą ze sobą na tyle specyficzny klimat, że przy odpowiednich warunkach i zaangażowaniu słuchacza mogą dostarczyć intrygujących doznań tak jak niejedna ambientowa pozycja. Przykładem takiego ambientowego w swoim wyrazie wydawnictwa jest płyta Twentythree z 2011.
Okładka sygnująca materiał oraz tytuły kompozycji sugerują obecność „kosmicznych” nastrojów dźwiękowych. To jednak tylko wskazówka. Odbiór jest w dużej mierze uzależniony od aktualnego nastroju słuchacza, miejsca i czasu odsłuchu. Kompozycje zamieszczone na płycie nie muszą wywoływać kosmicznych skojarzeń. Są jednak niezwykle ilustracyjne, sugestywne i dość melodyjne jak na ambient. W związku z czym pozostawiają duże pole manewru dla… wyobraźni słuchacza tworząc specyficzny klimat tajemniczości. Co z jednej strony może być źródłem uspokojenia, z drugiej powodem nieokreślonego niepokoju. I w sumie na tym można zakończyć. Muzyki zawartej na płycie nie sposób jednoznacznie określić/przyporządkować. Jest wielowarstwowa i każda próba jej opisania będzie tylko nieudolnym przybliżeniem niesionych nastrojów.
Zamiast podsumowania proponuję niewielki eksperyment. Wybrać się z płytą i słuchawkami na spacer do lasu w pochmurny dzień. Ważne aby był to okres kiedy drzewa są bez liści i nie ma ptasiej aktywności dźwiękowej (krajobraz industrialny też się sprawdzi w tej roli). Doznania będą z pewnością zaskakujące.
Grzegorz Cezary Skwarliński ©