Jednym z jurorów współorganizowanego przez Śpiewnik Wywroty, wciąż trwającego VII Festiwalu Piosenki Gitarowej – edycji NIEPOKORNEJ, jest Wojciech Orszewski (aka Vojto Monteur). W dzisiejszym artykule postaram się nieco przybliżyć sylwetkę i najnowszą twórczość tego niezwykłego artysty. Jest o czym pisać...
Z twórczością Wojtka Orszewskiego zetknąłem się już ponad dziesięć lat temu, kiedy Wywrota.pl objęła patronatem rewelacyjną płytę Bartosza Porczyka pt. „Sprawca”. I pewnie byłby to kontakt zupełnie nieświadomy (kto czyta nazwiska zapisane drobnym druczkiem na okładce płyty?!), gdyby sam Bartosz Porczyk nie zwrócił uwagi – w wywiadzie dla moich redakcyjnych koleżanek – na ważny udział w tej produkcji swoich przyjaciół: Łukasza Damrycha i Wojtka Orszewskiego.
Jazz, muzyka teatralna, elektroniczne eksperymenty i ambient
Przez długi czas nazwisko Wojtka kojarzyło mi się z twórczością popularnego na polskiej i europejskiej scenie klubowej zespołu Miloopa (z Natalią Lubrano), który dla fanów muzyki łączącej elementy elektroniki, jazzu, soulu i drum’n’bassu stanowi jakość samą w sobie. Dzisiaj jednak Vojto Monteur to osobowość-instytucja polskiej sceny muzycznej. Współpracuje on, jako muzyk i producent, z wieloma niesamowitymi artystami, jak Leszek Możdżer – w projekcie Symphonsphere, czy Piotr Rachoń, z którego kwartetem, dosłownie kilka dni temu, Vojto nagrał materiał na kolejną płytę. Vojto współtworzy genialny jazzowy skład EABS (Electro Acoustic Beat Sessions) oraz międzynarodowy projekt Paderewski Orchestra, a oprócz tego wykłada w Szkole Muzyki Nowoczesnej we Wrocławiu. Niedawno światło dzienne ujrzała świetna debiutancka płytka Ewy Portnej, pt. Mulier, którą miałem okazję i przyjemność recenzować (zob. tutaj), a której producentem jest również Vojto Monteur. To jest rozmach i pasja tworzenia!
Solowa twórczość Vojto Monteura: Glow ambient works
Vojto niesamowicie aktywnie działa na polskiej scenie muzycznej od wielu lat, a jednak dopiero w tym roku, 29 kwietnia, nakładem wrocławskiego wydawnictwa V Records, ukazała się jego pierwsza solowa płyta z muzyką ambientową. Po licznych, bardzo udanych eksperymentach łączących muzykę klasyczną z elektronicznymi improwizacjami – m.in. podczas nagrywania płyty z pianistką, Katarzyną Borek, pt. „Tempus Fantasy” i w projekcie o tym samym tutule realizowanym, we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol – Wojciech Orszewski postanowił przetworzyć dźwięki gitary elektrycznej i na tej bazie wykreować nową jakość – elektro-gitarowy ambient. Efekt jego pracy jest oszałamiający.
Wydany w tym roku solowy album Vojto Monteura pt. Glow ambient works, urzeka przestrzennością wykreowanych pejzaży, oczarowuje nieoczywistością przetworzonych dźwięków, zaprasza wgłąb magicznego świata otwierającego się w umyśle i wyobraźni słuchacza, a właściwie wiodącego gdzieś dalej, poza to co znane i obejmowalne umysłem. Pozbawione linii melodycznej miękkie dźwiękowe pasaże pozwalają płynąć w tę podróż, jakby dźwięk otwierał nieskończoność czasu i przestrzeni, jakby muzyk otwierał przed słuchaczem inny wymiar. Nienarzucające się, subtelne strunowe akcenty, w barwie i brzmieniu zdradzające inspirację tradycjami Dalekiego Wschodu, mieszają się tu z typowymi dla elektronicznych eksperymetów klikami i szumami. Pojedyncze stuknięcia o tępym brzmieniu i wyczuwalnej wibracji (prawdopodobnie w misę lub inny wschodni instrument rytualny) pulsują na tle z zapętlonych gitarowych flażoletów. Czasem budzi nas szczebiot ptaków, innym razem zaskakuje nagłe (choć nie gwałtowne) przejście tonalne (jak w obrazie) w obszar o innej temperaturze dźwięku. Muzyka raz wiedzie nas z radosnej jasności w nieco mroczniejsze i gęstsze klimaty (i tu usłyszymy czasem chrzęst i poczujemy drżenie, cichą skargę załamań i pęknięć przestrzeni), po chwili jednak coś się znowu rozwibrowuje i wpuszcza nas w kolejny dźwiękowy krajobraz pełny inspirującej energii.
Mimo, że muzyka ambientowa z reguły niczego nie gwarantuje rozgrywając się w przestrzennych, nieograniczanych niczym konstelacjach dźwięków, tutaj, w gitarowej wersji ambientu Vojto Monteura, możemy czuć się bezpiecznie. To jest podróż wgłąb kosmosu wyobraźni, ale blisko natury, gdzieś do miejsc, w których rodzą się dźwięki i światło, gdzie rozkwitają gwiazdy, gdzie wszystko się kończy i wciąż na nowo zaczyna, usypia i budzi się do życia...
Bardzo serdecznie polecam tę inspirującą płytę nie tylko pasjonatom ambientu, ale wszystkim fanom przestrzennej i refleksyjnej muzyki.
Paweł Ivo Kaczorowski
Vojto Monteur, Glow ambient works
V Records, Wrocław
premiera: 29.04.2020
Fotografie i okładki pochodzą z archiwym Vojto Monteura.
Zobacz koniecznie: Vojto Monteura Kurs online Gitara Elektroniczna
Przeczytaj również artykuły o produkcjach muzycznych z udziałem Vojto Monteura:
Otwartość to ryzyko. O jazzowych eksploracjach i koncercie Piotr Rachoń Quartet
Bartosz Porczyk, „Sprawca” idealny
VII Festiwal Piosenki Gitarowej – edycja NIEPOKORNA