Czy elektryczna owca marzy o space-rocku? Do Electric Sheep Dream of Space-rock? (recenzja albumu)

Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński
Kategoria muzyka · 19 sierpnia 2020

 

Velvet Sheep to internetowa strona muzyczna, która wywodzi się z grunge'owego fanzinu powstałego w latach 90-tych XX wieku w Londynie. Kontynuuje tradycje związane z prezentacją i promocją twórczości określanej jako grunge i garage. Na portalu można odnaleźć wywiady, recenzje i kompozycje zespołów, które nie obawiają się mariażu rockowych (grunge) i elektronicznych (garage) brzmień. W 2015 roku do Velvet Sheep zawitał Duncan Goddard, jeden z członków Radio Massacre International. Ta brytyjska grupa jest znana głównie z kompozycji elektronicznych osadzonych w nurcie szkoły berlińskiej i elektronicznego rocka. Rozbudowane suity elektroniczne tegoż zespołu nieraz ocierały się o krautrockową stylistykę (głównie za sprawą wyrazistych i rozbudowanych brzmień gitarowych). Obecność Goddarda w redakcji VS nie powinna więc być zaskoczeniem.

 

Muzyk zaprezentował kilka miksów wybranych kompozycji z repertuaru swojego zespołu z lat 2003 - 2015. Materiał został dość przewrotnie zatytułowany Do Velvet Sheep Dream of Space-rock? (ukazał się także pod logiem zespołu ale ze zmienionym na Do Electric Sheep Dream of Space-rock? tytułem). Skojarzenia z powieścią Philipa Dicka Do Androids Dream of Electric Sheep? (Czy androidy śnią o elektrycznej owcy?, znaną głównie z ekranizacji Blade Runner Ridley’a Scotta) nasuwają się niemal automatycznie. Wspomniany album został umieszczony na bandcampie w sierpniu 2020 przez co stał się bardziej dostępny. Zaintrygowany tytułem nie omieszkałem sięgnąć po tę pozycję.

 

Co spotkamy na płycie? Rozbudowane pasaże gitarowe, wyrazistą rockową sekcję rytmiczną, raz bardziej subtelną raz bardziej natarczywą elektronikę i „wycieczki” w nu-jazzowe okolice. Trzeba przyznać, że dużo się tu dzieje. Każdy odsłuch to odnajdywanie nowych przestrzeni dźwiękowych. Kompozycje są raczej krótkie ale często wzajemnie się przenikają tworząc rozbudowany utwór. Nieco denerwujące jest częste „łamanie” harmonii. Nie ułatwia to potencjalnemu słuchaczowi odbioru. Generuje jednak zaskakujące dysonanse, które w ogólnym obrazie stają się uzasadnionymi posunięciami. Kilka uważnych spotkań z materiałem pozwala docenić tę dość nietypową pozycję w dyskografii RMI.

 

Mimo intensywnego mieszania stylów nie jest to album, który można uznać za „senny koszmar”.

Materiał potraktowałbym raczej jako swoisty żart, coś na kształt sugestii w kierunku zmiany postrzegania/nastawienia. W sumie trudno to sklasyfikować. I być może właśnie o to chodzi. Luźna, spontaniczna (nieco poprawiona) improwizacja, którą można interpretować na różne sposoby.

Czy to jeszcze rock elektroniczny, krautrock czy już space-rock? A może zupełnie coś innego?

 

Zakończę nieco przewrotnie. Deckard z Do Androids Dream of Electric Sheep? miał elektryczną owcę. O czym śniła/marzyła? Kto wie, może właśnie o space-rocku? Nigdy nie wiadomo co takim „zwierzętom” siedzi w głowie.


 

Grzegorz Cezary Skwarliński


 

P.S.

W powieści Czy androidy śnią o elektrycznej owcy? jest wyjaśnienie skąd w kreowanym przez Dicka świecie wzięły się elektryczne zwierzęta (nie tylko owce). Bliżej zainteresowanych odsyłam do lektury. Szczególnie, że powieść ma inny wydźwięk niż film powstały na jej motywach.