Czasy się zmieniają. Coraz większa liczba słuchaczy sięga po muzykę dostępną w internecie na różnych platformach streamingowych. Jedną z takich platform jest Bandcamp. Spotkamy tu głównie twórców niezależnych ale nie tylko. Baza dostępnych utworów jest mocno rozbudowana (można szukać m.in. po gatunku) więc nieraz natrafimy na pozycje niegodne większej uwagi. Zdarzają się jednak kompozycje i artyści, którym warto poświęcić nieco więcej czasu. Jednym z nich jest Amerykanin ukrywający się pod pseudonimem Kaleidoscope Jukebox. Nazwa przetłumaczalna, ale w języku polskim powstałaby wtedy dość dziwna zbitka słowna.
Czego można spodziewać się po „szafie grającej”? Różnorodności. Obszar gatunków w których porusza się artysta jest rozległy. Nastroje jakie buduje są niemal zawsze spinane swoistą rytmiczną, down-tempową klamrą. Płyta Once Upon a Night Sky (wydanie luty 2020) nie jest tu wyjątkiem, ale w odróżnieniu od innych starszych dokonań kompozytora jest bardzo spójna. Na krążku dominują barwy, rytmy i nastroje o rodowodzie dub-stepowym i nu-jazzowym. Są one okraszone wieloma ciekawymi elementami kojarzącymi się z klasyczną muzyką elektroniczną, ambientem, itp. Bujne, nastrojowe wibracje pobudzą do swobodnego „bujania”, odprężenia (bardzo możliwe, że do kontemplacji i zamyślenia). W określonych warunkach (słuchanie w ciemności wskazane) niektórzy słuchacze z pewnością poczują budowaną przez artystę „ulotną orkiestrę czasoprzestrzeni”.
Na Once Upon a Night Sky raczej nie napotkamy doznań najwyższych lotów. Jednakże twórczości Kaleidoscope Jukebox nie umieściłbym na średniej półce tylko wyżej. Warto zapoznać się z nastrojami płynącymi z tej płyty, choćby po to aby zanurzyć się w atmosferze sugerowanej przez kompozytora, a zamkniętej w zdaniu - „Świat to twój kalejdoskop”.
Grzegorz Cezary Skwarliński ©