„Czuję, że dostałem tak wiele, rozwijając się wewnątrz siebie, wzrastając w miłości i życiu. Czuję, że to wszystko podsumowałem” – tymi słowami Troye Sivan zapowiedział swoją drugą w dyskografii płytę – "Bloom". Jej poprzedniczka – "Blue Neighbourhood" – już 4 lata temu otwarła artyście drogę do sukcesu i wciąż pozostaje jedną z fundamentalnych i znaczących płyt dla społeczności LGBT. Przy promocji "Bloom" Troye stale powtarzał, że tym razem nadszedł czas na materiał, w którym pokaże, jak dojrzały jego uczucia i jak rzutuje to na muzykę. Samo zjawisko „muzycznego rozkwitu” ujmowanego w każdym wywiadzie Troya zwabiło mnie do tej płyty…
Krążek otwiera piosenka Seventeen, która opowiada o pierwszych doznaniach seksualnych artysty. Utrzymana jest w spokojnej kompozycji z mocnym i wyrazistym refrenem. Delikatność charakterystyczna dla Troya wyraźnie przebija się z utworów The Good Side oraz Animal, a inspirowane latami 80. My My My! pokazuje taneczną wersję sensualności zawartej na płycie. Na uwagę zasługują również detale, które poszerzają odbiór i dopełniają każdy utwór. Połączenie gitary oraz perkusji w piosence Dance To This współtworzonej z Arianą Grandę to naprawdę udany eksperyment. Syntezatory wykorzystane w utworach nie zagłuszają wokalu Troya, delikatnie uwypuklają elektroniczne zaplecze muzyczne i dodają utworom nuty sensualności. Bloom to bardzo udany projekt, dzięki któremu można zobaczyć muzyczną dojrzałość. Widać przede wszystkim, że Troye nie rzuca słów na wiatr. Mimo, że „rozkwitu” nie widać na pierwszy rzut oka, gdyż album jest stonowany, czarny, to przeświadczenie to mija już przy pierwszym utworze. W porównaniu z Blue Neighbourhood, debiutem Troya, Bloom prezentuje nieco wyraźniej cechy charakterystyczne dla jego muzyki. W moim odczuciu nowy projekt bardziej dociera do słuchacza i dzięki detalom oraz dopracowaniu zyskuje na odbiorze.
Bloom pokazuje przede wszystkim spójność projektu i konsekwencję w utrzymywaniu i kreowaniu charakterystycznego nastroju, w który owinięte są wszystkie utwory. Odniosłem wrażenie, że żadna piosenka nie znalazła się tam przypadkowo. Każda ma bardzo prywatny wydźwięk i każda przedstawia innego rodzaju „rozkwit” idei czy uczuć. Troye Sivan to ekscentryczny artysta, który znany jest ze szczególnej wrażliwości muzycznej. Z tego też względu utwory mają ciekawą strukturę – mocna warstwa muzyczna spotyka się często z delikatnym głosem. Dzięki temu płyta ma ciekawe brzmienia i nie jest monotonna.
Wyraźnie słychać, że Troye jest bardziej ukierunkowany muzycznie i dzięki nowym brzmieniom jeszcze bardziej uwypuklił cechy swojej muzyki. Bloom to sensualność, seksualność i sentymentalizm podane słuchaczowi w najlepszej z możliwych form.