Sweetener. Tak właśnie nazywa się ten krążek, ponieważ oznacza to w pewnym sensie wnoszenie światła do czyjegoś życia lub sytuacji – tak zapowiedziała swoją czwartą płytę Ariana Grande niespełna cztery miesiące przed jej premierą w programie Jimmy’ego Fallona.
No tears left to cry, the light is coming oraz God is a woman to wcześniej wydane utwory, które tyko po części zarysowały charakter albumu. Wystarczyła jednak tylko część, aby powiedzieć, że kolejny projekt muzyczny amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande będzie dość eksperymentalny i nie do tego stopnia komercyjny jak jego poprzednik. Moje przeczucie potwierdziło się 17 sierpnia, kiedy Sweetener trafił do wszystkich rozgłośni i serwisów. Dangerous woman było istną wylęgarnią utworów komercyjnych. Wszyscy kojarzyli Grande z piosenkami, które utrzymują się na listach przebojów przez miesiące. Teraz jednak wokalistka nieco bardziej zwolniła tempa. To nie przypadek, że sama jest odwrócona na okładce płyty do góry nogami.
Sweetener to bardzo osobista płyta pełna sensualnych brzmień. Grande przedstawia się na niej z nieco innej strony - przelała swoje życiowe sytuacje i problemy na wszystkie utwory. To nadało temu projektowi szczególnego wydźwięku. Szczerość wypływającą z każdej piosenki po prostu czuć. Najbardziej podobają mi się jednak detale. Śmiech Ariany, wciąganie powietrza, Ariana pytająca się czy to już koniec utworu. Ktoś uznałby to za brak profesjonalizmu, powinno się przecież wycinać takie fragmenty w produkcji. W tym przypadku pozostawienie ich jest kluczowe – ta niedoskonałość naprawdę zaciekawia.
Sweetener to przede wszystkim świetna warstwa tekstowa i dopracowane aranżacje. Można powiedzieć, że Grande przedstawiła swoim słuchaczom wiele muzycznych kolorów. Na płycie pojawiają się kompozycje, które znacząco od siebie odbiegają. The light is coming to utwór eksperymentalny i mocny, natomiast R.E.M jest delikatne i sensualne. Get well soon jest bardzo prywatne i mało komercyjne, natomiast God is a woman to wzór na idealny przebój radiowy. Na płycie pojawiają się także dwa krótkie utwory – ukazujące głos piosenkarki raindrops (an angel cried) oraz nacechowane prywatnie pete davidson. Ariana porusza na płycie różne problemy - głównie skupia się na kwestii miłości. Breathin jest natomiast utworem, który opisuje jej stany lękowe. To jedna z lepszych kompozycji na płycie.
Jedynym minusem, który zauważyłem jest utwór blazed i successful. To kompozycje, które po kilkukrotnym wysłuchaniu nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak reszta. Gdyby nie było ich na płycie, nie odczułbym większej różnicy.
Sweetener to jedna z tych płyt, których trzeba wysłuchać kilkukrotnie, żeby ujrzeć i docenić każdy jej detal. Ariana podjęła się ryzyka, umieszczając na materiale tyle różnorodnych brzmień. Od tanecznych utworów, delikatnych i sensualnych po wyraźnie eksperymentalne. Wspólnym pierwiastkiem wszystkich piosenek są autentyczne teksty i prywatne życie artystki przelane na dźwięki. Sweetener ma bardzo osobisty charakter i dzięki temu jest w nim coś szczególnego. Nie ma w nim piętnastu hitów, ale za to jest piętnaście historii godnych wysłuchania.
Za możliwość zapoznania się z materiałem dziękuję Universal Music Polska.