Krakowskie Wianki to prawdziwa uczta dla wszystkich miłośników muzyki. W tym roku jednak szczególnie dało się zauważyć, że muzyczny duch Krakowa nie boi się ani deszczu, ani chłodu. Idealną bronią w walce ze złą pogodą okazało się Święto Muzyki. 23 czerwca całe szare miasto zabarwiło się od jedenastu scen tryskających różnobarwnymi brzmieniami i czystą energią.
Zapleć muzykę tak, jak chcesz
Mój pierwszy raz z Wiankami był na początku dość zastanawiający. Trzymając parasol i mapę, biegłem na pierwszy koncert i zastanawiałem się, czy nad Krakowem naprawdę wzejdzie słońce, czy Kraków zdoła ożyć po mocnym zastrzyku uzależniającej muzyki. Wątpliwości zostały rozwiane razem z zimnym wiatrem. Nie pamiętam dokładnie, kiedy całkowicie zaplotłem się we Wianki, ale emocje i muzyka zdołały szybko zdominować jakiekolwiek wątpliwości.
Bogactwo muzyki naprawdę zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Mimo że burzy wprawdzie nie było, to tak naprawdę na każdej ze scen burza de facto była. I to z piorunami. Każdy mógł znaleźć swoją własną, spersonalizowaną muzyczną burzę w zależności od gustu. Od alternatywy, jazzu, po rap czy pop. Wianki zgromadziły najbardziej różnorodną publiczność, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Krakowski huragan
Szczerze mówiąc, do samego końca nie mogłem zdecydować, na który koncert iść. Wszystkie bardzo mnie przyciągały. Zaintrygowany po występie zespołu jazzowego Niechęć, który zachęcił mnie do dalszego eksplorowania muzycznej trasy Wianków, postanowiłem, że następnym muzycznym parasolem będzie Brodka. Po paru chwilach na Powiślu 11 zostałem upewniony, że Brodka to prawdziwy muzyczny huragan, więc postanowiłem całkowicie wpleść się w kolorowy tłum.
Miałem naprawdę niepowtarzalną możliwość, aby stać w samym centrum tego huraganu. Przy samej scenie, na wyciągnięcie ręki z Brodką. Ambicja, specyficzność i muzyczny kunszt. Brodka zrobiła niezłe zamieszanie. Zalewała zgromadzonych przy Wiśle ludzi pozytywną energią, rozwiewała złą aurę i unosiła muzycznego ducha wieczoru. Takie huragany naprawdę warto oglądać.
Artystka zmieniła aranżacje wielu utworów. Gra świateł, wielkie „disco oko” i moc instrumentów. Zrobiło się naprawdę magicznie. Koncert odpowiadał jej występowi unplugged dla MTV. Piosenki alternatywne splatały się z tymi, które wokalistka stworzyła przed paru laty. Wszystko posiadało wspólny pierwiastek, unikalne brodkowe dźwięki.
Wianki są niezwykłym świętem, w które każdy powinien choć raz się wpleść, żeby poznać prawdziwą siłę muzyki. Jedenaście różnobarwnych scen i szeroka gama artystów przezwyciężyła deszcz i chłód, a brak słońca został zrekompensowany przez kolory unoszące się w powietrzu. Jak zaplatać muzykę? Wianki są idealną odpowiedzią.