Na ep'ce „Make Me Pure” Carsky łączy soulowe wokale, loopy, rozległe dźwięki gitar oraz przestrzenne pogłosy. To wszystko jest zawarte w nieoczywistą formę, która zostaje rozszerzona z każdym kolejnym utworem.
Głównym celem Pawła było stworzenie albumu czysto producenckiego. To właśnie pod tym kontem należy oceniać i słuchać „Make Me Pure”. Mogę jednak zapewnić, że ta muzyka nie jest ostatnim słowem artysty. Już teraz jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, ponieważ Carksy pracuje nad kolejnymi projektami, które zaskoczą wielu z nas.
Carsky posiada wielką zdolność do tworzenia chwytliwych i pamiętnych linii melodycznych. To główny element, który wpływa na korzyść całego albumu. Mimo, że każdy utworów opiera się na podobnych założeniach tzn. mamy do czynienia z zapętlanymi wokalami, podobną energią i wyrazistymi rytmami, nie czyni to z „Make Me Pure” nudnego wydawnictwa.
Album „Make Me Pure” to tylko przedsmak muzycznych możliwości, pomysłów i zamiarów Carsky'ego. Jak zapewnia, pracuje już nad nowymi projektami, które na pewno nie poprzestaną na elektronice. Na wielu portalach internetowych czytamy, że Carsky zachwycił publikę swoim debiutanckim singlem „Dreams”. Oczywiście utwór ten znalazł się na ep-ce, jednak warto zwrócić uwagę na inne kompozycje (chociażby "Strait", "Pure") , które są równie dobre i przebojowe, co ich poprzednik.
Paweł Karki ma głowę pełną pomysłów. Jeden z koncertów, na którym miałem okazję się pojawić uświadomił mi jak wielkim artystą jest ten producent. Konfrontując brzmienie utworów zawartych na albumie, z tymi które zostały zaprezentowane na koncercie rzeczywiście można mieć pewien niedosyt, co do wykorzystania potencjału kawałków. Z damskim wokalem i dodatkowym instrumentarium zyskały na nowej jakości. Jestem ciekawy czym nas zaskoczy ten zdolny producent, o którym będzie jeszcze głośno.