„Jest to muzyka, którą czujemy" - wywiad z Anotherland!

Mat
Mat
Kategoria muzyka · 20 czerwca 2017

 

Rozmowa z Jackiem Salatą – wokalistą zespołu Anotherland. Grupa muzyczna zakończyła właśnie prace nad materiałem koncertowym. Na jesień planują trasę koncertową. Zapraszamy do czytania!!!

 

W jednym z ostatnich postów na Waszym fanpage'u możemy przeczytać, że skończyliście prace nad nowym materiałem. Czy to zapowiedź epki czy pełnego albumu?

 

Do wydania pełnego albumu jeszcze się nie przymierzamy. Jest to po części związane z gromadzeniem budżetu. Z racji tego, że nagrywamy i wydajemy się sami to budżet jest tutaj kluczowy.

 

Skończyliśmy natomiast materiał koncertowy. Zawsze brakowało nam kilku minut w koncercie, a teraz udało się zrealizować półtoragodzinny materiał.

 

Kiedy premiera wydawnictwa koncertowego?

 

Myślę, że następny rok to optymalny czas, jeśli oczywiście warunki i zaplecze techniczne na to pozwolą. Wtedy z chęcią nagramy nasz koncert i jakoś go wydamy. Natomiast w sierpniu tego roku będziemy kręcić teledysk do utworu Nasycenie. Dostawaliśmy szereg znaków, że ten kawałek podoba się publiczności, dlatego postanowiliśmy go uzupełnić o obrazek. 

 

Macie w planach związanie się z większą wytwórnią czy raczej niezależne tworzenie muzyki?

 

Myślę, że w dalszej perspektywie chcielibyśmy się związać z wytwórnią, gdyż przyznam szczerze, że w momencie kiedy trzeba być artystą, managerem, organizatorem i robić wiele innych rzeczy to rzeczywiście jest to dość uciążliwe. Niestety dzisiejszy rynek muzyczny w Polsce wygląda tak jak wygląda. My jesteśmy uwikłani w to błędne koło, które polega na tym, że nikt cię nie promuje, więc nie jesteś znany. Nie jesteś znany, więc nikt cię nie promuje. Pozostaje zatem działać samemu.

 

Gdyby zaistniała taka możliwość to bardzo chętnie związalibyśmy się z wytwórnią. Wiemy też, że jest to bardzo duże ryzyko dla młodych zespołów takich jak my. Kiedy uda się wynegocjować kontrakt to pojawia się wielka radość, natomiast kontrakty te często są tak sformułowane, że zespoły zostają później z niczym i nie zarabiają na tym kompletnie nic, a tego chcielibyśmy uniknąć. Jesteśmy zatem otwarci, ale również powściągliwi w tym temacie.

 

Byliśmy kiedyś na rozmowie z jednym prezesem wytwórni i to spotkanie dało nam dużo do myślenia. Sprawdziły się nasze przewidywania co do tego, że w Polsce promuje się przede wszystkim tę muzykę, która bardzo szybko się sprzeda. Jeśli ktoś wykonuje muzykę taką jaką my uprawiamy - a dzisiaj muzyka rockowa jest w totalnym afroncie - to jest trochę gorzej. Zatem prezes ten polecił nam, abyśmy zaczęli grać muzykę typu Natalia Nykiel czy Sarsa i na tym się zakończyło. Tej lekcji raczej nie odrobimy.

 

Rzeczywiście jest to problem, ponieważ większość portali czy gazet skupia się na muzyce mainstreamowej pomijając całą resztę. Jest tyle świetnych zespołów i muzyków, o których się nie pisze. Myślę, że jest to zadanie dla nas dziennikarzy, aby odkrywać nowe twarze, promować je i pokazywać światu, że istnieje bardziej wartościowa muzyka, niż ta którą możemy obserwować w radio czy telewizji.

 

Jak najbardziej. My swego czasu często jeździliśmy po różnych przeglądach, festiwalach muzycznych, poznawaliśmy wtedy wielu młodych muzyków, co było dla nas wielkim pokrzepieniem. Jeśli chodzi o muzykę undergroundową w Polsce to ma się ona naprawdę świetnie. Problem polega na tym, że mało kto tego słucha , ponieważ nie ma takich źródeł dystrybucji, które pozwoliłyby dotrzeć tej muzuce do szerszego grona osób. To są świetni młodzi artyści, którzy nie tworzą muzyki pod publikę, lecz rzeczy płynące prosto z serducha i to jest piękne.

 

Byliście uczestnikami Festiwalu Emergenza 2015/2016, gdzie zajęliście ostatecznie 4 miejsce. Czy macie zamiar brać udział w podobnych wydarzeniach w najbliższych latach?

 

Zawsze mówimy sobie, że już nigdy więcej nie weźmiemy udziału w tego typu wydarzeniu, a potem dzieje się coś co sprawia, że jeszcze raz się na to decydujemy. Może dlatego żeby po prostu coś zagrać i wyjechać w podróż? Tego typu wydarzenia traktuję bardziej jako wyjazd integracyjny z zespołem, niż miejsce gdzie można coś faktycznie wygrać czy zaistnieć. Zresztą muzyka to nie wyścigi, a obecnie za wszelko cenę właśnie tak się ją próbuje uprawiać.

 

Będę szczery. Uważam, że większość tego typu przeglądów nie daje możliwości wybicia się w Polsce zespołom, które tworzą muzykę inną niż tą obecną w mainstreamie. Te przeglądy jak i wszystkie programy typu talent show mają za zadanie wyłonić artystę, którego będzie można później szybko sprzedać i na nim zarobić. Nie jesteśmy więc nastawieni entuzjastycznie do takich przedsięwzięć. Doświadczenie otworzyło nam na tę kwestie oczy. Nie wykluczam jednak udziału w podobnej formie zabawy w przyszłości.

 

Takie mamy realia, ale miejmy nadzieję, że ulegnie to zmianie. Teraz nawiąże do waszej ostatniej epki Wyruszam Sam. Jak przebiegały prace nad materiałem? Skąd wziął się pomysł na taki album?

 

Tą i poprzednią epkę tworzyliśmy podobnie. Mimo, że są to trzy lub cztery utwory to zawsze staramy się ubrać je w jakiś koncept. Poprzednia epka Nibyświat nawiązywała do ludzkiej postawy, gdzie człowiek ucieka do sfery swoich wyobrażeń i zapomina o tym co dzieje się w rzeczywistości. Przyczyną tego mogą stać się bolesne wspomnienia, które powodują, że chcemy oderwać się od tego co tu i teraz.

 

Przy epce Wyruszam Sam staraliśmy się zobrazować podróż muzyczną, w którą wyruszamy sami, gdyż nie mamy żadnego wsparcia promocyjnego czy muzycznego. Mimo to robimy swoje, ponieważ jest to muzyka, którą czujemy. Mamy wiarę, w to co robimy.

 

Prace nad albumem przebiegają zazwyczaj tak, że jeden z gitarzystów (główny kompozytor Łukasz Tkaczyk) przynosi jakiś patent, który na próbie jest kilkanaście razy odgrywany i każdy dodaje wówczas coś od siebie. Porównałbym ten proces do budowania zamku z klocków LEGO.

 

Pochodzicie z różnych miast Polski, więc musicie łączyć siły na odległość.

 

Tak. Teraz jest o tyle dobrze, że chłopaki (Kacper i Maciek) studiują w Warszawie. Tak więc ja, basista, gitarzysta i perkusista mieszkamy w Warszawie, a tylko Łukasz czyli drugi gitarzysta dojeżdża z Białobrzeg. Na szczęście jest to 70 km od Warszawy, więc jakoś sobie z tym radzimy. Kiedy mieszkaliśmy w zupełnie innych miastach to robiliśmy konferencje albo nagrywaliśmy filmiki instruktażowe swoich numerów. Później oglądaliśmy je w domu i tak uczyliśmy się nowego materiału.

 

Na pewno taka forma pracy też jest ciekawa i jak najbardziej twórcza.

 

Wychodzimy z założenia, że gdy się czegoś chce to nie ważne są ograniczenia. Trzeba sobie radzić w każdych warunkach. My wypracowaliśmy sobie taki system pracy i on się sprawdzał. Teraz tego problemu już nie mamy, bo nawet kiedy jest próba to spotykamy się w Warszawie. Zjeżdżamy się wszyscy w jedno miejsce i próbujemy przez te 4-5 godzin.

 

Jak często się spotykacie na wspólnych próbach? Ile czasu poświęcacie na granie?

 

W tej chwili 4-5 godzin w tygodniu. Zawsze mamy próby w niedzielę, natomiast wcześniej kiedy należało przyspieszyć tworzenie materiału to tych prób było znacznie więcej. Spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu po 4-5 godzin.

 

Kiedyś robiliśmy próby, które trwały nawet 9 godzin, ale z perspektywy czasu stwierdziliśmy, że to nie jest dobry system pracy, bo i tak większość tego czasu przegadamy albo przejemy, niż cokolwiek zrobimy. Zmęczenie też jest duże, więc stwierdziliśmy, że te 4-5 godzin to optymalny czas jaki należy przeznaczać na próby.

 

Jesteście otwarci na różne gatunki muzyczne; nie staracie się szufladkować swojej muzyki. Możemy spodziewać się zatem wpływu innych gatunków nie spokrewnionych z rockiem w Waszej twórczości?

 

Każdy z nas słucha nieco odmiennego rodzaju muzyki, jednak wszystko to co robimy mieści się w obrębie muzyki rockowej. Myślę, że ta muzyka ciągle się u nas rozwija i ewoluuje tak samo jak my.

 

Jestem przekonany co do tego, że jeżeli mielibyśmy robić coś co nie jest związane z rockiem (np. wpływy elektroniki) to po prostu byśmy się rozwiązali, albo założyli inny projekt pod zupełnie inną nazwą. Można eksperymentować, ale w obrębie tego co już się wybrało i w gatunku, który zdefiniowaliśmy jako nasz.

 

Jeśli słuchacz włączy sobie nasz album (nie ważne, która będzie to płyta) to zawsze będzie wiedział, że ma do czynienia z zespołem Anotherland. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to dreptanie w miejscu, albo odgrzewanie starego kotleta. Ja uważam, że jest to wierność swojemu gatunku. Oczywiście trzeba ten gatunek cały czas rozwijać i doskonalić się w tym co się robi.

 

Jak zapowiada się u Was tegoroczne lato?

 

Tegoroczne lato zapowiada się dość marnie, dlatego że mamy sporo wesel naszych przyjaciół i zobowiązań zawodowych, więc ten czasmamy trochę wyjęty z życia twórczego. Kończyliśmy materiał i trochę za późno się obudziliśmy, aby ustawiać koncerty. Ten rok będzie raczej spokojny, ale na jesień mamy w planach małą trasę koncertową naszego zespołu. Mamy nadzieję, że to się uda.

 

Planujemy także trasę na jesień przyszłego roku z naszym zaprzyjaźnionym zespołem Karrakan, który poznaliśmy na pewnym Festiwalu w Gdyni. Organizujemy wspólną trasę koncertową i już w tej chwili dość dużo czasu poświęcamy na planowanie tego wydarzenia. Mogę zdradzić jedynie tyle, że Na pewno w następnym roku będzie się bardzo dużo działo. Rok 2018 chcemy uczynić przełomowym i obecnie ciężko nad tym pracujemy.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę! :)