Wielki muzyczny wybuch (recenzja Bao, "Fajerwerki").

Mat
Mat
Kategoria muzyka · 11 sierpnia 2016

 

Zespół BAO prezentuje debiutancki album „Fajerwerki”, którego nazwa jest znamienna. Album tworzy 13 żywiołowych, energetycznych, dzikich, nieokiełznanych kawałków z pogranicza funku i rocka. Kwartet z Chrzanowa zaraża dużą dawką pozytywnej energii. Przygotujcie się na wielki muzyczny wybuch, który odciśnie głęboki ślad w umyśle każdego, kto sięgnie po płytę.

 

Chwytliwe melodie, radosny, wakacyjny nastrój, to jedne z nielicznych cech muzyki zespołu BAO, które zachęcają do wstania z wygodnego miejsca i rozpoczęcia tańca. Muzycy zarażają swoją energię objawiającą się nieuniknionym podśpiewywaniem utworów pod nosem. Linia wokalna bardzo szybko zapada w pamięci, co jest dużym plusem każdego z utworów.

 

Krążek otwiera żywiołowy kawałek „Piwko”, który doskonale sprawdzi się na imprezach. Prezentuje on charakterystyczny rodzaj muzycznej energii zespołu, z którym mamy do czynienia na płycie. Kolejno „49 smutków” z refrenem w języku angielskim brzmi rewelacyjnie. Nie ukrywam, że to jeden z moich ulubieńców. Za sprawą szybkiego tempa, temperamentnego wokalu i doskonale zarysowanej warstwy perkusyjnej utwór zachwyca brawurą wykonania i pomysłem. Wchodzące w kolejnym refrenie wokale wspomagające stopniowo potęgują dynamikę i tworzą doskonale napięcie. Następnie przychodzi czas na „Sąsiadkę” o nieco wolniejszym tempie, jednak równie żywiołowym charakterze. Zwrotki stanowią idealne wprowadzenie do kulminacyjnego refrenu z ostrymi, brzmiącymi gitarami w roli głównej. Mówiąc krótko - bardzo dużo się dzieje.

 

Żaden element na płycie nie jest przypadkowy. Utwory są przemyślane, dopracowane w każdym calu, przebojowe i wybuchowe, jak fajerwerki. Już doskonale wiemy, że muzycy świetnie radzą sobie z uzewnętrznianiem swoich emocji oraz rzemiosłem artystycznym w postaci instrumentalnej i wokalnej. Album zawiera także nieco nostalgiczne momenty stanowiące przeciwwagę dla muzycznej energii. I w takich utworach jak „Kiedy” chłopcy radzą sobie świetnie. 

 

Warto zwrócić uwagę na teksty, ponieważ stanowią one równie ciekawy element. Warstwa lirycznej bywa błyskotliwa, nietuzinkowa i barwna. Warto podkreślić, że większość utworów jest w języku polskim, co jedynie stanowi wieli plus albumu. Krążek posiada także kilka piosenek w języku angielskim. Zespół świetnie radzi sobie w obu przypadkach. Nie słychać bariery językowej. Emocje w każdym utworze są żywe, prawdziwe i szczere, a to w muzyce jest najważniejsze. Słychać, że muzycy czerpią ze sztuki wielką radość.

 

Obcowanie z muzyką zespołu Bao jest gwarancją dobrego samopoczucia. Chłopcy sprawią, że czas spędzony przy dźwiękach ich utworów zaowocuje w postaci uśmiechu na twarzy, zaczerpnięcia dobrej energii, która posłuży za główny czynnik do dalszego działania. „Fajerwerki” to bardzo udany debiut na polskim rynku muzycznym. Takich muzyków nam potrzeba – zdolnych, utalentowanych i oczywiście kreatywnych. Trzymam kciuki za chłopaków i czekam na kolejne wspaniałe utwory. 

 

Fajerwerki, Bao

2016