Macklemore & Ryan Lewis - "This Unruly Mess I've Made"

Megafon.pl
Megafon.pl
Kategoria muzyka · 6 marca 2016

Macklemore & Ryan Lewis chcą mieć ciastko i zjeść ciastko, a wiemy, że tak się nie da.

Trudno muzyków winić za takie podejście, w końcu taka ludzka natura, ale ich druga płyta "This Unruly Mess I've Made" na tym cierpi. Od razu zaznaczę. Nie jest to rzecz zła. Bez problemu znajdziemy tu dobre numery, ale jest coś drażniącego, nawet irytującego w tym bałaganie, chaosie, niekonsekwencji, rozdarciu.

Panowie chcą, by ich druga płyta różniła się od "The Heist", ale nie za bardzo. Chętnie dostaliby kolejną nagrodę Grammy, ale żeby Kendrick Lamar się nie obraził. Chcą mieć w repertuarze kawałki, które wprawią w ekstazę ludzi na koncertach ("Dance Off" featuring Idris Elba and Anderson.Paak), ale i utwory, które sprawia, że będą postrzegani jako poważni, interesujący artyści ("Buckshot" featuring KRS-One and DJ Premier). Raz chcą być oldschoolowi, klasyczni ("Downtown" featuring Eric Nally, Melle Mel, Kool Moe Dee, and Grandmaster Caz), innym razem gonią za Kanye Westem ("White Privilege II" featuring Jamila Woods). Bez oporu flirtują z popem, ale hip-hop to podstawa. W tekstach pojawiają się poważne tematy jak rasizm, ale potrafią też nagrać piosenkę o skuterach. Cieszą się sławą, chcą jej więcej, ale mają nadzieję też na szacunek środowiska. Zresztą wystarczy spojrzeć na gości KRS-Ona i Ed Sheeran (a chcieli, żeby była Adele), Anderson .Paak i Leon Bridges.

I taka to właśnie płyta. Przeciąganie liny, zachowawczość i zawsze skazana na porażkę próba zadowolenia wszystkich. Co z tego, że marszowo-hymnowe "Light Tunnels", funkujące "Downtown", natchniony "Kevin", charakterne "Buckshot" to udane numery. Druga części płyty już kuleje, a całość sprawia schizofreniczne wrażenie.