Forma Prong od lat jest stabilna, a poziom jego muzyki wysoki lub bardzo wysoki. Nie ma jednak artysty, któremu nie przytrafiłyby się lekkie wahnięcia formy.
Od razu się zabezpieczam - nie ma mowy o żadnej spektakularnej wtopie albo totalnej beznadziei. Jest mowa o delikatnym wahnięciu formy. Po prostu, najsilniejszą miłością kocham Prong punktujący mnie w sposób konkretny, szybki, doskonale dynamiczny, intensywny, esencjonalny. Nie rozmiękczający i nie rozwadniający swojej muzyki. Są oczywiście od tej reguły wyjątki. Takim był chociażby kapitalny album z coverami "Songs From The Black Hole", na którym kapela Tommy'ego Victora pokazała klasę światową w interpretowaniu cudzej twórczości.Na "X - No Absolutes" wszystko zaczyna się zgodnie z planem. Pierwszych kilka kompozycji napada na nas z wigorem, kąsa świetnie skrojonymi riffami, goni w szybkim lub bardzo szybkim tempie. A potem następuje punkt totalnie zaskakujący w postaci quasiballady "Belief System", której po Prong chyba mało kto by się spodziewał. Osobiście na pewno nie spodziewałbym się czegoś takiego w tym miejscu albumu. Na samym końcu, jako bonus na limicie owszem, ale nie w momencie, kiedy jestem totalnie wgryziony przez płytę, nakręcony przez muzykę maksymalnie i chcę się na tym poziomie adrenaliny utrzymać jak najdłużej, najlepiej do końca. Poczułem się, jakby z albumu i ze mnie zeszło powietrze, para poszła w gwizdek. Wiem, że dziwnie może to wyglądać, iż jedna piosenka burzy doświadczenie obcowania z "X - No Absolutes", ale trochę tak właśnie jest. Po "Belief System" oczywiście są też dobre utwory, choćby taki "Worth Pursuing". Jednakże płyta trochę traci siłę rażenia, chwilami stając się swego rodzaju hołdem dla Killing Joke ("Ice Runs Through My Veins"). Co poza tymr Brzmienie znakomite, a Tommy Victor w dyspozycji wokalnej i riffowej znakomitej. Słychać też, ze ten skład Prong gra już ze sobą trochę i doskonale się rozumie.
Czasem jedna głupota może poważnie szargać reputację. W przypadku Prong nie można o czymś takim mówić, bo kapela jednak więcej niż przyzwoity poziom mocno i pewnie trzyma. Nie w każdym wdzianku jej jednak dobrze. Bywa, że podążanie dawno wydeptanym szlakiem daje lepsze rezultaty. Mam silne przekonanie, że Prong powinien to właśnie robić.