Zastanawia mnie, czemu naprawdę zdolni ludzie wymyślają czasem tak bezsensowe nazwy dla swych projektów.
Wet to trio, w skład którego wchodzą śpiewająca Kelly Zutrau i dwóch panów - Joe Valle i Marty Sulkow. Wrzucono ich do szufladki współczesne/indie R&B, ale to nieco naciągane. Na "Don't You" tak naprawdę znajdziemy niewiele R&B. Może poszanowanie rytmu, ciepłe, organiczne brzmienie choć na syntetycznych tłach. Mamy jednak raczej do czynienia z ładnym, szlachetnym, niebanalnym popem. Zwiewnym, delikatnym, tiulowym. Trio tworzy swe utwory z wielu "prześwitujących" warstw, które nałożone na siebie zmieniają się w piękny, wielobarwny obraz pełen drobnych acz wyraźnych akcentów. Analogia malarska nie jest przypadkowa, wokalistka bowiem ma plastyczne wykształcenie. W piosenkach amerykańskiego zespołu jest właśnie coś z malowania, z nieśmiałych pociągnięć pędzlem, z cieniowania, prób rozświetlenia i wypuklenia pewnych szczegółów.
Mimo gitar ("You're The Best"), pewnych zgrzytów ("Body"), mocniejszych partii wokalnych ("Small and Silver") wszytko na tej płycie jest zaskakująco lekkie i gładkie. Ujmują harmonie, których nie powstydziłyby się siostry Haim czy pewna dziewczęca subtelność w stylu Lily Allen. Większość piosenek z albumu to ballady czy też numery w średnim tempie. Na papierze, takie coś powinno się sprawdzać przez 3-4 utwory, tymczasem owa niespieszność, melancholia, czasem wręcz senność, kołysankowość są ogromnym atutem Wet. Zespół w niemal magiczny sposób nie nudzi, ale urzeka klimatem.
"Don't You" to zaledwie debiut formacji, ale bardziej niż obiecujący.