Charlie Puth to spełnienie marzeń każdego radiowca i człowieka wybierającego piosenki do komedii romantycznych.
Każdy zna "See You Again", megahit nagrany z Wizem Khalifą. Piosenka towarzysząca filmowi "Szybcy i wściekli 7" okazała się ogromnym sukcesem, skutecznie podsycając oczekiwanie na pełnowymiarowy album Amerykanina. Longplay "Nine Track Mind" nie powinien fanów rozczarować. 24-latek proponuje bardzo przyjemny, często balladowy, a przynajmniej utrzymany w średnim tempie, wysmakowany pop. Eleganckie aranżacje, zgrabne melodie, miłą dla ucha ciepłą produkcję. Ładne to i tyle.Dla wielu oczywiście będzie to tylko tyle. Bo nie jest to pop na miarę George'a Michaela ani nawet Justina Timberlake'a, ale ma swój urok. Zmyślnie wplecione elementy R&B czy trochę egzotyki, udane duety z Meghan Trainor (oldschoolowe "Marvin Gaye") czy Seleną Gomez (etertyczno-zwiewne "We Don't Talk Anymore") sprawiają, że debiutu wokalisty słucha się dobrze. Osobiście odpowiada mi też pewna zachowawczość, korzystanie z bezpiecznych rozwiązań. Nie znajdziemy tu żadnych brawurowych pomysłów czy brzmieniowych innowacji, nic na siłę, nic pod prąd. Jest raczej tradycyjnie (fortepian i smyki, walczykowe rytmy), jest sympatycznie i często pogodnie ("Left Right Left"). Nie brakuje oczywiście też bardziej łzawych kawałków ("Suffer"), które idealnie nadadzą się do komedii romantycznych.
Charlie Puth nagrał zestaw ładnych piosenek, adresowanych głównie do młodych dziewczyn. Bez szaleństwa, bez wymyślania prochu. Ma być ładnie i romantycznie, i tak też jest.