Henry David’s Gun uwodzi. Over the fence ... and far away jest przyjemną i delikatną, choć miejscami chropowatą podróżą.
Henry David's Gun to pseudonim artystyczny Wawrzyńca Dąbrowskiego, który dzięki współpracy z muzykami Maciejem Rozwadowskim i Michałem Sepioło stworzył wyjątkowy projekt. Jeszcze w 2015 roku panowie jako nieznany zespół przemierzyli nasz kraj, dając wiele koncertów. Teraz wydają debiutancki album zatytułowany Over the fence ... and far away, który ukaże się już 25 stycznia tego roku. Muzyka tworzona przez zespół to indie folk oraz folk rock w akustycznym wydaniu. Miłośnicy delikatnych dźwięków i muzyki akustycznej będą zachwyceni.
Na brzmienie zespołu, ogólny wyraz i charakter utworów miało wpływ miejsce tworzenia i nagrywania, a mianowicie drewniany dom wiejski. Cisza oraz głowa wolna od zgiełku i ulicznego hałasu pozwalają skupić się wyłącznie na najważniejszej rzeczy – w tym przypadku muzyce.
Charakterystycznym elementem dla prezentowanej muzyki jest wszechobecność specyficznego pulsu rytmicznego oraz wokali wspomagających nasyconych głębokim pogłosem. Środki te wpływają na brzmienie zespołu.
Wokal prowadzący jest delikatny i nastrojowy, jednak w odpowiednich momentach nabiera mocnego i zdecydowanego kształtu. Przesyca go pewnego rodzaju brud, który odzwierciedla się w chrypie oraz chropowatym wydobyciu dźwięku.
„Over the fence ... and far away” to piosenki łatwe do zaśpiewania i płynne.
Już pierwszy utwór Melting Ice wprowadza niebywałą jasność i przejrzystość, głównie za sprawą przenikliwego brzmienia gitar, wokali wspomagających oraz niskiego głosu wokalisty. Piosenka pozbawiona jest refrenu, a stałe melodycznie zwrotki na tle rozwijającego się akompaniamentu nabierają dodatkowo ekspresji za sprawą głębokiego męskiego wokalu. Utwór przesycony jest jasnym, akustycznym brzmieniem gitar oraz wsparty perkusją tak naprawdę tworzącą charakter i pulsację rytmiczną. Interesującym środkiem muzycznym jest zastosowanie kontrastu agogicznego oraz wyrazowego. Choć utwór zaczyna się wolno, może zwolnić jeszcze bardziej. Tak też dzieje się w otwierającym całość Melting Ice.
Z przekształceniem muzycznego charakteru mamy również do czynienia w Billy Without Teeth. Tym razem przyspieszamy. W drugiej zwrotce. Zwiększa się także siła wokalu prowadzącego, który nabiera chrypy.
Bottomless Lake - singiel zapowiadającym album, rozpoczyna instrumentalna introdukcja wprowadzająca melorytmiczny motyw gitarowy, stale przewijający się przez kompozycję. Na szczęście zostaje poddany transformacjom, co pozwala uniknąć nudy.
Natomiast w 33 Beads odnajdziemy znany sposób budowania piosenki. Stonowane zwrotki o mniejszym nawarstwieniu muzycznej materii stanowią przedsmak głośnego refrenu. Wyczekiwanie i przytup!
Jednym z moich ulubieńców na płycie jest Mandala Song. Długie dźwięki gitary elektrycznej ciągną się wolno i leniwie. Mamy wrażenie, iż czas stoi w miejscu. Zniekształcone wokale wspomagające budują nastrój i dopełniają kompozycję.
Wszystkie utwory są świetnym rozplanowaniem muzycznej energii. Henry David's Gun sięga po różne muzyczne sztuczki. Czasami zaskakuje, a czasami stosuje znane i lubiane zabiegi. Zawsze jednak uwodzi. Uwodzenie wspomagają teksy Wawrzyńca Jana Dąbrowskiego, głównie traktujące o przemianach, odrodzeniu i szczęściu płynącym z trudu.
Twórczość zespołu jest bardzo przyjemna i delikatna. Brzmienie, instrumentarium, wokale, warstwa tekstowa – wszystko tworzy niesamowitą aurę i magiczny nastrój. Muzycy zapraszają do swojego muzycznego świata, z którego po prostu nie chce się wracać.
Henry David’s Gun
Over the fence ... and far away
Borówka Music 2016