Muzyka tworzona przez zespół to synteza melodii ludowych i klasycznych tematów z elementami muzyki etnicznej.
Bardzo cieszy mnie fakt, iż w ostatnim czasie pojawiło się w Polsce wielu debiutantów, którzy tworzą niesztampową i nowatorską muzykę. Przykładem jest duet Zawartko/Piasecki. Premiera ich debiutanckiego albumu Leć Głosie miała miejsce 19 października. Wrocławski duet tworzą wokalistka Magdalena Zawartko oraz kontrabasista Grzegorz Piasecki. Do współpracy przy materiale muzycznym zaproszono wielu polskich muzyków: Piotra Wojtasika (trąbka), Tomasza Wendtę (saksofon), Artura Tuźnika (klawisze), Marka Kądzielego (gitara), Wojtka Bulińskiego oraz Hose Torresa (perkusja).
Muzyka tworzona przez zespół to synteza melodii ludowych i klasycznych tematów z elementami muzyki etnicznej. Nie zabrakło również jazzowego potraktowania instrumentów. Na pewno utwory zawarte na płycie nie mają modelowej, schematycznej konstrukcji. Każda kompozycja jest znacznie rozbudowana i kształtowana w sposób swobodny, co przez dłuższy czas podtrzymuje u odbiorcy element zaskoczenia. Kompozycje zdecydowanie przekraczają standardowy czas trwania utworów. Niektóre sięgają czasowo nawet do ośmiu minut, ale nie uważam, aby działało to na niekorzyść płyty. Każdy utwór został skomponowany w taki sposób, że nie odczuwa się długości.
Tytuł albumu Leć głosie doskonale odzwierciedla motyw przewodni każdej kompozycji. Od początku do końca ma się wrażenie, że muzyka zawarta na płycie płynie w sposób swobodny, płynny i bezpretensjonalny. Jest to wielkim atutem, ponieważ muzyka ta nie męczy, a jedynie relaksuje.
Kolejną ważną rzeczą jest sposób gry na instrumentach. Uwagę zwraca zwłaszcza delikatna partia kontrabasu. Niezwykły charakter podkreśla partia perkusyjna, która stopniowo buduje napięcie oraz poziom muzycznej energii. Każdy instrument na płycie zostaje wyeksponowany w sposób szczególny. Są one równoprawne z głosem, a nawet ważniejsze. W większości utworów to warstwa instrumentalna przeważa nad wokalem. Jestem zwolennikiem wykorzystywania naturalnego instrumentarium, ponieważ brak cyfrowej i elektronicznej materii dźwiękowej pozwala skupić się na muzyce w czystej i naturalnej postaci. Każdy utwór prezentuje technikę gry różnych instrumentów: saksofonu, trąbki, klawiszy, kontrabasu, gitary i perkusji. Każdemu z tych instrumentów zostało poświęcone solo instrumentalne, które prezentuje możliwości wykonawcze instrumentalistów.
Choć płyta zawiera tylko 9 utworów, jej czas trwania jest wystarczająco długi. Album posiada swój początek i koniec wyznaczony przez kompozycję Hine Ma Tov U'Ma Naim. Intro jest zdecydowanie łagodniejsze w stosunku do outra, które nabiera ostrzejszego i żywszego charakteru. Dzieje się to głównie za sprawą wyrazistej partii perkusyjnej Od momentu usłyszenia introdukcji miałem wrażenie, że warstwa instrumentalna i wokalna rządzą się zupełnie innymi prawami, ich linie melodyczne kształtowane są w zupełnie odmienny sposób jednak wszystko razem jest bardzo spójne i nabiera wyrazistego kształtu. Dzięki klawiszom oraz solowej partii saksofonu kompozycja nabiera jazzowego charakteru. Hine Ma Tov U'Ma Naim to tradycyjny żydowski hymn śpiewany podczas święta szabatu.
Niezwykle ciekawymi kompozycjami są również utwory muzyki klasycznej: Solveig's Song Edvarda Greiga oraz Wokaliza Rachmaninowa. Moim zdaniem to bardzo interesujący zabieg, zaprezentować dobrze znane klasyki w zupełnie innym wydaniu.
Najbardziej urzekł mnie głos Magdaleny Zawartko, który jest po prostu przepiękny. Jego niezwykle oryginalna barwa sprawiła, że album nabrał ciekawego i właściwego charakteru. Linia wokalna jest prowadzona w sposób swobodny i subtelny.
Co mogę dodać na zakończenie? Myślę, że warto sięgnąć po płytę i samemu ocenić muzykę duetu. Na pewno nie jest to muzyka, przy której będziemy skakać i świetnie się bawić, ale przecież w muzyce nie tylko o to chodzi.
Zawartko / Piasecki, Leć głosie
Captain Earth / DTM, 2015